tablica informacyjna

- Zapraszamy do zapisów! -
- Szablon zawdzięczamy cudownej Emergency z PG! Bardzo dziękujemy!-


środa, 17 sierpnia 2016

Don't fxxk with my love. That heart is so cold. All over my own.


Im Da Reum
임 다름 | 십구 년 |  12-3월-1997년 | 관계


Przyszła na świat zbyt wcześnie. Nie dla niej - dla jej rodziców. Oboje rodzice byli wtedy w trakcie wspinania się po szczeblach swojej kariery lekarskiej i nie mogli z niej zrezygnować, nawet z powodu nagłego pojawienia się w ich życiu dziecka. Pani Mama zastanawiała się nawet nad aborcją, ale Pan Tata wybił jej to z głowy, jako, że był zdrowo myślącym człowiekiem. Postanowili dać życie dziecku, choćby miało być nieszczęśliwe przez nich aż do końca. I tak, dwunastego marca, w Gwangju urodziła się Dareum. Śliczna mała dziewczynka, którą od pierwszego jej oddechu, na rękach trzymała gosposia, zamiast matka. Dorastała w pięknym, ogromnym domu, do którego rodzice wracali z rzadka. Nigdy nie poświęcali jej wystarczająco czasu, by mogła chociażby się z nimi zintegrować. Choć nawet mimo to, bardziej "lubiła" Pana Tatusia. On zawsze dawał jej pieniądze na ciuchy, fajne zabawki i to on co roku kupował jej wielki tort i prezent na urodziny. Co prawda pisał na karteczce, że prezent jest od obojga rodziców, ale ona i tak wiedziała swoje. Matka nigdy się nawet do niej nie uśmiechnęła. Przez chwilowe kłopoty w pracy była bardzo często poddenerwowana, przez co nie sprawiała wrażenia miłej. Dareum nigdy tak na prawdę ich nie poznała. Za swoją prawdziwą "matkę" uważała gosposię, z którą spędzała większość swojego czasu. Jako dziecko nie lubiła kontaktu z rówieśnikami, gdyż ci z najbliższej okolicy byli zawsze brudni, krzyczący i dziewczynka uroiła sobie w głowie, że coś jest z nimi nie tak. Z drugiej strony, dzieci z jej przedszkola, czy później szkoły podstawowej były okropnie zarozumiałe, egoistyczne i niemiłe. Przez to, że trzymała się na uboczu i używała zbyt mądrych, jak na ich wiek, a zarazem chłodnych i raniących dumę młodych bogaczy słów, inne dzieci postanowiły trzymać się od niej równie daleko. Rzadko kiedy czuła w sobie radość. Poza obecnością gosposi, takie uczucia przynosił jej jedynie taniec, który zaszczepiła w niej również kobieta zajmująca się nią od urodzenia. Zawsze oglądały razem filmy o tańcu i programy rozrywkowe. Dareum zawsze lubiła patrzeć na teledyski koreańskich boysbandów, bo ci zawsze mieli niesamowite choreografie. W wieku ośmiu lat poprosiła tatę, aby zapisał ją na zajęcia taneczne. Ten w porozumieniu z matką dziewczynki spełnił jej prośbę, oddając ją w ręce najlepszej nauczycielki baletu w Gwangju. Przez pięć lat trenowała pod okiem bardzo wymagającej i surowej kobiety. Ale nawet mimo wielkich wymagań podobało jej sie to i dawała z siebie wszystko. Do czasu, kiedy zakopała swoją głowę w muzyce do tego stopnia, że wypełniała ona nie tyle jej uszy, gdy jej słuchała, co całe jej ciało. Wtedy już sam balet przestał jej wystarczać. Przeniosła się do grupy tanecznej modern dance, z którą występowała na przeróżnych konkursach i niemal za każdym razem wygrywała. Taniec stał się jej życiem, więc już w wieku piętnastu lat postanowiła, że pozostawi swoje dotychczasowe gimnazjum, które należało do jednych z najlepszych w całym kraju i przeniesie się do Ulzzang Academy. Mając szesnaście lat, kilka poważnych kłótni z matką za sobą i wielkie problemy z zaufaniem, zaczęła naukę w akademii artystycznej. Swoją przyszłość wiązała przedewszystkim z tańcem, a jednak po egzaminach wstępnych zdecydowała, że jej głównym kierunkiem będzie modeling. Taniec nowoczesny wciąż trenowała na zajęciach dodatkowych w szkole oraz ze swoją starą grupą spoza akademii. W międzyczasie poznała na swojej drodze kilku chłopców, którzy odwrócili jej życie do góry nogami. Jeden chorował na cukrzycę i nadpobudliwość psychoruchową, przez co niemiłosiernie irytował Dareum. Nigdy nie była bardziej agresywana niż przy nim. Potem blondyn o metroseksualnej buźce z depresją. Dodatkowo jej najlepszy przyjaciel, który jakimś cudem rozkochał ją w sobie i sprawił, że na trzecim roku przeniosła się do klasy tanecznej. W końcu jednak wszyscy oni odeszli. Nie po to, by ją zranić, każdy miał swoje prywatne powody. Ale odbiło się to na jej psychice. Czuła się opuszczona przez wszystkich, bo żyjąc samemu w akademiku, nawet z gosposią nie miała kontaktu. Przed wakacjami tamtego roku wspięła się na poręcz mostu, z którego chciała zeskoczyć. W ostatniej chwili powstrzymał ją przed tym jej kolega z klasy wokalnej. Po tym zbliżyła się do niego na tyle, by opowiedzieć mu wszystko, co w niej siedziało od zawsze. Miała szczęście, bo trafiła na kogoś o wielkim sercu, kto pomógł jej pozbyć się depresji. Jednak jej chłodny charakter i problemy z zaufaniem zostały w niej do dzisiaj. Do dzisiaj, kiedy wyprowadziła się z Gwangju i zamieszkała w dormie z piątką innych dziewczyn, które ubiegają się o to samo miejsce w wytwórni, co ona. 

dancer trainee | w korei od kilku dni | wciąż otrzymuje pieniądze od ojca co miesiąc



_______________________
Kto pamięta Doyeon Dareum?
No teraz to może już nie Dośka z imienia,
ale wnętrze to samo!
fc; Kim Jisoo (Black Pink)
tytuł; Ed Sheeran "Don't"

12 komentarzy :

  1. [ Awww hej, to ja chce być pierwsza tu! A co ~ Jeju Dośka! W sensie... Dareum xDDD No w każdym razie witam i cieszę się, że ją tutaj widzę♥ He ~ Jeju jeszcze Jisoo, choć wolę Lisę xDDD No cóż ~ Powodzenia z panią lodu :3 I oć na wąteczek ~ ]

    JK & JM

    OdpowiedzUsuń
  2. [Aww, Jisoo ** Uwielbiam ją, ale moją biaską jest Rose ;;;
    W ogóle powodzenia z prowadzeniem trzech postaci, w życiu nie dałabym rady :O Jak chcesz to chodź do Haneul, ale nie wiem, czy się dziewczyny dogadają XD]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Jaaaaakaaa ślicznaaaaaaa~~! *-* zapraszam do mnie!]

    Su x Soo

    OdpowiedzUsuń
  4. Westchnąłem cicho i przekrzywiłem się w bok na łóżku, marszcząc brwi. Wiedziałem, że muszę wstać i udać się na zajęcia, które dzisiaj miały nas nauczyć tańca synchronicznego, co przyznam szczerze wychodziło mi jedynie dobrze z Hanem. Wtedy to można wystawić na brooklyn, a gdy później ćwiczyłem z Maxem czy kimkolwiek innym... cóż, szło mi to gorzej. Nie umiałem jakoś zgrać się z drugą osobą, ale wiedziałem, że muszę się nauczyć, bo w przyszłości będzie to ode mnie wymagane. Ciężki orzech do zgryzienia i wiedziałem, że dzisiaj trener nie będzie ze mnie zadowolony. No nie ma bata, żeby był! Nie i koniec.
    Westchnąłem po raz setny i zwlokłem się z łóżka, o mało nie wpadając na kostkę rubika.Cholera... Jinnie hyung wszędzie je zostawia, że niby taki inteligentny, a ja dalej uważam, że po prostu maluje każdą ściankę i tyle... Inaczej się tego nie da wytłumaczyć...
    Ubrałem się w wygodne dresy, stwierdzając, że jestem już spóźniony i powinienem być w drodze do sali. Założyłem jeszcze skarpetki w Iron Mana i jordany, a potem szybko poszedłem, właściwie potruchtałem w kierunku sali. Całe szczęście mój pokój, który dzieliłem z dwoma hyungami leżał na pierwszym piętrze w wytwórni, bo przecież dorm dostaniemy dopiero po przyjęciu jeszcze jednego chłopaka, by tworzyć zgrany zespół i poznawać się tak w całości. Miałem nadzieję, że nie będzie konkurował ze mną o łazienkę... Bo i tak wygram tą bitwę.
    Szedłem tak ciasnym korytarzem, aż w końcu uderzyłem o coś... w sensie kogoś. Nie kogoś, a ładną dziewczynę, którą była Im Dareum! Wow! Nie sądziłem, że spotkam tu kogoś znajomego! W końcu chodziła z Lio, przyjaźnili się, a on sporo mi o niej opowiadał, więc czasami sam czułem sie jak jej przyjaciel, chociaż na dobrą sprawę rozmawialiśmy może dwa razy... w sumie samemu sam na sam to raz... Aish, nie wiem...
    - Heeee ~ Poznałaś mnie - mruknąłem zadowolony, a potem jak zwykle zabiła mnie byciem bardzo poważną. - Jeju kobietooooo, a gdzie jakieś "fajnie cię tu spotkać" Czy cokolwiek, no! To raczej fajne, że spotyka się tu kogoś ze starej szkoły, prawda? - mruknąłem i uśmiechnąłem się szeroko. - Co tam? Przyjechałaś do Lio? - Przekrzywiłem lekko główkę w bok, a potem zmarszczyłem brwi. - A nie... on ma teraz trasę... - burknąłem pod nosem i westchnąłem, a potem coś we mnie uderzyło. - Zaraz, chwila, moment... Czemu ty idziesz tam gdzie ja i co robisz w mojej wytwórni? - Otworzyłem szeroko oczka, patrząc się na nią jak na kosmitkę.

    JK

    OdpowiedzUsuń
  5. Spojrzałem na nią zaskoczony, gdy powiedziała, że jest tu trainee... W końcu ja sam jestem tu od dwóch miesięcy i nigdy się na nią nie natknąłem, a to dziwne, bo w sumie budynek, aż taki wielki nie jest... Znaczy... nie jakoś szczególnie ogromny żebym nie wpadł na kogoś znajomego! W końcu z niektórymi piętnaście razy dziennie się mijałem, a nawet nie miałem pojęcia jak dana osoba ma na imię. Oczywiście później się to zmieniało, bo ja gadać lubiłem i cóż, niektórzy, co wyglądali na przyjaznych mieli tego pecha, że decydowałem się do nich zagadać.
    Z wyjątkiem Im. Ona... zawsze była chłodna i nie miałem pojęcia, co w niej widział Lio. W sensie... dobra to źle zabrzmiało. Chodziło mi o to, że on był bardzo energiczną i pozytywną osobą, a ja byłem ciekaw jak udało mu się przebić przez ten mur i jakoś się z nią dogadać. Bo przecież byli bardzo blisko, a ona od zawsze mnie straszyła! Tak, jak byłem w drugiej klasie, a ona przyszła do pierwszej to była jedyn pierwszoklasistką, do której samodzielnie sam z siebie nie otworzyłem paszczy. No ludzie, byście widzieli jej wzrok. Normalnie jak potwór z mitologi. W sensie... ładna jest, nawet bardzo i możliwe, że w moim typie, ale... no. Jest straaaaaaaaaszna!
    - Jak zwykle nie pałasz sympatią, Dareum ~ - mruknąłem niezadowolony i uśmiechnąłem się do niej. Może jakoś mi też udałoby się z nią dogadać? Może warto spróbować! - Nie bądź taką formalistką~ - dodałem i skierowałem się w tamtym kierunku.
    Wszedłem do odpowiedniego pomieszczenia i zauważyłem jedną dziewczynę, którą niedawno poznałem w sali tanecznej, gdy postanowiłem poćwiczyć. Oczywiście poszedłem się przywitać, więc mocno ją uścisnąłem. Nie była malutka, w sumie całkiem wysoka jak na dziewczynę, ale i tak mi się ją fajnie tuliło~
    - To jest Dareum~ Chodziliśmy razem do szkoły w Gwangju - powiedziałem, wskazując na dziewczynę i ku mojemu zdziwieniu, moja znajoma odpowiedziała, że ją zna, co więcej, dzielą razem pokój! Uśmiechnąłem się szeroko w kierunku Im. - Teraz już wiem gdzie mieszkasz ~ - zaśmiałem się, choć wiedziałem, że ona nie pała raczej entuzjazmem.

    Jk

    OdpowiedzUsuń
  6. Słysząc, że mam być w parze z Dareum, uśmiechnąłem się zadowolony. Może przez fakt, że mamy razem ćwiczyć jakoś udałoby mi się z nią jakoś dogadać. Nie mówię, że od razu mamy się przyjaźnić, ale utrzymywać z nią przyjazne relacje to by było coś! W końcu, nie wiem czy oprócz Lio dała komuś się do siebie zbliżyć? No kiedyś... widziałem ją z jakąś blond dziewczynką, choć mi Lio wmawiał, że to chłopiec, ale ja dalej pewien nie jestem... W każdym razie nie miała chyba za dużo przyjaciół, a to przecież smutne! Być tak całkiem samemu, jak taki paluszek...
    Już miałem się do niej odezwać, gdy zmroził mnie jej wzrok. Waa z wiekiem to jest jeszcze bardziej przerażające. Nie wiedziałem do czego zmierza, więc uważnie ją słuchałem, ale nie spodziewałem się tego, że tak mnie potraktuje. No ja wiem, że nie łączyły nas żadne bliskie relacje, ale... no ale... Poczułem się tak jakby ktoś dał mi solidnego liścia, przez co spuściłem głowę w dół. Miałem wziąć się za siebie i nie przejmować się złymi komentarzami. Chciałem byś jak Lio i je od siebie odrzucać, ale prawda jet taka, że bylem cholernie emocjonalny. Chyba nawet gorzej od Hana, a to już naprawdę coś...
    Westchnąłem, starając się ogarnąć, ale trudno mi było. Bo ona otwarcie przyznała, że nie chce ze mną kontaktów, a ja nie wiedziałem czemu. Przecież nigdy nic złego jej nie zrobiłem, złego słowa nie powiedziałem, a ona że mnie nie lubi... Nie miałaby powodów... Chociaż nie, to bardziej brzmiało jakby się mnie brzydziła, ale ja kompletnie tego nie rozumiałem. W końcu byłem dosyć pozytywną osobą i raczej rzadko spotykałem się z negatywną reakcją na mnie.
    - J-jasne... w porządku - mruknąłem cicho i odszedłem kawałek, do przydzielonego miejsca.
    Od dziecka brałem wszystko do siebie, przez co możliwe, że rok temu, gdy wszystko się nagle zebrało nie za ciekawie się to skończyło, ale przecież teraz miało być lepiej. A może ja to sobie wmawiałem i wcale nie było lepiej?
    Nie Jungkook, cholero przestań, bo znowu się zacznie, a pani psycholog i tak ma cię dosyć.
    Wziąłem głębszy oddech i starałem się skupić na tym, co robię, ale jak tylko na nią patrzałem to przypominały mi się jej słowa, co tylko mi to wszystko utrudniało. W pewnym momencie badziewnie pomyliłem kroki i zachwiałem się, ale zdążyłem się podeprzeć i odepchnąć ręką, by wrócić do pionu.
    Widziałem ten zły wzrok trenera.
    - Park Jungkook, co ty dzisiaj wyprawiasz?! - ryknął, a ja spuściłem głowę. - Skup się i weź się do roboty - zganił mnie, a ja się skłoniłem.
    - Bardzo przepraszam, tak zrobię - oznajmiłem.
    Trener zażądał chwilę przerwy, więc wziąłem butelkę wody i wdrapałem się na materace w kącie, zagryzając wargę. Widziałem jak inni posyłają mi zdziwione spojrzenia, bo większość mnie kojarzyła. Zawsze było mnie wszędzie pełno, dążyłem do kontaktu z drugim człowiekiem, chciałem ludzi rozbawiać i poprawiać im humor, ale teraz... widzieć mnie przygaszonego nie jest częstym widokiem.
    Ale musiałem się zastanowić czemu ona mogłaby mnie nie lubić. Przez moją przyjaźń z Maxem? Wiem, że mieli na pieńku, ale... nie lubiła by mnie tak bardzo za taki szczegół?

    JK

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie tak, że jakoś okropnie zależało mi na kontaktach z nią, ale byłem okropnie wyczulony na opinie drugiego człowieka. Max często mi mówił, że powinienem mieć wylane i robić swoje, ale nie potrafiłem tak po prostu... Zawsze miało to dla mnie jakieś znaczenie, a teraz to było jak oblanie wrzącą wodą. Cholernie nieprzyjemne!
    Wiedziałem, że muszę wziąć się w garść, ale nie potrafiłem udawać kogoś kim nie jestem, a ja musiałem mieć radość z tego, co robię i dzielić się nią z innymi. Taniec był moją chyba największą pasją, więc byłem surowy w stosunku do siebie. I musiałem się poprawić jeśli chciałem zostać w zespole.
    Zagryzłem wargę, gdy się odezwała do mnie. Po co to robiła, skoro przed chwilą mówiła, że chce bym trzymał się jak najdalej od niej? Chciała mnie dalej dręczyć? W jednej chwili przypomniało mi się to jak w szkole kilka osób się na mnie uwzięło. Ale wtedy był przy mnie Han i zawsze mnie bronił. Czemu do cholery nie mógł uczyć i kształcić się tu? Tylko wyjechał do tych głupich Chin!
    - Idź sobie - burknąłem na nią. Przecież nie mogłem wiecznie liczyć na to, że mi ktoś pomoże. - To ty się ogarnij. Masz jakiś problem do ludzi, którzy starają się być mili? Bo nie rozumiem, co ja ci zrobiłem? - warknąłem i uniosłem brew. - Traktujesz innych jak poczwarki, a potem się dziwisz, że wszyscy cię zostawiają. - Wstałem i zacisnąłem ręce. Nienawidziłem być niemiły czy wredny. To nie mój styl, choć gdzieś to we mnie siedziało. - Nie dziwię im się, kto by chciał z tobą przebywać?
    Wiedziałem, że przegiąłem. Ona przeżyła dużo, ale nie uważałem, że więcej ode mnie. Odszedłem od niech, wychodząc na korytarz. Musiałem ochłonąć, a do końca przerwy zostało jeszcze sporo czasu. Dziesięć minut to w końcu dużo.
    Westchnąłem i zjechałem po ścianie. Sam nie byłem lepszy od niej chyba... Bo niby czemu nikogo przy mnie nie było? Mama, tata, Lio, Han czy mój brat... Czemu oni wszyscy mnie zostawili? Niby... mój brat wrócił, ale teraz i tak jest cztery godziny jazdy pociągiem ode mnie. Jak Max czy Tae... To za daleko...

    JK

    OdpowiedzUsuń
  8. Wróciłem na czas, by bardziej nie denerwować trenera. Starałem się skupić jak najbardziej się da, a chyba złość była lepszym dopingiem niż smutek. Nie szło mi idealnie, nie szło mi nawet dobrze, bo było przeciętnie, ale przynajmniej nie było tragedią, tak jak przed przerwą. Jednak ja nie lubiłem być przeciętny. Chciałem, by to co robię, było przesiąknięte pasją i miłością do tańca, ale niestety. teraz byłem raczej skupiony na negatywnych emocjach niż na negatywnych, a to wcale nie było dobre. Musiałem to jakoś z siebie wyrzucić. Max mówił, że mu pomagają ćwiczenia, więc może pójdę na siłownie, albo chociaż pobiegać? Cokolwiek... nie lubiłem być negatywny! Nie ja! Nie Park Jungkook!
    Idąc korytarzem, poczułem, że ktoś mnie zatrzymuje. O dziwo była to Dareum. Zmarszczyłem swoje brwi, bo nie wiedziałem, czego ona jeszcze ode mnie chciała. Znowu pognębić? Głupie dziewcze, co w niej Lio widział? Egoistyczny, bogaty dzieciak.
    Westchnąłem w końcu, by się uspokoić. Denerwowało mnie to, jak bardzo dawałem ponieść się emocjom. Poszedłem za nią mimo wszystko. Przystanąłem i zagryzłem wargę, uważnie się na nią patrząc, słuchając tego, co ma do powiedzenia, ale żyłka mi o mało nie pękła.
    - Nie personalnie?! - wybuchnąłem, a potem przymknąłem oczy. Ogarnij się w końcu. - A puknij ty się w łeb - syknąłem pod nosem, a potem oparłem się plecami o ścianę. - Chyba obydwoje mamy problem z ludźmi...Ale wiesz co... ja przynajmniej staram się zrozumieć, co zrobiłem źle, że mnie zostawili. A potem to starałem się naprawić. Ty - wskazałem na nią palcem - zrzucasz winę na innych i oczekujesz, że wrócą do ciebie, zaczną przepraszać i błagać o wybaczenie. Ale nikt tak nie zrobi - westchnąłem cicho. - Ty byłaś szczera, ja byłem... Rachunki wyrównane. - Uśmiechnąłem się lekko. - Też przepraszam - powiedziałem i ruszyłem w kierunku swojego pokoju. - Do jutra ~


    JK

    OdpowiedzUsuń
  9. Postanowiłem wziąć przykład z mojego przyjaciela i nie przejmować się tym, co miało miejsce. Wtedy człowiek był szczęśliwy, nie skupiał się na dennych problemach, a na tym, by cieszyć się dniem i tym co się ma.
    Rano szybko się ogarnąłem. Szybko... Dwadzieścia minut w łazience jak na mnie to szybko, choć ja naprawdę nie wiem na co mi tyle schodzi. To jest dla mnie prawdziwą zagadką, bo Jinnie siedzi tam dziesięć minut, a ja czterdzieści przy wykonywaniu tych samych czynności... Nie umiem tego logicznie wytłumaczyć...
    Dzisiejszego dnia postarałem się bardziej skupić, by dobrze wypaść. Przyszedłem trochę wcześniej, a na sali było tylko pięć osób, więc postanowiliśmy się trochę powygłupiać. Włączyliśmy muzykę i każdy po kolei wygłupiał się przy swoim freestyle'u, bo o normalnym tańczy czy pokazie umiejętności nie było mowy. To robiło się na zajęciach, a teraz był czas by się wyszaleć, rozgrzać i dobrze bawić. Bo o to chodzi, taniec to przecież zabawa!
    Stałem akurat na rękach, gdy do pomieszczenia Dareum. Zrobiłem przewrót w przód, by stanąć, bo już jeden chłopak zachęcał ją, by do nas dołączyła.
    - No chodź, mamy jeszcze całkiem sporo czasu ~ - mruknąłem z wielkim uśmiechem.

    JK

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dziękuje za powitanie :)
    Widzę,że Dareum i SunJun pochodzą z podobnego środowiska. Tylko, że Darem udało się rozpocząć własne życie, a Sunjun gra rolę idealnej córki. Myślę, że mogłyby się zakolegować. Co ty na to?]
    SunJun

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Byłoby fajnie. Tylko gdzie mogłyby się spotkać? Masz może jakiś pomysł?]

      Usuń
  11. Nie wiem czemu, ale ucieszyłem się, gdy Dareum zgodziła się dołączyć do zabawy. W sumie wiedziałem, że od trzeciej klasy chodziła na profil taneczny, ale nigdy nie wiedziałem w jej oczach ogników, które pokazywały, że taniec to coś co kocha, coś co ją wyraża. Bo to sztuka! Taniec jest sztuką i powinien przekazywać emocje, pokazywać prawdziwego artystę, jakąś jego cząstkę, której nie da się opisać słowami.
    Niestety widziałem kilka razy jak tańczy i czułem, że czegoś tam brakuje. Max mi kiedyś o tym wspominał, ale nie przywiązałem do tego uwagi. Technicznie może było bardzo dobrze, ale robota też idzie wyszkolić by tańczył... A tego ludzie jednak nie chcą oglądać.
    - Bawić się! - powiedziałem wesoło i objąłem ją ramieniem, ciągnąc na środek.
    Nie chciałem rozpamiętywać wczorajszego spięcia. Nie umiałem za dobrze panować nad emocjami, to chyba miałem przez tego buca Hana, ale starałem się jakoś nad tym pracować.
    - No pokaż, co ci tam w duszy gra! - powiedziałem wesoło, klaszcząc wraz z innymi w ręce, by trochę ją zdopingować.

    JK

    OdpowiedzUsuń