Jako dzieciak miał swoje ciche marzenia, które zatrzymywał tylko dla siebie. Żyły one w jego główce, w jego wyimaginowanym świecie, który sprawiał że na jego twarzyczce cały czas gościł uśmiech. Był wesołym i radosnym dzieckiem, pełnym energii, uwielbiającym zwierzęta, słodycze, przytulanie się, stolicę, do której się przeprowadził z rodziną, oraz swoją młodszą siostrę; pięciolatek, którego wszędzie było pełno żył w nim jednak trochę za długo, bo nawet w wieku nastoletnim nie stracił dziecinnego zachowania, dziecinnej ciekawości, dziecinnego zadowolenia z najdrobniejszych rzeczy, co było przede wszystkim widoczne w jego dużych, czekoladowych, świecących się oczkach. Był wręcz naiwny, boleśnie niewinny, mocno wierzący w dobro istniejące w każdym człowieku - nawet w znajomych ze szkoły, którzy przez długi czas go gnębili. Wiele osób go za takie zachowanie karciło, wykorzystywało jego dobroć, sprawiało mu przykrość, ale on się nie zmienił. Rodzice próbowali przywołać go do porządku, stosując kary i odbywając z nim długie pogawędki, ale to nic nie dało. Będąc po prostu sobą, Taehyung zyskał sporo siniaków i obrażeń psychicznych, ale przede wszystkim paru dobrych przyjaciół, pełne zaufanie siostry oraz sympatię swojej pierwszej miłostki.
Jednak żadna bajka nie trwa wiecznie. Pewnego dnia trzeba się obudzić i stanąć twarzą w twarz z okrutną rzeczywistością. Dla niego była to dorosłość: przerażająca, okropna, zbyt okrutna dla kogoś tak delikatnego, kruchego i wrażliwego. Rzeczywistość wymagała od niego podjęcia decyzji; nie chciał niczego stracić, a jednak musiał pogodzić się z tym, że nie mógł wszystkiego zatrzymać. Musiał stawić czoło nowym odpowiedzialnościom, w czym nie pomagał mu ani jego dziecinny, zbyt miły, pokorny i posłuszny charakter, ani nierealnie pozytywne nastawienie do świata. Wiele razy płakał w poduszkę słuchając tego, jak mówiono mu że powinien dorosnąć, wziąć się w garść i zmienić coś w sobie, bo inaczej niczego nie osiągnąłby w życiu. Wiele razy pomyślał o tym, aby spełnić swoje ciche marzenie, jednak strach zaciskał mu gardło i wmawiał, że nie dałby rady. Krucha psychika po raz kolejny z wielu dała o sobie znać.
Czasami życiowe zmiany przychodzą kompletnie niezapowiedzianie: zarówno te złe, jak i te dobre. On spotkał swoją kompletnie przypadkowo, czekając na ulicy na taksówkę, która zabrałaby go razem z jego siostrą i dziewczyną do parku rozrywki. Mężczyzna który go zauważył zwrócił uwagę na jego ubiór, twarz, sylwetkę i po prostu podszedł, miło się uśmiechnął, przedstawił, uścisnął mu dłoń, skomplementował go. Był miły, z klasą, znał się na tym, co robił, a chłopak mu ślepo zaufał. Biznesmen umówił się z nim, zrobił mu parę zdjęć, wysłał odpowiednim osobom. Miesiąc później, Taehyung miał pracę i podskakiwał z tego powodu z radości. Odstawił na bok na chwilę swoje marzenie obiecując sobie, że wróciłby do niego później, przy większej możliwości, większej pewności siebie, gdy już dałby o sobie znać w wielkim świecie fleszy. Wszyscy cieszyli się razem z nim, rodzice wreszcie byli z niego zadowoleni, wszystko wydawało się idealne. Trema była okropna, ale wszyscy wychwalali go i przekonywali, że poradziłby sobie, że prędko przyzwyczaiłby się do wszystkiego.
W życiu nigdy nic nie jest tylko białe, lub tylko czarne. Prędko świat modelingu okazał się sporo różnić zarówno od tego, co Taehyung sobie wyobrażał, jak i od tego, co mu opowiedziano. Menedżer pokochał jego twarz, ale twierdził że to nie mogło wystarczyć, bo wielu było takich jak on. Chłopak musiał zacząć uważać na swoją sylwetkę mimo tego, że nigdy nie miał z nią problemów, trzymać się ścisłych diet, poświęcać więcej czasu na formalne spotkania, niż w rzeczywistości chciałby, zaniedbywać rodzinę i przyjaciół. A z czasem dodały się do tego inne, mniej przyjemne obowiązki. Mężczyzna, który zobaczył go na ulicy i go do siebie przygarnął okazał się nie być taki miły, na jakiego wyglądał. Dziecinny charakter chłopaka nie umknął jego uwadze, tak samo jak jego kruchość; łatwo było go zastraszyć, a wykorzystywanie go do własnych celów było nadmiar kuszące. Mężczyzna zaczął podnosić na niego głos, wpajać, że poza modelingiem nigdzie nie zaszedłby w życiu, bo poza ładną twarzyczką nie ma nic, więc tym bardziej powinien odwdzięczać się mu za taką szansę i bardziej się starać. Taehyung zakluczył szufladę, do której wrzucił swoje marzenie o karierze wokalisty i z obrzydzeniem zaczął sypiać ze swoimi dawcami pracy tak, jak mu to zostało wskazane. Nie chciał nic stracić, a stracił swoje ciche marzenie oraz, przede wszystkim, godność.
Od zawsze mu mówiono, że ma wiele wad, ale przynajmniej szybko się uczy. Wie kiedy pochylić z pokorą głowę i siedzieć cicho. Potrafi wyciągać wnioski z kłótni czy oskarżeń i dostosowywać się do nich. Więc Taehyung się nauczył. Nauczył się, że poza swoim ciałem i ładną buźką nie ma nic wartościowego. Że dla innych nic się nie liczy, tylko jego wygląd. Nauczył się być pociągający i uwodzicielski, słodko niewinny i zachęcający także w łóżku, wszystko w odpowiednich momentach. Wie jak spojrzeć w obiektyw tak, aby wszystkim zrobiło się gorąco, a także jak uroczo się uśmiechnąć jakby nic się w nim nie zmieniło, jakby wciąż był tym dawnym sobą. Dostosował się. Zmienił. Dorósł. Niby ma te same duże, czekoladowe, świecące się oczka co kiedyś, ale nie widać już w nich tego samego zagubienia. Jak mu mówiono, przyzwyczaił się do wszystkiego. Do obcego dotyku na swoim ciele, do psychicznego znęcania się nad nim od strony menadżera, do ludzi którzy chcą tylko jego ciała, a nie jego wnętrza. Wizyty w łóżkach obcych osób stały się jedynie kolejnym obowiązkiem i chociaż na co dzień musi udawać że wszystko jest w porządku, brzydzi się samego siebie. Ale do obrzydzenia też się przyzwyczaił.
Wygasł, zastygł, zmienił się nie do poznania. Wmówił sobie, że teraz pora na prawdziwą pracę i że od teraz ma być tylko lepszy, każdego dnia. Zimny, odległy, profesjonalny, wręcz irytująco opanowany, twardy, zadbany, zawsze ładnie wyglądający. Podobno znieczulony na wszystko, a przynajmniej taką część siebie pokazuje bo zrozumiał, że wtedy trudniej go złamać. Dusi w sobie to, kim jest naprawdę z wrodzoną łatwością; wypływa to wszystko z niego dopiero wtedy, gdy pod koniec dnia jest sam i tylko poduszka może przyjąć jego łzy, a śpiewa już tylko pod prysznicem. Kiedy może odpręża się w towarzystwie napoi alkoholowych, a gdy przesadzi nie panuje nad emocjami, w szczególności nad złością. Tylko na dwóch osobach zależy mu najbardziej i dla nich jest w stanie za każdym razem powrócić do bycia tym prawdziwym sobą, bo nie chce je skrzywdzić ani zawieść. Więc regularnie spotyka się z młodszą, dziewiętnastoletnią siostrą, nosi ją na barana jakby wszystko było w porządku i wciąż zabiera na coraz to droższe i bardziej wyrafinowane randki swoją dziewczynę bo wreszcie może sobie na to pozwolić, chociaż po trzech latach jego uczucie do niej wygasło, a on odkrył w sobie pociąg do tej samej płci, ale wciąż mu na niej zależy i chce jej dać wszystko co najlepsze. Podobno dobry tylko w łóżku i przed obiektywem, gdzie przyjmuje tysiąc różnych twarzy, a żadna z nich nie jest tym starym Tae. Jego ciało to jego pieniądz, czasami ozdobione nieciekawymi siniakami, a przez zmęczenie, stres i diety zdarza mu się zasłabnąć. Chciał dobrze, ale gdzieś po drodze się zgubił i pytając o pomoc, zaufał złej osobie.
Piękny jak rzeźba grecka i tak samo zimny. Nosi ciężar na sercu, który równa się marmurowi, z którego jest zrobiony.
AKTUALNIE:
Jego popularność wzrasta. Dzięki ciężkiej, regularnej pracy, nie do końca przyjemnym spotkaniom, dzięki ćwiczeniom i diecie staje się stopniowo nieco bardziej rozpoznawalny. Daleko mu do sławy, ale nie siedzi już na samym dnie, a marzenia o karierze wokalisty są już nierealne i dalekie. Jego psychika ciężko to znosi.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz