Min Yoongi
3.03.1992r *Urodzony w Seulu* Ma młodszego brata *
* Bogaty * Wielka willa * Piękny Doberman*
Rodzina
Min określana w Seulu jako jedna z najbogatszych rodzin w mieście.
Rodzice prowadzą dużą firmę, mama pani prezes a pan tata zarządca
granicy. Wszystko zawsze w idealnym stanie, najdroższe ciuchy, zabawki i
wszystko czego tylko się zapragnie. Mimo takiego luksusu chłopak nigdy
dużo nie wymagał, nienawidził się tym wszystkim chwalić. Zawsze był
osobą problematyczną i nie do opanowania, agresywny i bezczelny. Zawsze
robił to na co miał ochotę i nigdy nic nikomu nie mówił, często wracał
późno do domu albo najzwyczajniej odbierano go z komisariatu. "Idealna
rodzina z nie idealnym synem, co na to powiedzą ludzie?" Zawsze to
słyszał po kolejnej awanturze. Całe życie czuł że nie pasuje do tego
otoczenia, nie chciał prowadzić jakiejś firmy co jeszcze bardziej go
wyróżniało. Skończył szkołę i zaczął pracować, w sumie czy dilerkę da
się nazwać pracą?Nie ma źle w życiu, mógłby żyć jak pączek w maśle ale
on był nie szczęśliwy. Nie była to jego prawdziwa rodzina...
*
Pewnego dnia znowu wszyscy na siebie wrzeszczeli, wyzywali a zawsze chodziło o to samo.
Yoongi znowu został przywieziony przez funkcjonariuszy policji, tata akurat wrócił zza granicy.
-Jakiś ja błąd popełniłam?!
-Żadnego-*Odpowiedział mężczyzna*
-Dlaczego on nie może się normalnie zachowywać?!*szlochała kobieta w średnim wieku*
-Mówiłem żeby zaadoptować dziewczynkę...
-Że co kurwa?!- Wydarł się chłopak. Nie wiedział jak ma na to zareagować, miał mętlik w głowie.
-Synku... ja przepraszam..- Próbowała do niego podejść matka.
-Nie dotykaj mnie szmato!- Yoongi dalej krzyczał, nie panował nad sobą... Uderzył matkę, po czym wkroczył jego wściekły ojciec.
-Jak śmiesz tak traktować swoją matkę, gówniarzu!?- Pierwszy raz podniósł ton wysoki brunet. Szarpiąc swojego adoptowanego syna.
-Jaką kurwa matkę?! Nie jesteście moimi rodzicami! Pierdol się!- Krzyczał, od razu odpychając ręce ojca.
-Ty.. mały...!!!- W tym samym momencie blondyn patrzył na to jak jego niby "ojciec" podnosi na niego rękę. Był w takim szoku że to się dzieje, więc stał jak wryty i dał się uderzyć.
-Zadowolony jesteś z siebie?..- Dodał młody z ewidentnym rozbawieniem w głosie, następnie spojrzał na ojca ze wściekłym spojrzeniem. Mężczyzna z obawą się cofnął.. W tym samym momencie do pokoju wbiegł zapłakany braciszek blondyna. Przerażony nie wiedział co się dzieje i przytulił się do brata.
-Synu! Masz natychmiast od niego odejść!- Powiedział stanowczym głosem ojczulek, mały kiwnął tylko głową że nie chce iść... W tej samej chwili brunet chwycił syna za włosy i z całej siły pociągnął tak że maluch wpadł na pobliskie szafki. Wtedy blondyn nie wytrzymał..
-Zapierdolę cię cwelu!- Warknął z uśmiechem po czym go uderzył, mężczyzna upadł a ten dalej go okładał...
Tamtego feralnego dnia... ten siedemnastu letni chłopak miał więcej krwi na rękach, niż nie jeden dorosły przez całe życie... Tętna nie dało się wyczuć, wszędzie była krew.. Suga nie wiedział co się dzieje, był jak w amoku. Widział matkę szlochającą nad ciałem... brata przerażonego chowającego się w kącie.
Czyżby zabił ojca? Czy właśnie wtedy poszły jego wszystkie hamulce mówiące o tym że jest człowiekiem?
"Nawet bestia ma odrobinę litości.. ja jej nie posiadam, to czy można nazwać mnie bestią?"
*
Dzisiaj Suga jest dwudziestu pięciu letnim chłopakiem po przeżyciach, bez rodziny z samymi problemami. Obecnie prowadzi w
miarę normalne życie, czemu w miarę? Sprzedaje narkotyki, sam zażywa i
wiecznie pakuje się w kłopoty. Rzadko się uśmiecha i nie za dużo odzywa,
więc tak na prawdę ciężko jest nawiązać z nim kontakt. Nie rozmawia o swojej rodzinie i nie wspomina przeszłości. Od więzienia uratował go chyba cud, sam nie pamięta tego co się działo na sprawie sądowej. Wie tylko tyle że zabij ojca.. a dokładnie człowieka który się za niego uważał. Jak ma nagle jakiś kaprys to jest bardzo rozmowny. Krąży o nim wiele plotek, nie
prawdziwych bądź tych z częścią prawdy. Jest osobą oschłą i bez jakiegokolwiek współczucia dla
drugiej osoby. Aktualnie nie ma nikogo, opiekuje się
swoim młodszym bratem i stara się go chronić. W jego oczach jest tym
"malutkim kochanym braciszkiem" którego nikt nie ma prawa skrzywdzić.
Yoongi jest okropnym pesymistą i leniem, nie ma szans byś go do czegoś
przekonał ale gdy on czegoś chce to jest bardzo przebiegły. Zawsze
dostaje to co chce bez wyjątków, jeżeli ktoś jest słaby psychicznie jak i
fizycznie to kompletnie nie powinien się do niego zbliżać. Nienawidzi
gdy ktoś próbuje mu kłamać prosto w twarz, często kończy się to ciężkimi
pobiciami albo dręczeniem. Jest bardzo inteligentną i uzdolnioną
osobą, ale siedzi w takim gównie że nawet nie ma sensu tego
pokazywać.Często na noc przychodzi do niego jego przyjaciel bo jak on to twierdzi "nudzi mu się" albo jego brat, Suga
nawet specjalnie dla niego kupił psa by częściej się uśmiechał. Czarny
jak smoła doberman o imieniu "Hachiman", na szczęście sprawia że w domu
zawsze panuje wesoła atmosfera, dzięki czemu Yoongi nie musi martwić się
o brata. Blondyn obwinia się o to co się stało i o to w jakim stanie psychicznym jest jego brat. Nigdy nie chciał by musiał przez coś takiego przechodzić. Policja, sądy, szpitale, różne akty zgonów... płacząca matka po nocach z flaszką w ręku. Stara się jak może, ale gdy zobaczył ostatnie wyniki z badań,
strasznie go podłamało. Nigdy nie miał problemów zdrowotnych, dopiero
od pewnego czasu zaczął mieć dziwne objawy. Zrobili mu wszystkie badania
na różne choroby, z pośród miliona chorób on musiał akurat mieć raka
nerek... Już nie potrafi się uśmiechać, nawet sztucznie nie jest w stanie, jego marzenia gdzieś znikły a on
sam zaczął twardo stąpać po ziemi. Stał się chamskim realistą i pesymistą.
Nie miał lekko w życiu, wiele razy próbował porozmawiać z matką na ten temat ale nic z tego nie wynikło. Ona już nie miała syna.. Nawet już nie chciała go widzieć w swojej posiadłości, więc dała mu pieniądze i kazała się wynosić. Suga mieszka w dużej willi, mimo wszystko nie jest szczęśliwy. Pomimo tego że ma wielu przyjaciół , to jest samotny.
Chodzi po lekarzach, zażywa dużo tabletek. Ostatnio coraz więcej, trudniej jest mu się uśmiechać przed bratem czy znaleźć czas dla znajomych. Przestał utrzymywać swój wizerunek, stał się obojętny.. wszystko zaczęło mu się sypać. Zatracił się w alkoholu i używkach... jego mały braciszek na wszystko patrzy i chyba coraz bardziej go nienawidzi, ale ten nie jest w stanie nic z tym zrobić. Przyjaciele zaczęli się od niego odsuwać i została tylko garstka, czy są tymi prawdziwymi ? Kto to wie...
Suga był kiedyś chłopakiem pełnym energii i marzeń, dzisiaj jest na samym dnie marginesu społecznego... jest nikim... Chcesz się do niego zbliżyć? Zapomnij... odeśle cię z kwitkiem.
-----------------------------------------------------------------------------
Heyooo <3
Pandzia wita się serdecznie po długiej przerwie :3
Stęskniłam się za wami mordeczki xD
Kocham~
Zapraszam do wątkowania!
Pan potrzebuje kogoś, kto go podniesie na duchu !
[ ♥♥♥ Moja kuleczka wróciła <3333 Cześć kochanie :3 Tak się cieszę, że do nas wróciłaś :D Stęskniłam się i za tobą, jak i za tym kochanym psychopatą <3 Dobrze wiesz, że wątek konieczny! Tylko robimy jakieś powiązanie połączone ze starym wątkiem czy kminimy coś kompletnie nowego? :D ]
OdpowiedzUsuńJiminek & reszta
[ ................ Dlaczego ty mi robisz pod górkę, kobieto!? Co ja ci w życiu złego zrobiłam! xDDD Okey, gif mi e moment xDDD]
OdpowiedzUsuńJiminek
[Omo, kogo przywiało z powrotem w nasze progi! Cześć, Pandziu, co słychać? My też tu za tobą tęskniliśmy ♡
OdpowiedzUsuńJak chcesz kogoś, kto go na duchu podniesie, to może u mnie się coś znajdzie? Na przykład Żelek xd Albo taki spadek z klifu na Dae :3
No nic. Jesteś u siebie, więc czuj się jak u siebie xd Wenyy~]
A L E X ◇ Z E L O ◇ Daehyun
[Powinnaś mnie wielbić za wymyślanie pomysłów i zaczynie! xDDD]
OdpowiedzUsuńTen dzień dla mnie był trochę inny. Była środa, więc większość dnia spędzałem z Soohae, ale nie tak jak zazwyczaj. Otóż jej przyjaciółka z klasy w przedszkolu wyprawia urodziny. Niby nic nadzwyczajnego, dzieci uwielbiają takie imprezy, tylko że ta miała rozpocząć się na basenie, a dopiero potem mieli przenieść się do jej domu. Normalnie ten dzień byłby dla mnie wolny od pracy, jednak z niewyjaśnionych przyczyn zostałem poproszony o bycie opiekunem. Nie miałem nic przeciwko, lubiłem spędzać czas z dziećmi, nawet żartobliwie można by powiedzieć, że to są osoby na moim poziomie. Także po wypełnieniu torby odpowiednimi rzeczami, ubrałem się ciepło, bo pomimo słońca, wcale nie było tak ciepło. Zostało mi tylko pójść do Soohae, spakować ją i zaprowadzić do koleżanki, byśmy wspólnie mogli udać się na basen. Nie zajęło nam to dużo czasu, a mała, podobnie jak inne dzieci, była bardzo podekscytowana. Uśmiechała się szeroko, pytała ile jeszcze drogi zostało i jak tak jest. To jej drugi raz na takiej atrakcji, z tego, co wiedziałem, ale każdy ochoczo idzie w miejsce, które już wcześniej mu się spodobało. To normalne!
Około szesnastej byliśmy na miejscu. Każdy z nas poszedł do szatni, a ja musiałem zająć się pięcioma chłopcami z całej gromadki dzieci, bo jak się okazało byłem jedynym chłopakiem wśród opiekunek, czyli osiemnastoletniej siostry tej dziewczyny i jej koleżanki. Nie powiem, trochę to krępujące i nie bynajmniej przez fakt, że będę widział dosyć skąpo ubrane dziewczyny. Nie, przecież one mnie w ogóle nie interesują. Stresowałem się, że dam jakoś poznać swoją odmienną orientację, a to by było okropne. Wstydziłem się tego tak bardzo jak swojej drugiej pracy.
Po przebraniu się i zamoczeniu, przyszła kolej na wyjście na wielką halę, gdzie znajdowały się trzy baseny z różną głębokością, jacuzzi i wiele zjeżdżalni; prostych, krętych, otwartych, zamkniętych, małych, dużych. Raj dla dzieci, nawet mi odpowiadały takie atrakcje. O dziwo Soohae na początku wszystkiego się bała, więc postanowiłem bardziej zająć się nią i jeszcze dwójką innych, równie przestraszonych maluchów. Zaczęliśmy od najmniejszego basenu, a potem wypróbowaliśmy trzy zjeżdżalnie i o dziwko, i ku mojemu zadowoleniu, dzieciaki trochę się oswoiły i dołączyły do innych, bawiąc się w pływanego berka. Dla mnie oznaczało to chwilę odpoczynku, więc usiadłem sobie na brzegu basenu, mocząc nogi i obserwując uważnie otoczenie.
Jiminnie
Siedziałem tak jeszcze chwile, aż dzieciaki ponownie przypomniały sobie o obecności opiekunów i postanowiły wciągnąć nas w zabawę, a ja nie mogłem im odmówić. Wskoczyłem ponownie do wody i rzecz jasna, musiałem być osobą, która goni, więc zacząłem za nimi pływać i ochlapywać wodą, uważając by nic im nie zrobić. Po jednak dwudziestu minutach byłem tym zmęczony, co podpowiadało mi, że musiałbym trochę poćwiczyć, bo moja kondycja już nie taka. Wyszedłem z wody, zgarniając pomarańczowe włosy w tył i dotknąłem swojego płaskiego brzucha. Kiedyś, jak jeszcze intensywnie ćwiczyłem taniec, mogłem pochwalić się absem, ale teraz jedynie lekko było widać zarysy mięśni, które pojawiały się też na moich ramionach, gdy coś podnosiłem. Trochę zabawne, bo kiedyś moje mięśnie były bardzo wyraźne, choć szczerze powiedziawszy, taka figura chyba bardziej do mnie pasuje i bardziej podoba się klientom... Agh, nie powinienem o tym myśleć w takiej chwili.
OdpowiedzUsuńPokręciłem głową, poprawiając swoje spodenki, które troszkę mi się osunęły i mocniej zawiązałem biały sznureczek. Rozejrzałem się dookoła, a wtedy coś przykuło moją uwagę. Pewien blondyn siedzący w jakuzzi, który mi się przyglądał. Poczułem się dziwnie nieswojo. Nie miałem pojęcia, czemu zwrócił na mnie uwagę. Obejrzałem się za siebie, ale nikogo tak nie zauważyłem, więc miałem pewność, że mi się przyglądał. Nie był tak strasznie daleko, bo nie więcej niż dziesięć metrów. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, by zakryć swoje zakłopotanie i poszedłem na schodki, którymi wchodzi się do basenu, by odpocząć.
Jiminnie
Obserwowałem czy wszystko jest w porządku, czy żadnemu z maluchów nic się nie stało i czy żadnemu nie jest przykro z jakiegoś powodu. W końcu po to tu byłem, musiałem się o nie zatroszczyć, ale jak na razie wyglądało na to, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mogłem więc odpocząć i skupić się na czymś innym, a mianowicie na tym blondynie, który wcześniej mnie obserwował, a teraz przysiadł się niedaleko mnie. Spiąłem się, bo pomimo faktu, że mógł być to zbieg okoliczności, ja poczułem się nieswojo. Zerknąłem na niego kątem oka, aż dostrzegłem, że dostał z piłki. Otworzyłem szerzej oczy, od razu lokalizując przestraszoną Soohae. Zerknąłem jeszcze raz na tego mężczyznę. Nie wyglądał najlepiej. Był wściekły, mordował wzrokiem, a mała zaraz mi się rozbeczy. Sam się bałem tego wzroku, ale ponoć jestem dorosły. Zebrałem w sobie całą odwagę i szybko poszedłem do małej, podnosząc ją na ręce, a potem zrobiłem kilka kroków w kierunku tego mężczyzny.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam pana najmocniej! - Ukłoniłem się lekko, stawiając małą przed sobą, a samemu ukucnąłem. - Kochanie, przeproś pana - mruknąłem do Hae, a ta pokręciła główką.
- Nie ceee! On jest straszny! - pisnęła i wtuliła się we mnie mocno. - Jak Buka! - dodała.
- Hej! - upomniałem ją, posyłając przepraszający uśmiech w kierunku blondyna. - Nie wolno tak mówić o innych! Uderzyłaś pana, zabolało go. Ty byś chciała, by ktoś się tak zachował wobec ciebie? - spytałem, odsuwając się i unosząc jedną brew do góry.
- Niee... - Pokręciła głową i niepewnie odwróciła się do poszkodowanego. - Bardzo przepraszam, to było niechcący! - powiedziała szybko, złapała za piłkę i już jej nie było.
Westchnąłem, drapiąc się po głowie, a potem niepewnie podszedłem do mężczyzny i niepewnie nachyliłem się nad nim, oglądając jego zaczerwienione czoło. Będzie miał siniaka jak nic.
- Przepraszam pana bardzo za nią - powiedziałem uprzejmym głosem. - Um, trzeba na to przyłożyć coś zimnego - stwierdziłem, patrząc się na ślad. Odsunąłem się od niego, uśmiechając się delikatnie.
No co! Taki już byłem. Park Jimin, opiekunka wszystkich poszkodowanych...
Jiminnie
[Cześć! Jak ja tęskniłam za tobą i 'Anikim'!
OdpowiedzUsuńWcale się tej blond-mendy nie boję (chociaż się nieźle o to starałaś^^) i chcę wątek! Może z Hae nie do końca wyjdzie, bo wątpię by Suga chciał się zadawać z dzieciakiem na wózku, ale Eunbyeol jest na tyle porąbana, że mogłoby coś z tego wyjść ^^]
Eunbyeol & Haeming
Naprawdę wyglądał tak jakby chciał jej coś zrobić. Trochę się bałem, bo ja raczej wiotka klucha, nie umiem się nić i chyba nigdy się nie nauczę, nawet zresztą nie chcę. To okropne, a nie rozwiązuje problemów, więc nie wiem o co im wszystkim z tymi bójkami chodzi. Potem i tak jest tylko gorzej...
OdpowiedzUsuńPrzyglądałem się temu mężczyźnie i nie wiedziałem czy mam odejść czy co. Właściwie, trochę odstraszał swoim wyglądem. W sensie ten wzrok mnie przeraził, był jak u złego psa. W sumie ja kocham zwierzątka, ale no... nie takie, które odgryzą ci palce.
- Jimin - przedstawiłem się i lekko skinąłem głową. - A ty? - spytałem, niepewnie siadając sobie na bocznej ściance bym mógł mu się przyglądać*
Jiminnie
Uśmiechnąłem się leciutko, bo imię tego mężczyzny było bardzo urocze i w sumie nie wiem czy do niego pasowało czy nie. Oczywiście, że nie znałem jego charakteru, ale nawet bazując na samym wyglądzie. Yoongi był szczupły i blady, gdzieś około mojego wzrostu, i miał dosyć przyjemną oraz uroczą twarzyczkę, choć jego morderczy wzrok przed chwilą burzył mi obraz jego, jako kogoś słodkiego. Raczej był z tych, którym charakter nie współgrał z wyglądem. I troszeczkę nawet zaczęło mnie to interesować, ale w życiu nie powiem tego na głos. Tak samo jak fakt, że mężczyzna w moich oczach wydał się przystojny. W końcu... dalej w pełni nie zaakceptowałem swojej odmiennej orientacji i tego, że osoba tej samej płci mogłaby mi się podobać. Pomimo, że kiedyś miałem chłopaka i jako tako udało mi się to zaakceptować, tak po wyrzuceniu mnie z domu przez rodziców, na nowo stało się to dla mnie problemem. Wolałem się izolować od kogoś, kto mógłby mi się podobać. No, ale jego imię było po prostu urocze i to mogłem stwierdzić.
OdpowiedzUsuńGdy zadał mi pytanie odnośnie tego, czy jestem opiekunem, już miałem odpowiadać, gdy nagle przeniósł swój wzrok gdzieś indziej, a ja mimowolnie podążyłem za nim wzrokiem i stwierdziłem, że mogłem tego nie robić, bo widziałem jak jego znajomi go dopingują. Od razu spuściłem zawstydzony wzrok, mając nadzieję, że za bardzo się zarumienię, bo to byłaby po prostu kompromitacja!
- Um... nie, nie jest moją siostrą - odpowiedziałem po chwili. - Pomagam jej babci się nią zajmować, więc tak, jestem opiekunem - dodałem.
Cóż, przeważnie niańkami są kobiety, ale co ja poradzę, że lubię dzieci? Równie dobrze mógłbym się opiekować jakimiś zwierzątkami, ale traf chciał, że to na ogłoszenie pani Lee odpowiedziałem. I dobrze, nigdy nie spotkałem tak świetnej i empatycznej osoby jak ta starsza kobieta.
Jiminnie
[Hejjj! Dobrze cię tu wreszcie znowu widzieć :'DD
OdpowiedzUsuńJasne, Junseo mógłby musieć się nim jakoś szczególnie opiekować i uważać na niego jako na pacjenta. Ale, szczerze powiedziawszy, tego człowieka dość trudno wytrącić z równowagi i zdenerwować, ten gbur ma nerwy ze stali u.u W gruncie rzeczy, denerwuje się tylko wtedy, gdy mu na kimś zależy... Co w sumie też możemy jakoś wykombinować skoro zaproponowałaś, żeby ich rodziny się znały. Jego rodzice, szczególnie ojciec, utrzymują raczej dobre relacje z innymi bogatymi rodzinami no bo wiesz, dla własnych korzyści u.u Więc mogli się też znać już od o wiele dłuższego czasu, bo nie ma między nimi wielkiej różnicy wieku, i nie tylko w relacjach doktor-pacjent. Ile Jun będzie wiedział o jego prywatnych problemach z rodzicami, to już od ciebie zależy :D Coś takiego może być?~]
Junseo
No dobra, przyznaję, że się zawstydziłem tą całą sytuacją. Od dawna nie rozmawiałem z żadnym przystojnym mężczyzną, który właściwie pierwszy do mnie zagadał. To krępujące! Niby mogłem liczyć Taehyunga, w końcu był przystojny, ale cóż... przy nim w sumie też często się rumieniłem i zachowywałem jak dziecko, ale to było zdecydowanie co innego. Nie potrafiłem wyjaśnić konkretnie czym to się różniło, ale wiedziałem, że tak jest. W dodatku może nie zareagowałbym tak, traktując go jako zwykłą osobę, która chce niezobowiązująco z kimś porozmawiać na basenie, ale te okrzyki i gesty jego znajomych naprawdę mnie skrępowały. Na tyle, że postanowiłem na niego nie patrzeć, bynajmniej do czasu, aż moje rumieńce nie zejdą. Niestety, trochę się zawiesiłem przez co nie odpowiedziałem mu od razu, a on... no zrobił coś, czego kompletnie bym się nie spodziewał. Złapał mnie za brodę, unosząc tak bym na niego spojrzał i jeszcze się pochylił! Jakby nie był wcześniej wystarczająco blisko! Od razu się spiąłem, bo dobrze wiedziałem, jak moje ciało reaguje na przystojnych mężczyzn, którzy pozwalają sobie na zbyt wiele. O ile w klubie napawałem się obrzydzeniem do nich i miałem na sobie makijaż, mogłem jakoś ukryć te reakcje, ale teraz to nie było możliwe... Więc od razu poczułem jak jeszcze mocniej się rumienię. Chwilę się w niego wpatrywałem, poszerzając oczy, a potem instynktownie cofnąłem się w tył.
OdpowiedzUsuń- Tak, słucham - powiedziałem cicho, mając ochotę wpaść do tej wody i mu uciec. - Zamyśliłem się, przepraszam - dodałem, uśmiechając się delikatnie w jego kierunku. - Co do dzieci... Tak, zdążyłem zauważyć, że nie pałasz do nich ogromną sympatią - powiedziałem, odruchowo zerkając na dzieciaki, które aktualnie bawiły się piłką plażową. Wszystko w jak najlepszym porządku. No może oprócz tych czerwonych plam na mojej twarzy.
Jiminnie
Naprawdę dziwnie się poczułem, gdy tak mi się przyglądał i że był tak blisko! W końcu od dwóch lat udawało mi się jakoś udawać, że nie jestem homoseksualistą i inni mężczyźni wcale na mnie nie działają, ale on mi musi wszystko niszczyć! I to nie tak, że nagle się w nim zakochałem czy coś, bo nie. Jednak no trzeba było mu przyznać, że był dosyć przystojny, w dodatku wydawało mi się, że posiada ciekawą osobowość... No tak jakoś i to chyba normalne, że tak reagowałem? A inną sprawą jest, że tego w ogóle nie chciałem...
OdpowiedzUsuńI znowu, nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, poczułem dosyć mocny uścisk na biodrze, a chwilę potem już byłem cały we wodzie. Niby wspominałem coś o tym, ale nie chodziło mi o coś takiego! To ja miałem sobie płynąć, a nie być trzymanym przez niego pod wodą.
Kaszlnąłem, gdy wreszcie wynurzyłem swoją głowę, spoglądając się zaskoczony w kierunku blondyna. I znowu był tak bardzo blisko nooo... Zamrugałem kilkakrotnie, ogarniając, co się dzieje, ale właściwie dalej nie miałem pojęcia czemu wylądowaliśmy we wodzie i czemu Yoongi mnie obejmuje. A propo obejmowania. Czy on? Otworzyłem szeroko oczy, dopiero teraz orientując się, że trzyma mnie za tyłek! Od razu się zarumieniłem jak jakaś dziewica i wyplątałem się z jego uścisku, odpływając kawałek dalej, siadając na stopniu, tak by mieć wodę po połowy brzucha i zacząłem mu się przyglądać. Uspokój się Jimin, to czysty przypadek! Przypadek, tak! Ale dlaczego to akurat musiał być tyłek?!
- Um... - zacząłem niepewnie, nie mając pojęcia, co mam powiedzieć. Bo chyba coś powinienem. - Bo ten... ja... i... dzieci... i... am... - zająknąłem się. No świetnie! Jeszcze będę się jąkał, weźmie mnie za wariata. Człowieku masz dwadzieścia dwa lata, ogarnij się wreszcie! - Bo ja chyba musiałbym zobaczyć czy z nimi w porządku? - mruknąłem niepewnie, choć bardziej brzmiało to jak pytanie. No nie moja wina, zestresowałem się!
Jiminnie
Normalna osoba w takiej sytuacji już dawno odpłynęłaby dalej, nakrzyczała na niego za nawet przypadkowe obmacywanie mnie w miejscu publicznym czy coś w podobnym tonie. Ale nie ja. Ja dalej siedziałem w tym samym miejscu, obserwując go uważnie. To potwierdzało tylko moją tezę, że nie byłem w pełni normalny. W końcu... nie zachowywałem się jak przeciętna osoba w moim wieku. Powinienem studiować, bawić się, szaleć, włóczyć się całymi nocami po mieście, chodzić na imprezy do klubów, umawiać się z kimś, rzadko przesiadywać w domu i potem zarywać nocki przed egzaminami, by jakoś móc je zdać. Tymczasem ja prowadziłem dosyć rutynowe życie. Codziennie rano wstawałem do pracy, opiekowałem się małą Soohae, a w weekendowe noce tańczyłem dla innych w klubie. Jedynie gdzie wychodziłem dla siebie to na spacer lub do sklepu, wolne popołudnia i wieczory spędzałem w domu z królikiem, a nocki zarywałem tylko wtedy, gdy zbyt mocno wciągnęła mnie czytana książka. Cóż, miałem kilku znajomych, z którymi mógłbym wyjść, ale ja zwyczajnie nie chciałem. To nie tak, że źle czułem się w ich towarzystwie, lubiłem ich, ale nie jakoś szczególnie i coraz bardziej miałem wrażenie, że nie bardzo do nich pasuję.
OdpowiedzUsuńZmarszczyłem nos, gdy usłyszałem jakich słów używa blondyn. nie byłem wielkim fanem przekleństw, ale też nie tak bardzo ich nienawidziłem, by poprawiać każdego kto ich użyje. Sam też przeklinam, ale rzadko i pod wpływem bardzo silnym emocji, zawsze tych negatywnych, choć większość z nich tylko przebiega przez moje myśli i nie wychodzi przez usta.
Westchnąłem cicho pod nosem, stwierdzając, że za moment powinniśmy się z grupą zbierać, więc wstałem, przeczesując włosy i uśmiechnąłem się delikatnie zarówno do Yoongiego jak i do jego przyjaciela, a potem skierowałem się w kierunku bawiących się dzieciaków.
Jiminnie
Kierowałem się w stronę bawiących się dzieci. Trochę z jakiegoś powodu żałowałem, że nie miałem w sobie odwagi, by jakoś przedłużyć rozmowę z blondynem. Pomimo tej krępującej dla mnie sytuacji, nie wydawał się zły czy niebezpieczny, choć ta agresja w jego oczach czy nieprzyjemny ton głosu... Sam już nie wiem. Może po prostu tak bardzo jakaś mała część mnie cieszyła się, że ktoś postanowił ze mną porozmawiać? I to jeszcze taki przystojny mężczyzna? No przyznaję, nie był on super umięśniony, z wyrzeźbionymi mięśniami niczym "Dawid", nawet ja w liceum miałem lepsze mięśnie, ale dla mnie nigdy one się nie liczyły. Miał w sobie coś, co mój dziecinny mózg sklasyfikował jako interesujące, więc nic nie mogłem na to poradzić. Jednak wiedziałem, że za parę dni o nim zapomnę. A bynajmniej powinienem.
OdpowiedzUsuńI wtedy stało się coś dziwnego. Poczułem palce na nadgarstku. Od razu chciałem je wyrwać, ale wtedy usłyszałem głos Yoongiego. Przystanąłem, przyglądając mu się zaciekawiony. Wrócił? Nie poszedł do swojego znajomego? Zamrugałem kilkakrotnie, zastanawiając się nad sensem jego pytania, a dopiero po tym coś do mnie dotarło. Czas w weekend? Czy on... czy on chciał mnie gdzieś zapraszał? Znaczy... bo to... jak ja niby miałem to traktować? Od razu lekko się spiąłem, a rumieńce pewnie ponownie zagościły na mojej twarzy, jeśli poprzednio zdążyły zejść.
- Ja... - wyjąkałem, a potem strzeliłem sobie mentalnego policzka. Jestem w końcu dorosły! - Pracuję w weekendy - oznajmiłem, a potem przypomniałem sobie co robię i w jakim miejscu. - Jako baran - dodałem, w końcu to zawsze była moja wymówka. - Więc do południa mam czas. - Uśmiechnąłem się delikatniej. - W sumie... o ile ci to nie będzie przeszkadzać... w sobotę Soohae i ja chcieliśmy iść zobaczyć widok z NSeoul, więc może się przyłączysz? - zapytałem z dozą nieśmiałości.
O matko, nie wierzę, że ja sam mu to zaproponowałem!
Jiminnie
Dopiero, gdy spojrzał na dłoń, którą trzymał w swoich objęciach, zorientowałem się, że cały czas mnie dotykał. Niby to tylko trzymanie za dłoń, ale nawet taki dotyk był dla mnie nieswój. Dziwnie się z tym czułem, nikt mnie w taki sposób od bardzo dawna nie dotykał, no oprócz Soohae, ale to dziecko.
OdpowiedzUsuń- Do zobaczenia - powiedziałem z uśmiechem, a potem popłynąłem do dzieci, bo w końcu miałem być opiekunem, ale po tym wszystkim jeszcze obróciłem się, by zobaczyć, co blondyn robi, bo jakoś tak przyjemnie było myśleć o tym, że kogoś nowego poznałem. Niby miałem znajomych, ale czułem, że czasami dla nich jestem zbyt dziecinny i traktują mnie jak maskotę, więc alternatywa porozmawiania z kimś kto naprawdę byłby zainteresowany konwersacją ze mną, była naprawdę zadowalająca.
Niestety jak się okazało dla Soohae pobyt na basenie, a później przebywanie na świeżym powietrzu nie było najlepszym rozwiązaniem, a mała skończyła z katarem w łóżku przez co nie mogliśmy udać się na podziwianie widoków. Nie miałem pojęcia czy spotkanie z Yoongim jest jeszcze aktualne, a nawet nie miałem numeru do niego, by napisać. Jednak gdybym się tam po prostu nie zjawił to byłoby niegrzeczne, więc mimo wszystko postanowiłem pójść. Do domu wróciłem około czwartej ad ranem i od razu położyłem się spać. Psychicznie byłem wykończony, bo kobiety, dla których tańczyłem obmacywały mnie jak tylko się dało, co znowu dla mnie było w pewnym tonie niesmaczne. Nie chciałem jednak o tym myśleć, więc gdy tylko wstałem, umyłem się, zjadłem coś i udałem się do Soohae. W końcu musiałem ją odwiedzić, tym bardziej, że dzisiaj mieliśmy się spotkać. Posiedziałem tam do szesnastej, aż wreszcie udałem się pod wierzę NSeoul, siadając sobie na ławce przed kolejką. Miałem nadzieję, że Yoongi jednak nie zrezygnuje i przyjdzie.
Jiminnie
Czekałem z kilka minut i zacząłem się niecierpliwić. Może się rozmyślił, albo nie chciał po prosu przyjść? Zawsze mogło też mu coś wypaść, ale przez siedzenie tutaj tak samemu czułem się dosyć niepewnie. W końcu dookoła było całkiem sporo ludzi, którzy co jakiś czas zerkali w moim kierunku z zaciekawieniem, a inni z obojętnością. Westchnąłem, wstając by rozprostować kości. Podciągnąłem swoje ciemne rurki z dziurami na kolanach jak i białą koszulkę z długim rękawem. Nic specjalnego, w końcu nie chciałem się stroić, nawet nie bardzo miałem po co. Bo to tylko spotkanie dwóch mężczyzn, tak? Nic wielkiego i nic innego. Czy może ja jestem naiwny i nie wiem jak to interpretować... O matko! Nie, on na pewno mnie zaprosił na zwykłe spotkanie.
OdpowiedzUsuńUsiadłem ponownie na ławce, wyciągając telefon. Poprawiłem swoje włosy, sprawdzając czy wyglądam w miarę po ludzku, a gdy schowałem telefon do kieszeni, zauważyłem blondyna. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, ciesząc się w duchu, że jednak przyszedł. To naprawdę mnie jakoś podniosło na duchu i pozwoliło zapomnieć o nocy w pracy. Właśnie dlatego weekendy były dla mnie ciężkie i miałem nadzieję, że on niczego nie zauważy.
- Tylko troszeczkę - odpowiedziałem przyjaźnie, wstając i udałem się w kieurnku wejścia do wagoników. - Um, Soohae jest chora, więc przyszedłem sam, ale to chyba nie problem? Nie lubisz dzieci... - mruknąłem, zerkając na niego niepewnie, w końcu... raczej było mu to na rękę.
Jiminnie
[Cześć, blond klucho ;3
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam żadnych konkretnych pomysłów, ale jak jesteś taka chętna na wątek, to zarzuć ideą xddd]
Baek Do Yeon
Zamrugałem kilkakrotnie oczyma, gdy tak po prostu przyznał, że było mu to na rękę. Domyślałem się tego, bo mężczyzna powiedział mu, że dzieci nie były towarzystwem, z którym chciałby przebywać, zresztą było to widać przy naszym pierwszym spotkaniu i wcale nie miałem mu tego za złe. Nie każdy posiadał takie same zainteresowania czy upodobania, a ja potrafiłem to zrozumieć. Mimo wszystko dziwnie się poczułem, że Yoongi tak otwarcie przyznał, że brak obecności małej Soohae jest mu na rękę. Spowodowało to też to, że zacząłem się zastanawiać, dlaczego mnie tutaj właściwie zaprosił. Rozumiem, rozmowa i chęc poznania kogoś innego, ale to raczej były czynniki, które to mnie skłoniły do rozmowy z nim i tego spotkania, a on? Był zagadką, a ja nie potrafiłem zrozumieć, co takiego było we mnie ciekawego, że ktoś obcy sam postanowił do mnie zagadać. Dla mnie to czysta abstrakcja.
OdpowiedzUsuń- Lubię - odpowiedziałem z uśmiechem. Trochę niepewnym i nieśmiałym, ale jednak. - Mieszkam tutaj w sumie od niedawna, ale byłem już raz na wierzy, całkiem przypadkiem, a widoki są po prostu cudne ~ - powiedziałem z wyraźnym zadowoleniem. - Jak patrzysz na wszystko dookoła to wydaje się, że ma się świat u swych stóp, ale potem wraca się do rzeczywistości - dodałem, śmiejąc się po chwili z własnych słów.
Podszedłem do kasy, kupując sobie symboliczny bilet, a potem wsiadłem do wagonika wraz z blondynem. Uśmiechnąłem się do niego i zająłem miejsce, ale o dziwno byliśmy ostatni w kolejce, co poskutkowało tym, że i tutaj byliśmy sami. Trochę to krępujące...
Jiminnie
Zauważyłem, że odkąd dostał wiadomość, zaczął się zachowywać trochę tak, jakby był zamyślony, a do mojej głowy od razu nasunęła się myśl, że może coś się stało? Może chciał iść, ale jednak z grzeczności postanowił ze mną zostać? Chociaż... gdy go spotkałem pierwszy raz i mogłem zobaczyć tą złość wymalowaną w oczach czy na twarzy, nie wydawało mi się, by był typem osoby, która przejmuje się uczuciami innych. Oczywiście, że mogłem się mylić. Nie oceniałem ludzi po pozorach, bo wtedy mógł mieć po prostu gorszy dzień. Wolałem go poznać i dopiero wtedy ocenić, a czułem, że naprawdę z jakiejś dziwnej przyczyny chciałbym go poznać bliżej. Tylko nad przyczynami wolałem się dokładnie nie zastanawiać, zrzucając wszystko na nudę i samotność, która doskwierała mi, gdy siedziałem akurat sam w domu. W końcu, Taehyung był moim dobrym znajomym, ale chyba nie na tyle, by ciągle zadręczać go swoją obecnością?
OdpowiedzUsuńUniosłem na niego wzrok, przyglądając mu się w zaciekawieniu, bo jego ton głosu wydał mi się smutny i przygaszony. Nie pasowało mi to, tak nagle zmienił mu się nastrój? A może to naprawdę prez tą wiadomość? Ugh, teraz czułem się głupio, że zabieram mu czas...
- Umówiliśmy się - zacząłem z moim standardowym, przyjaznym tonem głosu. - Nie mogłem tak po prostu nie przyjść, nie powiadamiając cię wcześniej o tym. To byłoby niegrzeczne i niemiłe z mojej strony. Poza tym... nudziłbym się w domu - odpowiedziałem całkowicie szczerze.
No tak, tylko co jeśli z jakiś naprawdę ważnych przyczyn nie mógłbym dzisiaj przyjść? Na przykład zachorowałbym lub złapał sobie nogę? Ugh, nie chcę sobie nawet wyobrazić jak głupio bym sie czuł, gdybym nie mógł przyjść, nie mając nawet szansy go wcześniej o tym poinformować.
Jiminnie
Poczułem coś dziwnego na samą myśl, że będziemy mogli się kontaktować. No niby to jest coś zupełnie normalnego,ale ja byłem dziwolągiem, który z prostych rzeczy musiał robić sobie problem. Jakbym nie miał ich wystarczająco dużo na głowie, to jeszcze musiałem sobie dokładać, przez co stresowałem się czasami pierdołami. Bo... jakby on tak sobie kiedyś nagle do mnie zadzwonił? Tak bez wcześniejszego uprzedzenia? Zapewne zamiast odebrać, to ja jak dziecko patrzałbym się w ten telefon spanikowany, bo nie wiedziałbym, co mam zrobić.
OdpowiedzUsuńNim zdążyłem mu jakoś odpowiedzieć to poczułem jak zabiera mi mój telefon. Zamiast jakkolwiek zareagować, krzyknąć, zganić go to po prostu siedziałem na tyłku i uważnie mu się przyglądałem, śledząc oczkami każdy jego ruch. To było dosyć dziwne, ale z drugiej strony to był bardzo pewny siebie ruch i może nawet trochę władczy, więc wydało mi się to dosyć ciekawe i było dla mnie nowym. Sam byłem dosyć cichą, spokojną, nieśmiałą osobą, która nie szukała konfliktów i szła przeważnie innym na rękę. Nie potrafiłem się postawić nikomu, więc... wydawało mi się, że mężczyzna przede mną był moim kompletnym przeciwieństwem. A to, wydało mi się dosyć ciekawe, bo zazwyczaj obracałem się w środowisku podobnym sobie.
Odebrałem od niego swój telefon, uśmiechając się delikatnie. No jak niby miałem na to zareagować? Mogłem to tylko i wyłącznie zaakceptować, nic więcej.
Na jego pytanie odnośnie mojego wieku, trochę spieły się moje mięśnie. To nie tak, że nie lubiłem o nim mówić. No dobra, może trochę, ale to tylko i wyłącznie, dlatego że w środku byłem dużym dziekiem potrzebującym uwagi i czułości, ale niestety, byłem już od dawna dorosły.
- Dwadzieścia dwa - odpowiedziałem cicho, a potem wagonik się zatrzymał i mogliśmy wyjść podziwiać widoki z wieży.
Uśmiechnąłem się ponownie, trochę bardziej pewnie i weselej, a potem wyszedłem na taras, od razu podchodząc do barierki.
- Um, Yoongi - ssi - zacząłem niepewnie. - Dlaczego mnie zaprosiłeś? - spytałem, a potem miałem ochotę się zabić. - Znaczy... czemu się do mnie odezwałeś i chciałeś się spotkać? Znaczy... ugh - pisnąłem z dezaprobatą na własną ułomność i oparłem czoło o poręcz.
Jiminnie
[ Mi też miło cię poznać i dziękuję ^^ Na wątki zawsze jestem chętna i już mam nawet pomysł! :D ]
OdpowiedzUsuńSooyoung
[Jego chłopakiem jest Jeon i Jun nie chce tego zmieniać, więc odpada. Ale! Mam pomysł~ Bo Yoongi bierze używki, a Junseo po części zajmuje się dilerką. Może być tak, że Jun kiedyś mu je sprzedawał, gdy jeszcze nie znali się aż tak dobrze, ale z czasem i z ich rosnącą znajomością, ze względu na stan zdrowia Mina zaczął mu ich odmawiać. O to właśnie mogłyby się zaczynać kłótnie, nawet dość ostre u.u]
OdpowiedzUsuńJunseo
Czułem jak mi się przygląda i było to dosyć krępujące. Nie miałem pojęcia, co mam właściwie ze sobą zrobić w takiej chwili. Udawać, że nic nie zauważyłem, dalej stać tak jak stałem czy może spojrzeć się na niego? Nie, ostatnia opcja odpadała, bo zrobiłbym się czerwony jak papryka, a wolałem sobie tego oszczędzić. Nie dla każdego rumieńce były czymś fajnym czy słodkim. Dla mnie raczej czymś dziecinnym, czymś czego w sobie nie lubiłem. Miałem w końcu dwadzieścia dwa lata! Byłem dorosłym mężczyzną, a nie szesnastoletnim chłopcem! Ciekawe co by sobie o mnie Yoongi pomyślał, gdybym nagle tak się zarumienił? Pewnie by mnie wyśmiał, bo to okropnie dziecinne.
OdpowiedzUsuńUniosłem delikatnie wzrok na niego, gdy zabrał głos. Nie powiem, zdziwiły mnie jego słowa, na tyle, że ponownie spuściłem wzrok, opierając brodę o barierkę. To było dla mnie okropnie niezręczne, bo nie miałem pojęcia jak mam zareagować. Z jednej strony było to miłe, że właśnie na mnie zwrócił swoją uwagę. Przecież było tam tak wiele osób i kusiło mnie, by zapytać go, co dokładnie przykuło jego uwagę w mojej osobie, ale chyba byłem na to zbyt nieśmiały. Poza tym, nie jestem pewny czy chcę znać odpowiedź. Z drugiej strony jednak, obawiałem się treochę tego. Nie miałem pojęcia czy chodziło mu tylko o luźne spotkanie, by pogadać z kimś i się poznać, czy może miało być to początkiem czegoś większego, co mnie osobiście przerażało. To nie tak, że Yoongiemu czegoś brakowało! Wręcz przeciwnie. Był przystojnym, młodym mężczyzną, który zapewne nie musiał narzekać na towarzystwo. Tylko, że ja... Nie uważałem siebie za ładnego. Byłem po prostu przeciętny, w dodatku od dwóch lat starałem się nie myśleć o innym mężczyźnie w taki sposób. I mi się to w miarę udawało. Oczywiście, jak każdy chłopak w moim wieku, miałem dni słabości, ale za nie sie bardzo nienawidziłem, bo ja nie pogodziłem się z faktem, że lubię osoby tej samej płci. To takie... nienaturalne!
- To... miłe - zacząłem zawstydzony, starając się odrzucić od siebie poprzednie myśli. Jesteśmy tylko na przyjacielskim spotkaniu, nic więcej. - Tak sądzę - dodałem, uśmiechając się. - Jeeeju, ale tu ładnie ~ - mruknąłem zadowolony, by skupić się na czymś przyjemniejszym niż moje głupie, dziecinne myśli. Przytrzymałem się barierki, odchylając się lekko do tyłu. - Trzeba było przyjść tutaj w nocy. Wtedy dopiero widok jest niezapomniany - oznajmiłem z zadowolonym uśmiechem, a potem spojrzałem na blondyna. - Czym się zajmujesz? O ile mogę spytać. - No wiem, że nie powinienem, ale on mi cały czas zadaje pytania... nie chciałem by poczuł się z tym źle, a ja też chciałem coś o nim wiedzieć.
Jiminnie
Po moim pytaniu, zauważyłem, że coś się zmieniło. Yoongi stał się jakoś dziwnie nerwowy i nie wiedziałem, co było powodem. Chociaż, ja też reagowałem w taki sposób na pracę. W końcu zawsze bałem się, że ktoś mnie rozpozna i cały mój sekret wyjdzie na jaw, a ja nie po to wybrałem klub jak najdalej od miejsca mojego zamieszkania. Może on miał podobnie? Robił coś, czego się wstydził i nie chciał mi o tym mówić? Już chciałem powiedzieć, żeby zapomniał, ale on oznajmił, że pracuje w bibliotece. I tego tak się wstydził? Przecież to całkiem fajna i ciekawa praca, o ile lubi się książki!
OdpowiedzUsuń- Ciekawie ~ - oznajmiłem z uśmiechem, a potem się spiąłem. Spojrzałem na widok przede mną. - Jestem opiekunem, opiekuję się tą dziewczynką, która zaatakowała cię piłką - zaśmiałem się delikatnie, ale i tak moje oczy praktycznie zniknęły. - Czasami też dorabiam w barze, ale to nic specjalnego - oznajmiłem, zagryzając lekko wargę.
Później starałem się nie wypytywać go o jakieś szczegóły z jego życia, ale dowiedziałem się, że miał brata. Niestety ja okłamałem go, mówiąc że jestem jedynakiem, bo nie chciałem opowiadać całej mojej historii. Mimo to czas płynął mi miło i szybko, więc nie wiem kiedy zrobił się wieczór, a ja poprosiłem blondyna, byśmy poczekali jeszcze trochę, bo widoki stąd, gdy jest zmrok to po prostu bajka. Uwielbiałem ten widok i bycie tutaj, bo w jakiś sposób pomagało mi się to wyciszyć i zapomnieć, że muszę pracować, że jestem dorosły, mam masę obowiązków i problemów. Tutaj to się nie liczyło. Sam dla siebie byłem po prostu Jiminem; beztroskim, wesołym i optymistycznym dzieciakiem. Nikim więcej. Byłem bardzo szczęśliwy, gdy Yoongi się zgodził, aż obdarzyłem go jednym z moich najbardziej szerokich i wesołych uśmiechów.
Niestety, wiecznie siedzieć tutaj nie mogliśmy, więc zdecydowaliśmy się na powrót do domów. I może dobrze, bo w pewnym momencie zauważyłem pewnego mężczyznę, który szedł z małym chłopcem za rękę i kobietą obok. Zatrzymałem się na chwilę, rozpoznając w nim faceta, dla którego tańczyłem niespełna tydzień temu. Zmarszczyłem brwi, bo może i ja byłem staroświecki, ale chyba wierność to podstawa związku... W dodatku jeszcze zamiast kobiety wybrał mężczyznę! Obrzydliwe! Szybko złapałem więc Yoongiego za nadgarstek i pociągnąłem w kieurnku wagonika, szybko go zamykając. Usiadłem na jednym z krzesełek, mając nadzieję, że niczego dziwnego nie zauważył.
Jiminnie
Siedziałem na krzesełku, cały czas nerwowo wyglądając przez okno. Bałem się, że mężczyzna mógł też wybrać się w drogę powrotną i wsiąść do tego samego wagonika, co my.Spaliłbym się ze wstydu. Przecież ja tam nie jestem sobą! To nie ja, ja normalnie nie umiałbym przed kimś wywijać tyłkiem, albo prowokująco się poruszać, tam... tam czuję się jak zupełnie ktoś inny, co nie bardzo mi się podoba, nie lubię tego, wręcz nienawidzę i najchętniej bym zrezygnował z tej pracy, ale nie mogę. Nie mam studiów, żadnych kursów nic, w dodatku ledwo wiążę koniec z końcem, nie mogę pozwolić sobie na utratę pracy. Którejkolwiek. Bo gdzie bym się znalazł? Na ulicy. Innego wyjścia nie ma. Musiałbym sprzedawać swoje ciało, by mieć co wrzucić do garnka. Upokarzające jeszcze bardziej od tego, co teraz robię.
OdpowiedzUsuńDopiero na dźwięk głosu Yoongiego, przeniosłem na niego swoje spojrzenie, a potem na moją dłoń, która nadal trzymała jego nadgarstek. Zmieszałem się i szybko zabrałem ręce, owijając je dookoła siebie i podciągnąłem pod siebie nogi. Na całe szczęście byłem szczupły, więc nie było problemów ze zmieszczeniem się. Wydukałem ciche przeprosiny, dalej niespokojnie patrząc się w okno, a kiedy małżeństwo przeszło obok, serce mi stanęło. Jednak na moje szczęście przeszli dalej, a ja wypuściłem cieżkie powietrze z płuc.
- Um... - Zerknąłem na Yoongiego, nie bardzo wiedzieć, co mam powiedzieć. Nie mogę mu wyjaśnić, a nie wiedzę innego dobrego wytłumaczenia, a nieodpowiedzenie byłoby bardzo niegrzeczne z mojej strony... - Ja... ten mężczyzna był ostatnio w barze, bardzo niemiły - powiedziałem częściowo prawdę, uśmiechajac się do niego delikatnie.
Po raz drugi westchnąłem, gdy wagonik ruszył, a ja odruchowo rozejrzałem się po pomieszczeniu. Zmarszczyłem lekko nos, stwierdzając, że byliśmy tutaj we dwójkę. Troche dziwnie i strasznie... Ale nie chciałem, by panowała między nami niezręczna cisza spowodowana moim zachowaniem, musiałem to naprawić.
- Jej, jesteśmy tutaj sami - zauważyłem, przenosząc na niego wzrok. - Tylko żadnych historii o duchach, jest ciemno, a ja potem nie będę mógł zasnąć - oznajmiłem, podkreślając swoją wypowiedź palcem, a potem zaśmiałem się wesoło, rozładowując własne napięcie.
Jiminnie
Gdy usłyszałem te słowa, zmarszczyłem brwi, mocniej zaciskając dłonie na swoich łydkach. Nie musiał mi tego mówić. Sam wiedziałem, że jestem dziwny. Dziecinny, nie mający pojęcia jak radzić sobie w życiu, bo kręcenie tyłkiem przed innymi nie można było nazwać pracą, a tym bardziej radzeniem sobie w życiu. Jednak tym sposobem chciałem zapracować na jakiś kurs, a może i studia, kto wie. Chociaż z moim szczęściem prędzej wyślą mnie na ulicę.
OdpowiedzUsuńJednak na jego komentarz, że jest tu ślicznie, samemu się uśmiechnąłem. Wyglądał na zadowolonego i było mi miło, bo czułem, że to trochę moja zasługa. W końcu dało się odczuć, że pierwszy raz tutaj był i mogłem dostrzec, że mu się podobało. To dobrze, chciałem by to spotkanie było miłe.
- Jeśli chcesz następnym razem możemy pójść do Parku Hangang, tam też jest bardzo ładnie - zaproponowałem, przyglądając się mu.
Jiminnie
[To ja grzecznie poproszę, żebyś zaczęła, bo sama nie bardzo wiem od czego >//<]
OdpowiedzUsuńJunseo
Byłem zaciekawiony tym, czy zgodziłby się ze mną pójść do tego parku. Dobrze mi się z nim rozmawiało, był w porządku, w dodatki całkiem miły i sympatyczny, więc jakoś moje wewnętrzne dziecko zadecydowało, że dobrym sposobem byłoby spotkanie się z nim w podobnym do tego miejscu, tym bardziej, że to mu się podobało. Uwielbiałem uszczęśliwiać innych, więc takie spotkanie było dla mnie dobrym wyjściem. Jednak nie spodziewałem się tego, że on mógł odebrać to jako propozycję randki. Od razu poczułem się zmieszany i zagubiony, a moja twarz zapewne mocno się zarumieniła, przez co od razu przyłożyłem sobie do polików dłonie, uprzednio zakrywając je materiałem koszulki. Zrobiło mi się duszno, głupio i czułem się źle sam ze sobą, więc lekko zagubionym i przestraszonym wzrokiem wpatrywałem się w niego, oczekując, że moja reakcja utwierdzi go w tym, że lubiłem mężczyzn, a to skończyłoby się drwinami lub pobiciem, a może nawet i czymś gorszym... w końcu tyle się w telewizji słyszy o takich akcjach! Chociaż nie wiem po czym miałby to wywnioskować, ale jednak się bałem. Zawsze byłem typem panikarza.
OdpowiedzUsuńNa jego komentarz, że tylko zwariował, wypuściłem ciężkie powietrze, ale dalej się nie ruszyłem, byłem za bardzo zestresowany, więc jedynie się uśmiechnąłem. Ja jestem prostym człowiekiem, nie umiem się śmiać z takich rzeczy. Ugh, czemu to musi być takie wszystko zawstydzające?!
- Uhum - przytaknąłem mu, patrząc się cały czas na niego.
W pewnym momencie szarpnął wagonik, a ja obiłem się boleśnie o plastikowe krzesełko. Syknąłem cicho, po chwili wręcz wydając z siebie cichutki jęk bólu i niezadowolenia, gdy poczułem jak coś ciężkiego na mnie upadło, a był to Yoongi, który siedział na moich kolanach w dodatku zdecydowanie za blisko. Pisnąłem cicho, bo poczułem jak moje różowe policzki robią się truskawkowe, a po chwili zdałem sobie sprawę, że wagonik stanął, co jeszcze bardziej mnie przeraziło.
- Yoongi! - pisnąłem jakby to miało pomóc. Ale niestety. Zagryzłem wagę mocno, rozglądając się dookoła. - Wagonik stanął! - zakomunikowałem przestraszony, olewając to, że byliśmy blisko siebie i on siedział mi na kolanach. - My tu zginiemyyy! - zajęczałem, zakrywając sobie całą twarz dłońmi.
Jiminnie
[ Oki! Co powiesz na to żeby wpadli na siebie, ponieważ Hye byłby strasznie zapatrzony w książkę i nie zauważył zbliżającego się Yoongi'ego? ]
OdpowiedzUsuńHye
Zwyczajny dzień pracy, w dodatku dość spokojny, nie spodziewałem się niczego zaskakującego. Nie mogłem powiedzieć że mój zawód był nudny, bo jednak zajmowałem się coraz to nowszymi przypadkami i moje czynności były dość zróżnicowane, ale po prostu były takie dni podczas których byłem przekonany, że nic nowego by się nie stało. Może źle robiłem myśląc tak, ale mimo wszystkiego byłem bardzo dobrze świadomy faktu, że w każdym momencie ten stan pozornego spokoju mógł się drastycznie zmienić, a moja zmiana przewrócić o trzysta-osiemdziesiąt stopni. Może i nie sprawiałem takiego wrażenia, ale byłem zawsze czujny i gotowy na wszystko.
OdpowiedzUsuńKończyłem właśnie badania jednej z moich stałych pacjentek, kiedy usłyszałem dość mocne pukanie do drzwi. Nie znosiłem gdy ktoś mi przeszkadzał podczas wizyt, szczególnie w momencie pisania recepty, więc zmarszczyłem mocno brwi koncentrując się bardziej na tym, co wypisywałem.
- Chwilecz... - nie zdążyłem nawet powiedzieć temu komuś, aby zaczekał za drzwiami, gdyż od razu usłyszałem jak te się otwierały. Ze spokojem i opanowaniem, które nie pasowały do tej sytuacji, podniosłem wzrok w kierunku progu i ujrzałem kogoś, z kim nie widziałem się od jakiegoś czasu. I nie miałem pojęcia czy jego wizyta była dla mnie ulgą, czy jeszcze większym zmartwieniem.
Cynicznie wygiąłem jedną brew w łuk słysząc jego wzmiankę o recepcie, po czym jak gdyby nigdy nic wróciłem do pisania na kartce nazw leków potrzebnych kobiecie, która w tym momencie była chyba trochę zdezorientowana. Podałem ją jej wreszcie z lekkim, firmowym uśmiechem; ona wstała, zabrała swoją torebkę i z miłym pożegnaniem wyszła z pomieszczenia. Dopiero gdy drzwi się zamknęły, powoli przeniosłem swój chłodny wzrok na Yoongiego. Stał na środku pokoju i wyglądał tak, jakby na coś czekał.
Prędko dowiedziałem się na co, ale zignorowałem jego słowa na całej linii, mimo tego finalnego proszę którego tak ładnie użył, chociaż zazwyczaj trudno mu było wycisnąć to słowo z gardła. Nie miałem zamiaru nawet mu na to odpowiadać, bo doskonale wiedział, co na ten temat sądziłem. Odmawiałem mu wszelkich narkotyków, drag, prochów, substancji, jakkolwiek on chciał to nazwać. Miał raka nerek, przez co także nadciśnienie krwi i kołatanie serca, i jeszcze jak pojebany idiota pytał się mnie, swojego lekarza, o tabletki do ćpania. Jego błagalny, zdesperowany i absolutnie żałosny ton mnie wręcz bawił, bo naprawdę łudził się, że dałbym mu do łap to świństwo. Gdybyśmy się nie znali osobiście, sytuacja zapewne wyglądałaby inaczej, ale jednak łączyło nas coś więcej niż relacja doktor-pacjent.
Siedząc przy swoim biurku, robiłem wszystko specjalnie powoli i jak na złość, a dodatkowo jeszcze się do niego nie odezwałem. Wziąłem swój stetoskop i dopiero wtedy wstałem, podchodząc do niego, bo w końcu był to także dzień jego wizyty.
- Usiądź - nakazałem, odpychając go lekko do tyłu dłonią, a gdy blondyn to zrobił, zlustrowałem go wzrokiem od stóp do głowy. - Wyglądasz w chuj paskudnie - stwierdziłem bezceremonialnie i dopytałem się samego siebie, w jakim stanie musiał być ze swoimi prochami, żeby tak wyglądać. Podwinąłem jego koszulkę i ułożyłem stetoskop w trzech różnych miejscach na jego plecach, sprawdzając bicie jego serca, a następnie zrobiłem to samo na jego klatce piersiowej. Gdy skończyłem, odsunąłem się o krok i spojrzałem na niego badawczo, unosząc jedną brew w górę. - Jak mogłeś w tydzień skończyć wszystkie leki, które ci przepisałem?
Junseo
Zagryzłem wargę, gdy wstał, trzęsąc się delikatnie ze strachu. Byłem okropnie wystraszony tym wszystkim, bo to pierwszy raz gdy znalazłem się w takiej sytuacji, przez co kompletnie nie miałem pojęcia co zrobić. Zadzwonić na policję, straż, a może tutaj był jakiś przycisk w środku? Chociaż wolałem niczego nie dotykać, bo co jak odczepiłbym wagon od linki? Jeszcze tego brakowało, a z moim pechem to bardzo możliwe. Um, a może oni już tam na dole wiedzą o awarii i zaraz kogoś przyślą, by to naprawił?
OdpowiedzUsuńNim się zorientowałem, ponownie poczułem ciężar na kolanach przez co odsunąłem od swojej twarzy dłonie. Przełknąłem śline, bo blondyn był zdecydowanie za blisko.Zacząłem się w niego wpatrywać, nieświadomie, delikatnie przygryzając przy tym wargę, co było moim odruchem, gdy się denerwowałem.
- Mhm - mruknąłem tylko i dalej się w niego wpatrywałem, aż w końcu sam stwierdziłem, że robiłem to nazbyt długo, więc odwróciłem wzrok w bok, czując jak policzki zaczynają mnie piec.
No ob był za blisko!
- Myślisz, że już wiedzą o tym?
Jiminnie
Od dłuższego czasu dosyć często spotykałem się z Yoongim, co bardzo mi odpowiadało. Był w porządku, miły, dało sie z nim porozmawiać na wszystkie tematy, a także jego zachowanie wobec mnie sprawiło, że zacząłem mu ufać. Nie na tyle, by powiedzieć mu o mojej homoseksualności czy mojej drugiej pracy jako striptizer, ale byłem w stanie powiedzieć mu, że rodzice wyrzucili mnie z domu, że mieszkam sam i nie utrzymujemy kontaktów. To jak na mnie naprawdę duże osiągnięcie i cieszyłem się, że kogoś takie poznałem.
OdpowiedzUsuńNiestety w moim życiu nie mogło układać się wszystko dobrze i w jedną z nocy, po moim występnie ponownie zostałem zaproszony do gabinetu mojego szefa. Bałem się, już ostatnio dawał mi do zrozumienia, że chce na mnie więcej zarobić, chcąc przerobić mnie na luksusową prostytutkę, jednak pamiętałem, że powiedział, że jako pierwszy będzie pierwszym który mnie przetestuje. Byłem przerażony, bo wchodziłem do gabinetu z myślą, że dzisiaj chciałby ode mnie więcej. Nie myliłem się; mój szef był kompletnie napity, a szczerze powiem od dziecka miałem jakiś uraz i okropnie bałem się ludzi pod wpływem czegokolwiek. Nie wiedziałem co robić, jak się zachować, co mówić, a oni bywali niebezpieczni. Mój szef zaprosił mnie na kanapę, od razu ciągnąc mnie na swoje kolana. Pisnąłem wtedy, czując jak serce wali mi o klatkę piersiową, przyśpieszając za każdym razem gdy jego dłoń gładziła moje biodro czy udo. Czułem się źle sam ze sobą, a wszystko pogarszał jego kpiący, obrzydliwy uśmieszek, który powiększał się za każdym razem im jego ręka sięgała bardziej moich czułych miejsc. A ja nic nie zrobiłem. Po prostu siedziałem na jego kolanach, trzęsąc się ze strachu jak galaretka. Łzy zbierały mi się w oczach, a gdy zobaczył je mój szef, zdenerwował się okropnie, zrzucając mnie z siebie na podłogę, kopiąc od razu w brzuch, na co pisnąłem z bólu, zwijając się w kłębek. Nie mogłem jednak tak długo pozostać, po podniósł mnie szybko, uderzając mocno w twarz z pięści, cudem nie trafiając w mój nos, tylko w kość jarzmową. Tym razem załkałem, a on mocno ścisnął moje nadgarstki tak, że upadłem na kolana. Łzy już swobodnie kapały po moich polikach za co znowu on kopnął mnie w brzuch i kazał się wynosić. I tak miałem szczęście, mógł zrobić coś znacznie gorszego.
Jednak te wydarzenia odbiły się na mojej psychice. Nie chciało mi się nic, wolałem leżeć w łóżku, zwinięty w kłębek. Nawet nikomu nie odpisywałem, ignorowałem połączenia, a pani Lee powiedziałem, że jestem chory i muszę leżeć w łóżku. Jednak dzisiaj, po trzech dniach chciałem zaczerpnąć świeżego powietrza w nadziei, że to polepszyłoby jakoś mój nastrój. Mimo, że nie było słońca, to było ciepło, ale ja i tak ubrałem długie spodnie, długą koszulkę z przydługimi rękawami, w końcu miałem obrzydliwe siniaki na brzuchu i nadgarstkach, co wolałem ukryć. Jednak najgorszy był ten pod okiem. Prawdziwe limo jak z filmów, które ani trochę się nie zmniejszyło. Nie miałem jednak ochoty ukrywać go pod warstwą makijażu. Nie planowałem widzieć się z nikim znajomy, więc okulary mi w zupełności wystarczyły.
Niestety już po dwudziestu minutach na kogoś wszedłem, a gdy podniosłem wzrok, zauważyłem, że jest to Yoongi. Zagryzłem wargę, nie wiedząc jak mam się zachować, więc po prostu stałem, wpatrując się w niego, czego on zauważyć nie mógł.
- Hyung... - mruknąłem cichutko. - Um... Ja... co tutaj robisz?
Jiminnie
Zagryzłem nerwowo wargę, bo byłem aktorem beznadziejnym, a zwłaszcza dla osób, które byłby mi bliskie. Denerwowałem się wtedy, bo moja świadomość nie pozwalała ich okłamywać; przecież to okropne, niewłaściwe i nie na miejscu. Dla mnie podstawą jakiejkolwiek relacji było zaufanie, bo bez niego nie było właściwie nic, a przez kłamstwa zaufanie mogło zostać nadszarpnięte lub całkowicie skreślone.
OdpowiedzUsuńSpuściłem głowę, gdy zasypał mnie taką ilością pytań, przez co złączyłem swoje dłonie, czując się jak karcone dziecko. I miał prawo być na mnie zły, zachowywałem się okropnie wobec niego, a przez ostatnie wydarzenie mój mózg zapamiętał sobie, że jeśli ktoś jest zły to mogę oberwać, więc stałem cicho, kompletnie nic nie mówiąc, bo co miałem powiedzieć? Nie chciałem kłamać, ja tak bardzo nie chciałem kłamać...
Jednak moje oczy poszerzyły się, gdy Yoongi złapał mnie za rękę, a konkretnie za mój nadgarstek; jakby chciał bym mu nie uciekł, co było raczej prawdopodobne. Pisnąłem, gdy jego palce zacisnęły się na moim sinym, bolącym śladzie i odruchowo szarpnąłem rękę, by uciec od bólu, ale nie na tyle, by wyrwać się z jego uścisku.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę jak to wyglądało, więc starałem się jakoś odwrócić od tego uwagę i ukryć grymas bólu na twarzy pod delikatnym uśmiechem.
- Byłem chory hyung - powiedziałem cichutko, drugą ręką poprawiając swoje włosy. - I idę właśnie do lekarza... - skłamałem jak dziecko, które boi się przyznać, że stuknęło wazonik.
Jiminnie
[ Kici ~]
OdpowiedzUsuńSpuściłem ponownie głowę, gdy mnie przeprosił. Przecież nie miał za co! Martwił się o mnie i chciał wiedzieć, o co chodziło, że przez tyle czasu go zlewałem. Poczułem się jednocześnie przyjemnie i ciepło, ale z drugiej miałem ochotę się popłakać i schować pod kocem. Okropnie go traktowałem, ale nie chciałem by powiedział kim byłem i co robiłem. Nie dosyć, że by mnie zostawił wtedy to by jeszcze wyśmiał. A ja tak bardzo się tego bałem. Lubiłem go, nawet bardzo go polubiłem!
Słysząc huk, odwróciłem się w tamtym kierunku z zamiarem podejścia do tej kobiety, ale widziałem, że szybko sobie poradziła, więc stałem i po prostu ją obserwowałem. Spiąłem się, gdy usłyszałem głos Yoongiego. Zagryzłem wargę, bo widziałem, że sie wydało. I nie wiedziałem co mam mu powiedzieć, po prostu stałem i patrzyłem się w jeden punkt, nawet jak ściągnął mi okulary.
- Ja.. - zacząłem po dłuższej chwili. - Poślizgnąłem się w łazience i tak upadłem... - powiedziałem cicho. No w życiu mu się nie przyznam, że mnie pobito!
Jiminnie
Gdy na mnie warknął, skuliłem się w sobie bardziej, mocno spuszcząjąc głowę, tak że opierałem swój podbródek na mostku. Czułem się okropnie z tym, że go okłamywałem, gdy on się martwił. Tak, czułem to. Martwił się o mnie i z jakiegoś powodu to poprawiało mi moje samopoczucie, które było wręcz tragiczne.
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłem się, gdy złapał za mój podbródek, przez co lekko się zatrząsnąłem, ale wiedząc go przed sobą jakoś poczułem, że jestem bezpieczny, więc szybko się rozluźniłem, patrząc się na niego z bezradnością i smutkiem, bo wiedziałem, że mój brak szczerości był dla niego krzywdzący, a ja nie chciałem by czuł się przeze mnie źle. Tym bardziej, że od razu było widać, że ktoś mi porządnie przyłożył. Jednak, gdy złapał za mój nadgarstek i go ścisnął, pisnąłem, wyrywając swoją dłoń.
- Tu też mam - oznajmiłem słabo, uciekając od niego spojrzeniem, bo nawet nie chciałem widzieć tego, jak się na to patrzy. - Przepraszam - pisnąłem cicho, czując się okropny, winny i beznadziejny.
Po chwili niepewnie zrobiłem krok do przodu, obejmując go delikatnie i niepewnie dłońmi dookoła pasa, wtulając odruchowo swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. Potrzebowałem teraz bliskości, zwykłego poczucia bezpieczestwa, a w tym momencie czułem, że to właśnie znalazłbym będąc blisko niego, więc zaryzykowałem. To pierwszy raz, gdy odważyłem się na taki krok, więc ścisnąłem powieki, czekając na jego reakcje.
Jiminnie
Miałem ochotę mruknąć z aprobatą, gdy mnie do siebie tak przycisnął, ale ostatecznie nie wydałem z siebie żadnego dźwięku, które uważałem za niezwykle kompromitujące i niewłaściwe. Brakowało mi takiej czułości i bliskości; przecież byłem dzieckiem, nadal i zapewne raczej się już nie zmienię, choć naprawdę starałem się udawać jak najlepiej idzie dorosłego. W końcu tego ode mnie wymagał mój wiek. Dodatkowo nie chciałem, by on pomyślał sobie coś o mnie niewłaściwego.
OdpowiedzUsuńDopiero gdy mnie od siebie odsunął, poczułem, że też mój siniak na brzuchu dał się we znaki, przy tak mocnym uścisku, bo zaczął mnie mocno boleć, ale nie chciałem mu tego pokazywać, nie chciałem robić z siebie nieudacznika i ofiary losu, którym zapewne byłem. Poczułem się jednak miło, gdy wyczułem, że chciał się mną opiekować; lubiłem go i to bardzo, więc chyba w porządku, że właśnie tak to się potoczyło, a nie inaczej? Choć bałem się, że może kiedyś mógłbym go polubić za bardzo...
- Nie chcę ci sprawiać kłopotu - powiedziałem cicho i z pełną szczerością, ale mimo to, dałem się mu prowadzić jak dziecko. - Jeśli chcesz to mogę zrobić jakiś obiad... umiem coś tam zrobić - dodałem, chcąc podziękować mu za troskę, a jedyne co potrafiłem to pieczenie i gotowanie, więc może on zgodziłby się bym w taki sposób mu to wynagrodził?
Jiminnie
[ Ojejku. No nie powiem, historia Yoongiego pobudziła moją wyobraźnię. Ciarki mnie aż przeszły. Zapraszam do mojej panienki (panienek?), bo mnie naszło na wątek. Jeśli nic nie wymyślisz,to spokojnie, bo ja już coś tam mam. :D ]
OdpowiedzUsuńSolji
[ Yaay, dziękuujemy! Jaki ten Yoongi smutny i biedny~ Nie wiem na razie jak ich połączyć, Suga to niebezpieczny typ by się wydawało, może tak Hwanhee znalazłby się nie w tym miejscu co trzeba... Na razie nie mam pomysłu, więc ratuj, bo nie chcę odpuścić wątku XD ]
OdpowiedzUsuńHwanhee
[ A więc myślałam nad czymś takim, że Hye poszukiwałaby nowych wrażeń, więc postanowiła, że spróbuje z narkotykami. Dostałaby od znajomego numer do Yoongiego, no i by nasza dwójka się spotkała w jakimś klubie. Yoongi by jej sprzedał towar, a potem mogliby iść razem się napić. Pogadali by trochę wtedy (bo np. ktoś komuś zaimponował czy coś), ale Hye by odeszła do innego chłopaka na flirty i takie tam. Yoongi wychodząc z klubu, zauważyłby spitą dziewczynę nieopodal niego i zaopiekowałby(?) się nią, ale to nie byłaby Hye tylko Solji. I ta by mu dziękowała, choć sama do końca nie wiedziałaby o co chodzi.
OdpowiedzUsuńOgólnie to mam na myśli, że Solji okazałaby się dla niego jakimś oparciem. Kimś komu mógłby się zwierzyć ze swoich problemów. Wiadomo, to długi proces, ale może wyjść ciekawie.
Jeśli coś jest nie spójne, to przepraszam, ale nie pamiętam jak ja dokładnie to wymyśliłam i jeszcze te upały... Ugh. ;;
W każdym bądź razie, myślę, że ten pomysł mógłby przejść. ;~; ]
Solji
Niezwykle ucieszyłem się na wiadomość, że Yoongi jest głodny; uwielbiałem gotować czy piec, to mnie uspokajało i odprężało, jednak dla siebie samego nie miałem za dużego pola do popisu. Zazwyczaj kończyłem na jakiejś sałatce, albo małym daniu, które nie było zbytnio wymagające, a nawet czasami kupowałem sobie dania ze słoika, bo gotowanie dla samego siebie nie sprawiało mi żadnej radości, więc wiadomość o tym, że teraz mógłbym się wykazać i sprawić tym przyjemność Yoongiemu sprawiała, że poczułem się lepiej. Chyba najlepiej w przeciągu ostatnich kilku dni. Więc idąc do jego domu, w myślach zastanawiałem się, co takiego mogłem zrobić, wymyślając przeróżne dania, ale przecież nie miałem pojęcia, co on takiego miał w lodówce i musiałbym ograniczyć się do tego, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Raczej udałoby mi się zrobić coś dobrego do zjedzenia... no chyba, że miał tylko majonez czy parówkę w całym domu, ale w sumie... wyskoczyć do sklepu też mogłem.
OdpowiedzUsuńByłem tak przejety rozmyślaniem, że nawet nie zauważyłem kiedy byliśmy już na miejscu. Wszedłem do jego domu, od razu zdejmując buty, ale gdy podniosłem wzrok zobaczyłem przed sobą nagą klatkę piersiową i ramiona Yoongiego. Przełknąłem ślinę, bo był tak blisko... zdecydowanie za blisko, przez co poczułem jak policzki zaczynają mi się nagrzewać. Niecodziennie mam przed sobą takie widoki, a raczej ich nawet unikam, ale teraz... no wiedziałem, że mi się podobało i to mnie martwiło. Spuściłem szybko wzrok, chcąc wyrzucić te obrazy z głowy, ale na moje szczęście, blondyn szybko wciągnął na siebie koszulkę.
Na jego pytanie zamyśliłem się chwilę, po czym podwinąłem swoją koszulką, pokazując, że oba moje nadgarstki są posiniaczone, a potem także uniosłem koszulkę, pokazując dużego i obrzydliwego siniaka na brzuchu. Wstydziłem się tego, ale przecież on nie chciał mi zrobić nic złego... on się martwił i chciał mną zaopiekować, a ja mimo wszystko, potrzebowałem właśnie kogoś takiego.
- Tylko te - powiedziałem cicho, odwracając od niego wzrok.
Jiminnie
Zagryzłem wargę kiedy przeklął na sam widok mojego siniaka na brzuchu. Pewnie miał mnie za nieporadnego dzieciaka, który dał się po prostu sprać komuś przypadkowemu, bo nie potrafił się obronić. Żałosne. Wieczny dzieciak, który nawet nie potrafi uciec. Spuściłem więc wzrok zażenowany, rozglądając się po podłodze, ale po chwili i tak podniosłem go wyżej, wtedy gdy mogłem dostrzec jego pytający wzrok na sobie. Na początku nie zrozumiałem o co chodzi, ale potem tylko kiwnąłem głową, a sekundy później poczułem jego dłonie na bolącym mnie miejscu. Odruchowo spiąłem mięśnie i wciągnąłem powietrze na krótki moment, ale wiedziałem przecież że nie chce mi wyrządzić krzywdy więc starałem się rozluźnić, w międzyczasie czując jak pod wpływem jego dotyku na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Zmarszczyłem swój nos, bo zdziwiła mnie rekcja mojego organizmu, chociaż przyznaję, że jego dotyk był przyjemny... I to z jaką delikatnością zaczął mnie opatrywać, starając się, by jak najmniej mnie zabolało. To było całkiem słodkie, ale zbyt się wstydziłem by mu to powiedzieć, więc po jakimś czasie podniosłem tylko głowę w górę i oczywiście musiało być to w momencie kiedy on patrzył się na mnie przez co skrzyżowałem z nim wzrok. Przełknąłem ślinę, czując jak przez tą bliskość i jego dłoń na moim policzku robi mi się ciepło, a moje policzki zapewne robiły się czerwone. Westchnąłem kiedy skończył i uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję ~ - powiedziałem słodkim głosem, idąc w kierunku kuchni.
Pierwsze co to musiałem sprawdzić zawartość lodówki i aż podskoczyłem zadowolony, bo była wręcz pełna i było w niej wszystko. Uśmiechnąłem się szeroko, bo uwielbiałem gotować i no chciałem mu się odwdzięczyć, więc miałem pełne pole do popisu, by pokazać mu się z jak najlepszej strony. Tylko po chwili pojawił się problem, a ja sam nie wiedziałem, co w końcu by mu smakowało. Zmarszczyłem brwi i zacząłem się kołysać na boki, aż w końcu potruchrałem jak dziecko do salonu, gdzie znajdował się Yoongi.
- Hyung, wołowina z kimchi może być? Czy może wolałbyś spaghetti z sosem śmietankowym i brokułami? - spytałem, przyglądając mu się uważnie. W końcu chciałem zrobić coś, co on lubi. - Albo... albo powiedź mi co byś zjadł ~
Jiminnie
Jego odpowiedź mnie zirytowała. Może nie łatwo było to zrozumieć - bo raczej nie okazywałem tego w zwyczajny sposób, jak inni ludzie - ale w jakiś sposób zależało mi na tym drobnym, wnerwiającym blondynie. Znaliśmy się od bardzo dawna i chociaż mój charakter był trudny i nie należał do najprzyjemniejszych, w jakiś sposób nawiązaliśmy nić porozumienia: tą nić, przez którą z czasem zacząłem odmawiać mu działek, które na początku kupował głównie ode mnie. Yoongi miał problemy z sercem ze względu na swoją chorobę nerek, a ja po prostu nie mogłem pozwalać mu pogarszać jeszcze bardziej swojego stanu - i to już nie tylko dlatego, że byłem lekarzem. Nie byłem w stanie. Utrudnianie mu tego było twardym orzechem do zgryzienia i przez to często dochodziło do sprzeczek, ale nigdy nawet nie pomyślałem o tym, aby się poddać.
OdpowiedzUsuń- Jesteś idiotą - warknąłem pod nosem gdy powiedział, że skończył leki zwyczajnie dlatego, że nie miał co ćpać. Często miałem ochotę zdzielić mu w twarz, ale nie byłem osobą, która używała przemocy fizycznej, więc nigdy do tego nie doszło... jeszcze. Zazwyczaj moje słowa wystarczyły, aby się uspokoił.
Powróciłem do swojego biurka aby schować stetoskop i pomyśleć, co z nim dalej zrobić, gdy zadał mi to pytanie. Spojrzałem na niego błyskawicznie, niemalże ciskając w niego piorunami spojrzeniem, w którym widać było kumulujące się zirytowanie. Czy on naprawdę nic nie rozumiał?
- Wiesz, dlaczego nie uśmierzają już bólu? - odezwałem się ostrym, twardym i nieprzyjemnym tonem. - Bo łykasz je jedna po drugiej, bo musisz ćpać i nie masz samokontroli. Twój organizm już się do nich przyzwyczaił i nie działają tak dobrze, jak powinny. - Westchnąłem, przecierając czoło dłonią aby nie stracić nad sobą panowania, chociaż on potrafił na mnie bardzo mocno działać, jeśli o to chodziło. - Jeśli dam ci coś silniejszego, może faktycznie nie będziesz już odczuwał bólu, ale bardzo prawdopodobnie wzmocni się senność, opadnie energia, nie będziesz miał ochoty ruszyć się z łóżka i żyć jak normalny człowiek. Tego chcesz?
Junseo
Zmarszczyłem lekko brwi, kiedy powiedział, że ma ochotę na sajgonki. Potrafiłem je robić, ale dawno ich nie przyrządzałem dodatkowo pochłaniały dużo czasu, ale skoro chciał to nie miałem zamiaru narzekać, więc tylko uśmiechnąłem się do niego i kiwnąłem głową.
OdpowiedzUsuń- Wątpisz w moje umiejętności? - spytałem wesoło, ale nie wziąłem tego za jakąś urazę, a o ile on będzie w kuchni nie będę się czuł tak głupio. W końcu to nie moje mieszkanie... - To chodź, usmażysz mięsko, a ja zrobię resztę - zakomunikowałem, a potem niepewnie złapałem go za rękę i niczym dziecko pociągnąłem w kierunku kuchni, mając nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe... Wolałbym być z nim w przyjaznych stosunkach zwłaszcza, że bardzo go lubiłem, dodatkowo był taki kochany i opiekuńczy w stosunku do mnie, a od bardzo dawna nie miałem nikogo takiego przy sobie. Byłem dzieckiem i wiadome było, że potrzebowałem kogoś takiego, ale jednocześnie bałem się, że mógłby mnie zostawić, gdybym powiedział mu o tym, co robię by zarobić na swoje utrzymanie czy o mojej orientacji... Dlatego musiałem jak najbardziej to ukrywać.
- A z czym sobie życzysz te sajgonki? - dopytałem, gdy znaleźliśmy się już w kuchni i puściłem jego rękę.
Wyciągnąłem wszystko potrzebne składniki, stwierdzając że najlepsze sajgonki są z wieprzowiną. Poszukałem wraz z jego pomocą desek, misek i noży, a potem uśmiechnąłem się do siebie, bo uwielbiałem gotować, a tym bardziej dla kogoś. Tylko... wszystko niby było pięknie, gdy nie zauważyłem kątem oka w progu dużego psa, który patrzał się na mnie jak na kawałek soczystego mięska. Pisnąłem i szybko schowałem się za blondynem, łapiąc się jego rękawa. To nie tak, że bałem się psów; ja uwielbiałem każde zwierzątko, ale jego pies... niby byłem w jego domu już kilka razy, ale zawsze ten doberman sprawiał, że czułem się nieswojo. To było tak jakby miał w oczach nienawiść...
- Hyung twój pies mnie chyba nie lubi - bąknąłem pod nosem, zaciskając dłoń na jego przedramieniu, mocniej przyciskając się jego pleców.
Jiminnie
Spojrzałem się na niego jak wystraszone dziecko, kiedy obrócił się do mnie przodem, ale mimowolnie, jakby jakimś dziwnym sposobem i jak za dotknięciem magicznej różdżki, uspokoiłem się odrobinę, gdy mnie przytulił, szybko owijając rączki dookoła jego pasa, zaciskając usta w wąską linię, by nie mruknąć, co byłoby bardzo kompromitujące... a ja byłem dosyć wokalną osobą z tego, co zauważyłem już dawno temu, więc tym bardziej musiałem się pilnować. Na jego słowa tylko bąknąłem coś w jego koszulkę, bo niby mi to mówił, ale jego pies naprawdę się na mnie spoglądał jak na pyszne, krwiste i soczyste mięsko, więc tym bardziej nie miałem ochoty do niego podchodzić. Ale mimo to zerknąłem na niego zza blondyna i znowu ten wzrok czystej nienawiści, więc ponownie się wtuliłem w Yoongiego. Nie rozumiałem o co chodzi, zazwyczaj zwierzątka mnie lubiły, nie miałem problemu, by do nich podejść czy się z nimi pobawić, pogłaskać...
OdpowiedzUsuńZmarszczyłem nos kiedy się ode mnie odsunął i złapał mnie za rękę, a potem pisnąłem, gdy zauważyłem, co takiego planuje. Nie podobało mi się to. Z odgryzioną ręką z całą pewnością straciłbym pracę, a na to nie mogłem sobie pozwolić, bo gdzie ja pójdę, pod most? Nie, stanowczo tego nie chciałem.
Spiąłem wszystkie mięśnie, gdy Yoongi zmusił mnie bym kucnął naprzeciw jego psa i nawet jego obecność za mną mnie nie uspokajała, bo serce biło mi jak szalone, choć czułem, że on też był tego sprawcą, ale nie chciałem o tym myśleć w takiej chwili. Znacznie bardziej bałem się tego psa, który dodatkowo zaczął warczeć, przez co myślałem, że zaraz z tego wszystkiego się popłaczę. Nawet nie zauważyłem kiedy Min wziął moją rękę i razem pogłaskaliśmy psa, który o dziwo się uspokoił, a nawet zaczął się miziać! Uśmiechnąłem się szeroko, czując jak schodzi ze mnie stres związany z tym ale po chwili poczułem dreszcze, gdy tak blondyn szepnął mi do ucha. Przełknąłem ślinę, bo to było bardzo dziwne, ale za razem okropnie przyjemne, jak fakt, że tak kucał za mną.
- Jaki uroczy i miły! - skomentowałem zachowanie psa, a potem zagryzłem wargę i delikatnie obróciłem głowę w jego kierunku.
Co nie było dobrym pomysłem. Nasze twarze były zwyczajnie za blisko, tak że mógłbym policzyć jego rzęsy z dokładnością. Czułem jak serce znowu mi szybciej bije, przez co nieświadomie zacisnąłem dłoń na tej jego. Byłem jak sparaliżowany; jego bliskość i przyjemny zapach, na który w sumie wcześniej nie zwróciłem uwagi. Zagryzłem delikatnie swoją wargę, stwierdzając, że jeśli wychyliłbym się odrobinę do przodu to mógłbym go pocałować... Na tą myśl od razu się zarumieniłem, bo o czym ja myślę w jego towarzystwie?! Głupi Park Jimin.
- T-to ja m-może... gotowanie... - wydukałem bardzo składnie, jeszcze musiałem przy tym się zająknąć i zrobić z siebie debila.
Odsunąłem się odrobinę, a potem wstałem, podchodząc do zlewu. Szybko umyłem swoje ręce w zimnej wodzie, żałując, że nie mogę pod nią wsadzić twarzy, ale to wygląądałoby co najmniej dziwnie. A potem bez słowa bo nie miałem pojęcia, co mam powiedzieć, wziąłem się za krojenie warzyw.
Jiminnie
[Cześć, blondi! -ω-
OdpowiedzUsuńOmo jak się cieszę, że ci się podoba *~*
No to dawaj na wątek, bo mi się nudzi, a Dragons so ie poszła i mi nie odpisuje ehu :( Tylko wymyśl cuś, bo ja nie wię ;A; ]
Shin
Starałem skupić się na tych warzywach, ale było to bardzo trudne, bo przed oczyma cały czas miałem jego przystojna twarz tak blisko mojej. Nie miałem pojęcia czemu tak bardzo reagowałem na to co się zdarzyło, choć miałem podejrzenia, ale wcale one mi się nie podobały. Wiedziałem, że jestem homoseksualista, ale Yoongi był moim przyjacielem i nie może się on mi podobać. No nie może i już, bo gdy się tylko dowie to wyrzuci mnie z domu, znienawidzi mnie, a ja go bardzo lubię i nie chce by tak to się skończyło.
OdpowiedzUsuńPisałem kiedy mnie obrócił, bo bałem się, że zauważył jak patrzyłem na jego usta i mógł się domyślić, przez co moje serce mocno przyspieszyło. Zacisnąlem mocno dłonie w pieści, gdy dotknął mojego rozgrzanego policzka. Westchnąłem cicho i odsunąłem się trochę dalej, chcąc dokończyć obiad.
- Jest bardzo ciepło -oznajmiłem cicho.- A ja mam wrażliwą skórę... - dodałem po chwili, spuszczajac wzrok na podłogę.
Jiminnie
Dalej trwałem z głową spuszczoną i wzrokiem wbitym we własne stopy, czując jak przez jego bliskość, znowu serce szybciej bije, a policzki ani na moment nie chcą przestać być tak bardzo nagrzane. Nawet miałem wrażenie że z każdą sekundą robią się coraz to bardziej gorące, jakby za moment miały mi odpaść z tego wszystkiego, ale pomimo ogromnych chęci nie bardzo mogłem na to zaradzić i sam nie wiedziałem czemu akurat o to postanowił spytać, anie dlaczego tak bardzo zależało mu na odpowiedzi. W tym momencie czułem się okropnie nagi i zdemaskowany, zupełnie tak jakby on odkrył coś, co tak bardzo chciałem ukrywać. Niestety to było ciężkie i miałem świadomość, że prędzej czy później to wyjdzie na jaw, ale mimo wszystko nie chciałem, by mnie zostawił...
OdpowiedzUsuńGdy złapał mnie za dłoń, niepewnie podniosłem na niego wzrok, czując się bardzo niepewnie, a może i byłem w tamtym momencie nawet i lekko wystraszony. Nic mu nie odpowiedziałem, tylko nieśmiało przytaknąłem ruchem głowy, zagryzając przy tym wargę.
Jiminnie
Z początku myślałem, że da sobie spokój z wyciąganiem ode mnie tej informacji której nie chciałem za bardzo zdradzać zważając na fakt, że on też był mężczyzną i mógł źle to odebrać, albo co gorsza się ode mnie odwrócić i wyzwać. Tego bałem się najbardziej, prawie jak każde dziecko; odrzucenia i braku akceptacji. Wiedziałem też, że pomimo moich wszelkich starań byłem słaby psychicznie, a on był dla mnie kimś ważnym i źle bym zniósł odrzucenie.
OdpowiedzUsuńJednak bardzo się pomyliłem. Nawet nie wiem, w którym momencie znalazł się tak blisko mnie, że stykaliśmy się dolnymi partiami ciała, co dla mnie było bardzo niekomfortowe, stresujące i nawet przerażające. Mocno zaciągnąłem powietrze, wstrzymując je, nie mając pojęcia, co mam takiego zrobić w tym momencie, a wszystko pogorszył się gdy przejechał swoją dłonią wzdłuż mojego ciała, wywołując dreszcze i uczucie parzenia. Zacisnąłem wargi, bo jednocześnie było to bardzo przyjemne, ale wolałem odrzucić od siebie tą myśl. Nie było to łatwe, zwłaszcza po tym jakim tonem wypowiedział te słowa. Czułem jak jestem cały purpurowy wręcz ze wstydu, a wszystkie emocje sprawiały, że zacząłem się denerwować na tyle, że moje serce przyśpieszyło do maksymalnych obrotów. Nie miałem pojęcia, co się dzieje, ani czemu znajdujemy się w takiej sytuacji, ale bałem się. Nie tego, że mógłby mnie skrzywdzić, choć i takie myśli przebiegały przez mój mózg, ale bardziej bałem się tego co może nastąpić po powiedzeniu mu prawdy.
Spojrzałem na niego, czując jak emocje biorą górę nade mną, bo jego twarz, pomimo że była blisko to była zamazana przez łzy które szybko znalazły ujście na gorących policzkach. Przełknąłem ślinę i pociągnąłem nosem, czując się jak kompletnie bezradne i zagubione dziecko.
- P-proszę... - pisnąłem, będąc kompletnie sparaliżowanym tym wszystkim. - Ja... ja nie jestem normalny - załkałem, gubiąc się we wszystkim. - B-bo j-ja...je-jestem h-homoseksualistą - szepnąłem, po chwili wybuchnąłem głośnym płaczem, bo czułem się w tym momencie zwyczajnie nagi i może nawet w pewnym sensie ośmieszony, jakby ktoś zdarł ze mnie skórę.
Cóż nigdy nie umiałem radzić sobie z emocjami i wszystko przeżywałem nawet i ośmiokrotnie bardziej niż inni, co było kłopotliwe nawet mocno, ale nie umiałem nic z tym zrobić, a myśl o tym, że za chwile każe mi się wynosić była jeszcze gorsza niż samo przyznanie się do wszystkiego.
przestraszony Jiminnie
Stałem tak przed nim jak sierota lub dziecko oczekujące na wymierzenie kary przez bardzo surowego rodzica. Bałem się jego reakcji i tego, co nastąpi, bo kompletnie nie wiedziałem jak mam sobie z tym radzić i czy to dobrze, że mu o tym powiedziałem. Bo to było dla mnie okropne. Kiedyś to w miarę akceptowałem, ale gdy rodzice wyrzucili mnie z domu stało się to dla mnie powodem do wstydu i strachu. Wiedziałem, że znaczna większość osób tego nigdy nie zaakceptuje. I nie chciałem by on mnie miał za kogoś obrzydliwego, okropnego czy nienormalnego.
OdpowiedzUsuńZałkałem bardziej, gdy się odsunął, choć wiedziałem, że to prawidłowa reakcja. W końcu był blisko... bardzo blisko, a i tak miałem szczęście, że nie odskoczył ode mnie jak oparzony. Na jego pytanie tylko niepewnie kiwnąłem mu głową, przymykając oczy już automatycznie ze strachu przed krzykami, wyzwiskami czy może i nawet ewentualnym uderzeniem, ale jednak nic takiego nie nadeszło, ale ja nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, więc tylko stałem tak ze spuszczoną, otulając się własnymi ramionami zapewne wyglądając jak zraniony kotek, ale może też tak się czułem.
Jednak to co zdarzyło się później wprawiło mnie w kompletne osłupienie. Poczułem jak obejmuje mnie swoimi ramionami, przez co na chwilę wstrzymałem oddech. To było niespotykane i nie spodziewałem się po nim takiej reakcji... Mimo wszystko sprawiło mi to wielką ulgę, a i poczułem się lepiej. Na jego słowa rozpłakałem się bardziej, ale już nie ze stresu czy strachu, ale ze szczęścia.
Niepewnie otuliłem go swoimi ramionami, zaciskając piąstki na jego koszulce i wtuliłem głowę w jego ramię, mocząc przy okazji materiał swoimi łzami, ale potrzebowałem więcej czasu, by się uspokoić i miałem nadzieję, że on to zrozumie.
- N-naprawdę? - spytałem cicho, nie trudząc się by sie odsunąć, przez co mówiłem to w jego ubranie, ale wiedziałem, że by mnie usłyszał. - Dziękuję hyung - dodałem już wesołym, szczęśliwym głosem, mocniej go przyciskając do siebie, bo nie ukrywając... lubiłem jego obecność i cieszyłem się, że to akceptował...
Jiminnie
[Mam mały pomysł na wątek!~ czy nasz bubu Yoongi jest samotny, czy ma już partnerkę/partnera?]
OdpowiedzUsuń[Miałam pomysł na wątek, gdy oni stukną się samochodami z jej winy. Ona pieniędzy nie ma, on wręcz przeciwnie.. mogłoby być ciekawie!]
OdpowiedzUsuńCzułem się dobrze, bo w końcu powiedziałem mu jeden z moich dwóch największych sekretów, a on mimo to mnie zaakceptował, a nawet przytulił i powiedział takie miłe słowa! Tego już się kompletnie nie spodziewałem, ale teraz czułem się najszczęśliwszy na całym świecie. W końcu go lubiłem, bardzo i zależało mi na tym, by mnie lubił i akceptował...
OdpowiedzUsuńJednak gdy poczułem jego wargi na swoim czole, ponownie się spiąłem, rumieniąc się ponownie i to mocno. Nie bardzo wiedziałem jak mam zareagować, ale na szczeście sam zaproponował dokończenie obiadu. Z uśmiechem kiwnąłem mu głową i szybko zabrałem się za dokończanie obiadu, mrucząc pod nosem jakąś melodię, którą usłyszałem w radiu. Niestety, gdy już kończyłem, właściwie chciałem nakładać na talerz, zadzwonili do mnie z klubu. Zmarszczyłem nos, bo przecież był środek tygodnia, a ja pracuję w weekendy. Mimo wszystko odebrałem i okazało się, że jakiś klient chce bardzo moją osobę, a oni muszą dbać o stałych klientów, więc musiałem przyjść. Z dużą niechęcią pożegnałem się z Yoongim, kłamiąc, że mojemu koledze zachorowała mama, więc musiałem wziąć jego zmianę, a potem poszedłem do pracy.
Kolejnego dnia czułem jak zwykle obrzydzenie do samego siebie, więc cały dzień przeleżałem w łóżku. Na szczęście było pochmurno, więc nie musiałem się martwić o to, że ten dzień był mało produktywny. Wyciągnąłem swoją ulubioną piżamę, czarną w kolorowe kropki, włączyłem sobie w telewizorze anime i zakopałem się w kocach na łóżku z królikiem obok. Było mi ciepło i przyjemnie, no i nie myślałem o tym, że wczoraj musiałem tańczyć dla śliniącego się faceta. To było najgorsze. Wielki biznesmen, który udaje cudownego męża i przykładnego obywatela po nocach włóczy się po takich klubach. Obrzydlistwo.
W pewnym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. Zmarszczyłem nos i spojrzałem na zegarek. Było kilka minut przed dziewiętnastą i w sumie nikogo się nie spodziewałem, więc może to była sąsiadka albo administrator? Z niechęcią zwlokłem się z łóżka, dreptając do drzwi. Zmierzwiłem swoje włosy, które i tak były w kompletnym nieładzie i przetarłem senne oczka, powolnie otwierając drzwi. Ale tego gościa się nie spodziewałem. Oparłem się czołem o drewno i z lekkim zamułem spojrzałem na blondyna.
- Yoongi? - dopytałem, a potem ustąpiłem mi miejsca, by mógł wejść. - Co tu robisz? - spytałem, zwiewając przy okazji.
Jiminnie
Był deszczowy dzień, wracałam z biblioteki samochodem. Nie zdążyłam rano umyć włosów, więc spięłam je jedynie w niesforny kok. Puściłam w radiu głośniej piosenkę, którą śpiewał mój ulubiony wykonawca i zaczęłam stukać palcami w rytm muzyki. Po chwili kompletnie wczułam się w utwór.
OdpowiedzUsuń– Baby, baby – zaśpiewałam, odrzucając głowę do tyłu, niczym wykonawca.
Poczułam, jak uderzam skronią w szybę samochodu, co wydało z siebie donośny trzask szkła. Przez pierwszą chwilę moim ciałem wstrząsnęła panika, lecz nie straciłam przytomności. Ślad krwi pozostał na oknie wraz z rozbitą pajęczyną. Tuż przed moim samochodem stało ładne, drogie auto. Podsumowując moją pozycję, to ja zawiniłam. Nigdy nie udałoby mi się zapłacić za naprawę mojego starego rupiecia, co dopiero za odszkodowanie dla tego mężczyzny. Mój biedny samochód! Wyszłam z niego, kątem oka obserwując szkody. Było beznadziejnie. Postanowiłam dobrać zupełnie nieracjonalną taktykę.
– Przepraszam – powiedziałam i złożyłam ręce na piersi, unosząc brew. – Nie wydaje mi się, by miał pan tu pierwszeństwo.
Shinyeong
Uśmiechnąłem się delikatnie na jego słowa, bo to było okropnie urocze i słodkie, że się o mnie martwił. Jednak nie powiedziałem tego. Yoongi nie wydawał mi się być taką osobą, która ucieszyłaby się z używania takic określeń wobec jego osoby, ale ja mimo wszystko chciałem zachować je dla siebie.
OdpowiedzUsuń- Nie czułem się za dobrze - powiedziałem tylko i odebrałem od niego reklamówkę, zaglądając do niej.
To zadziwiające jak bardzo humor mógł mi się poprawić od jego odwiedzin z takim pysznym ciastem. Zabrałem więc je do kuchni i ładnie rozpakowałem, a potem pokroiłem, kładąc na talerzyk. Zabrałem jeszcze dwa mniejsze wraz z łyżeczkami i wstawiłem wodę na herbatę lub kawę, no i wróciłem do niego z uśmiechem.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz - oznajmiłem wesoło i położyłem słodkości na stoliku nocnym. - Nie musiałeś... - mruknąłem wskazując nosem na placek, a potem usiadłem sobie obok niego, głaszcząc Miso, który z zainteresowaniem przyglądał się blondynowi.
Tak naprawdę okropnie cieszyłem się z czyjegoś towarzystwa. W końcu lubiłem być z kimś, a tym bardziej dzień po tak obrzydliwych obowiązkach w mojej pracy, jednak samemu głupio mi było do kogoś zadzwonić i poprosić o przyjście. Zwyczajnie nie chciałem się narzucać...
Jiminnie
[Nie przejmuj się~]
OdpowiedzUsuńMimo wszelkich pozorów, Yoongi znał tą część mnie, która zazwyczaj nie widywała światła dziennego przy byle kim. No tak, blondyn może nie znał o mnie jakichś konkretnych faktów, bo raczej nie byłem zbyt gadatliwy, ale za to naprawdę wiedział jakim byłem człowiekiem, co według mnie było ważniejsze od czegokolwiek innego. Niektóre rzeczy które widział on, nie były widywane przez nikogo innego. Dlatego też wiedział, że w jakimś stopniu, w jakiś sposób martwiłem się o niego i nie chciałem już być tą cegłą w ścianie, która pozwoliłaby mu dalej zagłębiać się w swoim uzależnieniu.
Ja z kolei wiedziałem, że blondynowi doskwierała samotność. Nie musiał mi tego nawet mówić, bo ja to tak ewidentnie widziałem, w końcu byłem lekarzem i byłem przyzwyczajony do obserwowania i oceniania stanu innych ludzi. Gdzieś w głębi siebie myślałem o tym, że może gdyby miał kogoś, kto wspierałby go codziennie, byłoby mu łatwiej odciąć się od tego wszystkiego, od tej toksyczności. Gdyby tylko wbił sobie do głowy, że robił to dla kogoś, na kim mu zależało, może poszłoby gładko i stopniowo zacząłby się od tego odsuwać, myśląc o tym, że ten ktoś nie chciałby go kiedyś znaleźć zaćpanego na śmierć w swoim mieszkaniu. Jednak przecież wcale nie było łatwo kogoś takiego mieć i znaleźć. W pewnym sensie sam byłem hipokrytą mówiąc mu to wszystko, będąc uzależniony od papierosów mimo tego, że miałem kogoś, do kogo wracać.
- Ogarnij się, bo... - warknąłem, jednak przerwał mi dźwięk jego komórki. Zaobserwowałem to, jak szybko Yoongi po nią sięgnął, a w jego oczach pojawiał się błysk, którego wcześniej nie widziałem, gdy tylko wypowiadał to imię. Nie wiedziałem kto to był, nie wiedziałem czy był to chłopak, czy dziewczyna, ale byłem pewien, że ta osoba nie była mu obojętna. Mogłem mu to łatwo wyczytać z twarzy i z tego, jaki załamany wydawał się chwilę później, więc po prostu skorzystałem z tej szansy.
- Zrób to dla tej osoby - odezwałem się, tonem głosu może zbyt profesjonalnym na taką delikatną rozmowę. - Jeśli ci zależy, to chyba nie chcesz zaćpać się na ich oczach na śmierć? Nie chcesz być dla tego kogoś lepszy i wreszcie się wyczyścić, raz na zawsze?
Junseo
Zaśmiałem się cicho pod noskiem, bo to takie bardzo urocze, że martwił się o mnie i o to czy nie miałem przypadkiem przeziębienia. Niestety, to przez co się męczyłem było o wiele, wiele razy gorsze od przeziębienia. Jednak nie mogłem mu o tym powiedzieć. Źle by zrozumiał, a ja za bardzo go lubiłem, by pozwolić by mnie znienawidził i miał za najgorszego. Za nic nie wartą jednostkę, za robaka i kogoś kogo możn użyć, a potem wolno wyrzucić. Nie chciałem. Przy nim czułem coś więcej wart.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję - mruknąłem, uśmiechając się do niego, a potem wziąłem talerzyk i usiadłem na łóżku, biorąc talerzyk i spróbowałem ciasta. - Mm bardzo dobre ~ - oznajmiłem, oblizując usta, a potem wyszczerzyłem się do niego. - Ale będzie lepsze z syropem miętowym ~ - poinformowałem go i wstałem, biegnąc szybko do kuchni po buteleczkę z syropem, nalewając go sobie, bo go wręcz kochałem i uwielbiałem. - Chcesz też? Albooo najpierw spróbuj - stwierdziłem.
Nabrałem kawałek z syropem na swoją łyżeczkę i podsunąłem mu ją pod usta. Niepewnie się uśmiechnąłem, tak by go zachęcić, a potem delikatnie, by nie zrobić mu krzywdy, poczęstowałem.
- I jak, dobre? - spytałem słodko.
Jiminnie
Zaśmiałem się cicho, gdy nazwał mnie dzieckiem. Mimo wszystko wiedziałem, że gdzieś w środku nim byłem i gdy byłem sam ze sobą w swoim mieszkaniu, pozwalałem sobie nim być, ale teraz był Yoongi i może powinienem trochę spoważnieć, ale nie chciałem. Przy nim czułem się dobrze, tak jakbym wcale nie musiał nikogo udawać, bo miałem przeczucie, że mnie zaakceptuje. W końcu nie miał nic przeciwko mojej orientacji... a to coś znaczyło i sprawiło, że stał się mi jeszcze bliższy.
OdpowiedzUsuńUśmiechnąłem się szeroko, gdy powiedział, że mu smakowało i nalałem mu syropu, sobie dorzucając troszeczkę, tak że ciasto w nim pływało. Bardzo lubiłem ten smak, a z czekoladą tworzył idealne połączenie!
- Hym... - zamyśliłem się i spojrzałem na telewizor. - Shonen, ale lubię też jak dzieje się dużo akcji i mechy - odpowiedziałem z uśmiechem. - Ale mogę to przełączyć i pooglądamy coś innego - oznajmiłem i odsunąłem swój talerzyk, kładąc go na stoliczku.
Podreptałem do telewizora, odłączając laptopa, którego szybko zamknąłem. Wtedy zorientowałem się, że wtyczka gdzieś mi zniknęła. Zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie jej nie widziałem. W końcu upadłem na kolana, rozglądając się i zauważyłem, że wpadła pod szafkę, na której stał telewizor. Położyłem klatkę piersiową na podłodze, wypinając się bardzo, czując jak moje spodenki przywarły mi do bokserek, a te mocno opięły się na pośladkach. Nie przejąłem się tym jednak i próbowałem dosięgnąć końcówki. Po wielu wyginaniach się i zmianach miejsca (tak Jimin majtał tyłkiem i się wypinał w różne kierunki, w tym do Sugi ze swoim sexy tyłeczkiem xDDDD) w końcu ja znalazłem. Uśmiechnąłem się i wszystko ładnie przypiąłem.
- To co chcesz obejrzeć hyung? A może posłuchamy muzyki? Albo... mam też gry... no nie wiem, co chcesz robić? - spytałem i otrzepałem ręce o tyłek, ustawiając wszystko w telewizorze.
Jiminnie
Horror? Nie, zdecydowanie nie! Okropnie się ich bałem i właściwie zawsze unikałem oglądania ich jak ognia, no bo... to było straszne! Te wszystkie duchy, demony, krwawe sceny... nie. Od dziecka należałem do osób raczej strachliwych i bojaźliwych. Zapewne przez dłuższy czas nie umiałbym zasnąć przez jeden film. Wiem, że to dziecinne, ale... taki już byłem.
OdpowiedzUsuńMimo to nic nie powiedziałem tylko kiwnąłem głową i włączyłem jeszcze raz laptopa, ponownie podłączając kabel, który mi upadł. Jestem naprawdę kompletną ciotą. Byłem tak tym pochłonięty, że nawet nie zauważyłem, gdy obok mnie pojawił się Yoongi. Byłem trochę wypięty i to jak złapał mnie za biodra... Pisnąłem, odskakując od niego, automatycznie robiąc się cały czerwony.
Patrzyłem się na niego dużymi oczkami, nie bardzo wiedząc, co takiego mam powiedzieć. Ta sytuacja sprawiła, że czułem się dziwnie spięty, ale z drugiej strony, lubiłem być w jego objęciach...
Zmarszczyłem brwi na jego słowa. Czy on żartował ze mnie? A raczej z mojej orientacji?
- Nie wiedziałem, że takie lubisz - powiedziałem i wyplątałem się z jego uścisku, pokazując mu laptopa. - Wybierz coś, co chcesz - dodałem, ruszając w kierunku szafki, gdzie miałem swój kawałek placka.
Zjadłem je szybko, a potem zerknąłem na blondyna.
- Będziesz jeszcze jadł? - spytałem, a kiedy pokiwał głową, poszedłem po resztę.
Kochałem słodycze i miałem na nie ochotę. Przyniosłem sobie duży talerz, wylewając całą zawartość syropu miętowego na nie i usiadłem się na łóżku, zaczynając jeśc.
Jiminnie
Mimo wszystkiego zgodziłem się na ten horror, sam nie wiedząc do końca czemu. Mogłem mu powiedzieć, że nie, że wolałem coś spokojniejszego, ale nie, po co... przecież odkąd tylko się zaczęło, siedziałem cały spięty i oglądałem, będąc w całości zestresowanemu, a każda kolejna minuta zdawała się być jeszcze gorsza... To było okropne i nie bardzo wiedziałem, co mam takiego zrobić.
OdpowiedzUsuńKiedy usłyszałem ego głos, prawie nie zareagowałem. Pisnąłem i odskoczylem, gdy poczułem coś na nadgarstku, co okazało się jego ręką. Westchnąłem cicho i się przytuliłem do niego jak małe dziecko.
- Ciiiii ~ - mruknąłem i schowałem głowę w zagłębieniu szyi, nie przeszkadzając mu w dalszym oglądaniu.
Po jakimś czasie film się wreszcie skończył, a ja usłyszałem huk. Pisnąłem i spojrzałem się na okno, dostrzegając ogromne krople deszczu. Zmarszczyłem nos i wstałem, podchodząc do parapetu. Nie dosyć, że wichura to jeszcze burza, a Yoongi jest na pieszo.
- Chyba nie zamierzasz wracać w takiej ulewie? - spytałem, gdy zauważyłem, że kieruje się do wyjścia. - Będziesz chory! - pisnąłem i do niego podszedłem, łapiąc go za rączkę. - Możesz spać u mnie... jeśli chcesz oczywiście - mruknąłem cichutko, rumieniąc się mocno, ale martwiłem się i nie chciałem by miał problemy zdrowotne przeze mnie.
Jiminnie
Ucieszyłem się bardzo, że zgodził się zostać na noc. Miałem tu swoje dwa powody. Pierwszy, oczywiście nie chciałem by się rozchorował, choć wtedy z pewnością bym do niego poszedł i ugotował mu pyszny ramen czy się nim po prostu zajmował, bo poczucie winy zżerałoby mnie od środka. A po drugie... oglądaliśmy horror, a ja byłem sttrachliwy i wiedziałem, że raczej tej nocy sam bym tu za dobrze nie spał. Liczyłem na to, że z jego obecnością jakoś lepiej by mi to przyszło. W końcu czułem się przy nim bardzo swobodnie i bezpiecznie...
OdpowiedzUsuń- To rozłożę ci materac - powiedziałem wesoło i poszedłem do szafy, szukając go.
Niby mógł spać ze mną, ale obawiałem się, że mogłoby być to dla niego niekomfortowe. W końcu lubiłem mężczyzn, a on kobiety, więc... nie chciałem by było mu jakoś źle, więc wolałem takie rozwiązanie, a sama obecność jego byłaby dla mnie wystarczająca.
Gdy powiedział o grach, spojrzałem na niego zaciekawiony i wyjąłem materac.
- Hym... Nie mam chyba żadnych gier... - westchnąłem cicho. - Ale możemy zrobić razem kolacje - powiedziałem z wielkim uśmiechem. - Jeśli chcesz, możesz się umyć w tym czasie, ja przyszykuję ci spanie - oznajmiłem i podniosłem się, podchodząc do szafy. Wyszukałem mu czegoś do ubrania, ciesząc się, że noszę większe ubrania, choć w moje spodnie spokojnie by się zmieścił. W końcu mieliśmy podobną budowę... Mimo to, że ostatnio schudłem.
- Te chyba będą dobre - mruknąłem i podałem mu czarne materiałowe szorty i miętową koszulkę.
Uśmiechnąłem się do niego, a kiedy zniknął za drzwiami łazienki, zacząłem przygotowywać mu posłanie. Uwinąłem się z tym szybko, a potem się przebrałem wygodniejszą koszulkę, poprawiając spodenki, stwierdzając, że umyję się rano. Potem podreptałem do kuchni, zastanawiając się, co moglibyśmy zjeść.
Jiminnie
Po kilkunastu minutach, zdecydowałem że omlety byłyby najlepszym wyjściem. Proste i szybkie do zrobienia, dodatkowo nie wymagały wielkich umiejętności. Powyciągałem więc potrzebne do ich zrobienia rzeczy, uśmiechając się gdy do pomieszczenia przykicał Miso. Uśmiechnąłem się i podałem mu marchewkę, głaszcząc za uszkiem.
OdpowiedzUsuńSłysząc głos Yoongiego, wstałem i odwróciłem się do niego przodem, co okazało się nie być wcale najlepszym wyjściem. Mimowolnie zmierzyłem go wzrokiem, zagryzając wargi. Poczułem jak na widok jego bez koszulki jeszcze takiego od razu spod prysznica, gdzie miał wilgotną skórę i mokre włosy, zrobiło mi się gorąco. Od razu solidnie się zarumieniłem, a moje serce zaczęło niebezpiecznie szybko bić. Chwilę się tak wgapiałem, aż w końcu pisąłem i odwróciłem się do niego tyłem, czując się absolutnie zażenowanym i zawstydzonym. No czemu on mi to robi? Pewien, że zrobił to specjalnie! Co jest w zabawnego w dręczeniu, przecież wie, że mnie takie rzeczy zawstydzają!
- Ja... bo... ten... i... um... - Zagryzłem wargę. Kompletnie nie wiedziałem jak mam się teraz zachować, więc objąłem się ramionami i dalej uparcie stałem do niego tyłem, by nie mógł widzieć moich buraczanych polików. - Ubierz się - bąknąłem w końcu, pocierając swoje policzki dłońmi.
Jiminnie
Miałem ochotę krzyknąć, gdy tak bardzo się do mnie zbliżył. Niemalże czułem jego nagą skórę przez materiał mojej koszulki. Nie miałem pojęcia czy to go bawi czy co, ale mi nie było do śmiechu. Oczywiście, że byłem nieśmiały! Mimo wszystko, nawet pomimo mojej pracy, choć teraz już jestem do niej przyzwyczajony. Jednak, to co innego, bo tamtych ludzi nie znam, a Yoongi... jest moim przyjacielem, dodatkowo wie, że lubię mężczyzn i... to wszystko może się po prostu bardzo źle skończyć...
OdpowiedzUsuńZmarszczyłem brwi na jego słowa, spinając wszystkie moje mięśnie. Nie bardzo rozumiałem, o co mu chodzi, ale bałem się zapytać. Ta cała sytuacja była dla mnie dziwna, a ja czułem się bardzo nieswojo, niekomfortowo i obco można by nawet powiedzieć.
Miałem wzrok wbity w podłogę, gdy mnie obrócił do siebie przodem. No, przynajmniej dopóki nie podniósł mi głowy w górę. Zagryzłem wargę i dopiero wtedy na niego spojrzałem, czując jak moje i tak bijące w szaleńczym tempie serce, przyśpiesza. Zamrugałem oczkami, próbując się skupić na tym, co mówił, ale było mi zdecydowanie za gorąco i duszno. Pisnąłem, gdy mnie przytulił, czując jak nogi robią mi się miękkie jak z waty.
- S-słabo mi - jęknąłem cicho, bezwładnie opadając w jego ramiona, czując się jak przebity balon. Miałem zachowaną świadomość, ale mimo to nie reagowałem na to, co się działo, ani co on do mnie mówił.
Jiminnie
Było mi przykro i jednocześnie czułem się głupio, że tak zareagowałem, ale mogłem się tego domyślić. Od dawna nie miałem tak bliskiego kontaktu z mężczyzną, w dodatku bardzo przystojnym mężczyzną, który jest dla mnie tak bardzo dobry i się troszczy, a w dodatku nie ma na sobie koszulki i bynajmniej nie jest nieatrakcyjny. Od zawsze miałem z tym problemy i się wstydziłem, a fakt, że bałem się zrobić coś głupiego w towarzystwie powodował, że jeszcze bardziej się zestresowałem i takie były tego skutki. Byłem na siebie trochę zły, bo on się martwił przeze mnie. A niepotrzebnie, choć zrobiło mi się ciepło w środku, że tak bardzo się troszczy, bo jak na razie jedynymi osobami, które zwróciły na mnie uwagę były pani Lee i Taehyung. Ale jakoś tak bardziej podobało mi się to, że to Yoongi zwracał na mnie w taki sposób uwagę.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję hyung - mruknąłem cicho, podnosząc się w końcu delikatnie, gdy już wszystkie emocje opadły. - Chciałeś dobrze, po prostu ja... bardzo cię lubię i nie jestem przyzwyczajony i... no wiesz - mruknąłem cicho i schowałem twarz w dłoniach, po chwili jednak biorąc szklankę i dopijając wodę do końca.
Spojrzałem się na niego, czując wciąż rumieńce na policzkach. Wyciągnąłem niepewnie rączkę do przodu i pogłaskałem go po jego miękkich włosach, uśmiechając się szeroko.
- Już dobrze hyung ~ Dziękuję, że się mną opiekujesz - powiedziałem, posyłając mu delikatny uśmiech. - Jesteś naprawdę kochany, twoja dziewczyna będzie miała z tobą po prostu życie jak w bajce - podsumowałem i pogłaskałem go po policzku, po chwili zabierając zawstydzony rękę.
- To, co chcesz na kolację? - spytałem, wstając. Trochę się zachwiałem, ale czułem się dobrze. Powoli wszystko wracało do normy.
Jiminnie
- Ah, no racja - mruknąłem pod nosem.
OdpowiedzUsuńZ tego wszystkiego zapomniałem, że mieliśmy właśnie robić omlety, ale to chyba nic takiego... Po prostu ta sytuacja bardzo mnie zestresowała i wręcz zapomniałem o czym tak naprawdę myślałem i co chciałem zrobić będąc w kuchni. Całe szczęście Yoongi mi przypomniał i razem zrobiliśmy dobrą kolację.
Lubiłem towarzystwo, choć może nie było tego po mnie widać. Zazwyczaj byłem nieśmiały i poznawanie nowych osób przychodziło mi z trudem, chyba że mogłem komuś pomóc lub nie musiałem sam z siebie po prostu zagadać. Jednak będąc już z kims bliżej i znając go jakiś czas czułem się nieco bardziej swobodnie i tak właśnie miałem przy Tae czy Yoongim. Mimo to nie byłem przyzwyczajony do widoku innego mężczyzny bez koszulki.
Zjedliśmy omlety, a ja cieszyłem się, że smakowały one mojemu przyjacielowi. Usłyszałem pukanie do drzwi, więc podniosłem się i zauważyłem administratora. Upewniał się, czy wszystko w porządku i czy czegoś mi nie trzeba. W końcu ostatnio przy takiej ulewie moją sąsiadkę zalało. A mówią, że mieszkanie na parterze jest bezpieczne...
Wróciłem do Yoongiego z uśmiechem.
- Administrator pytał się czy wszystko w porządku - oznajmiłem, widząc jego pytający wzrok.
Zabrałem talerze i raz dwa je pozmywałem, sprzątając w kuchni, a potem wróciłem do sypialni i złapałem Miso, chowając go w klatce. Nasypałem jej jedzonka na noc i położyłem się na łóżku, wzdychając ciężko.
- Aleee jestem zmęczony - jęknąłem cicho, przecierając oczka. - Nawet nie wiem po czym.... - zaśmiałem się cicho pod nosem i ziewnąłem, a potem spojrzałem na blondyna. - Idziemy już spać? Czy chcesz coś jeszcze porobić? ~
Jiminnie
Zmarszczyłem lekko nosek, gdy się odsunął i udał się na swoje posłanie, bo nagle zrobiło mi się tak jakoś chłodno i zdecydowanie to uczucie mi się nie podobało. Jednak nie mogłem poprosić żeby spał ze mną, nawet gdybym mocno chciał to jednak byłem chyba na to za bardzo nieśmiały i bałem się to zrobić, bo co by o mnie pomyślał? Siedziałem więc cicho.
OdpowiedzUsuńOwinąłem się kołdrą, bo przez deszcz zrobiło się odrobinę zimno, albo to mi się tak wydawało. Wolałem się jednak nie przeziębić i mocniej przycisnąłem się do poduszki.
- Tak, wszystko w porządku - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Nie musisz się o mnie martwić hyung - dodałem po chwili.
To było tak bardzo kochane, że się o mnie martwił. Naprawdę nie mogłem powstrzymać swojego uśmiechu, który samoistnie pojawiał się na mojej twarzy.
- Dobranoc - mruknąłem pod nosem.
ale nie mogłem zasnąć. Co chwila się wierciłem i przekładałem z miejsca na miejsce. to jeszcze bardziej męczyło niż brak snu.
Jiminnie
Denerwowało mnie to, że mimo otulenia się kołdrą, i tak nie byłem w stanie znaleźć sobie wygodnej pozycji do spania i zasnąć. Zdawałem sobie sprawę, że może to denerwować Yoongiego, przez co jak najszybciej starałem się jakoś ułożyć, ale to wcale nie ułatwiało mi sprawy. Można powiedzieć, że było jeszcze gorzej niż przedtem, co mnie zirytowało.
OdpowiedzUsuńWestchnąłem cichutko i położyłem się na brzuchu, mamrocząc w poduszkę, ale wtedy usłyszałem, że Yoongi się rusza. Zesztywniałem i przysłuchiwałem się temu co robi, a kiedy poczułem obok siebie ruch, obróciłem się do niego bokiem. Widząc, że zamierza się obok mnie położyć, wlepiłem w niego swój zdziwiony, ale i zaciekawiony wzrok. Uśmiechnąłem się delikatnie, gdy zarzucił na mnie swoją kołdrę, bo znowu - to było niesamowicie urocze i kochane. Już dawno nikt, aż tak bardzo, się o mnie nie troszczył.
Zesztywniałem troszeczkę, gdy mnie przytulił. Uwielbiałem czułości, tylko byłem na nie za bardzo nieśmiały. Zagryzłem wargę i pokiwałem głową na jego słowa, niepewnie się przysuwając. Położyłem dłoń na jego torsie, przez co mocniej się zarumieniłem, ale było ciemno, więc tego nie wiedział... I dobrze, ale no.. on nadal nie miał koszulki! Wiem, że ktoś inny w mojej sytuacji, by się cieszył, bo miał okazję pomacać takie ładne ciałko, ale nie ja. Ja byłem dziwny pod tym względem dla innych. Mnie to niemiłosiernie peszyło, a przez sam fakt, że to Yoongi, chyba jeszcze bardziej się stresowałem i wstydziłem.
Zagryzłem wargę, czując jak serce szybko mi bije. Delikatnie poprawiłem swoją dłoń na jego torsie, przez co poczułem takie przyjemne ciepło. W końcu nie często miałem okazję podotykać nagi tors. No chyba, że swój...
Z czasem przysunąłem się odrobinkę bliżej, choć też w towarzystwie mocnych uderzeń serca, kładąc głowę pomiędzy jego ramieniem, a zagłębieniem jego szyi, chowając tam swoją głowę. Tak przyjemnie pachniał i był taki ciepły... że zamiast na spaniu, moją uwagę całkowicie pochłaniała jego osoba.
Jiminnie
Było mi naprawdę ciepło i przyjemnie, a Yoongi był taki cieplutki, że nie mogłem oddalić się od niego, choć tak powinienem zrobić. W końcu on mógł czuć się przez te niekomfortowo. Mimo to, dalej leżałem w niego mocno wtulony, głaszcząc jego tors, choć z z minuty na minutę robiłem to z mniejszą siłą i znacznie wolniej. Cóż, zmęczenie brało górę, aż w końcu zasnąłem.
OdpowiedzUsuńW nocy dalej czułem, że mi chłodno, ale miałem przy sobie jakieś źródło ciepła, woęc oczywistym było, że się nie oddalę. Ba! Nawet przysunąłem się bliżej, owijając dookoła niego swoje ręce, a nawet i nogi.
W pewnym momencie poczułem na sobie dotyk, konkretnie na moim policzku. Mruknąłem cicho pod nosem, powoli się wybudzając, ale dalej kurczowo trzymając to źródło ciepła, możne nawet bardziej się do niego przycisnąłem.
Dopiero po dłuższej chwili otworzyłem oczka. Zauważyłem, że leżę w kogoś wtulony, bo pierwsze co ujrzałem to czyjaś szyja. Czułem także uścisk, a dopiero po kilku sekundach ogarnąłem, że to Yoongi. Zarumieniłem się delikatnie, bo w końcu wtulałem się w niego jak w misia. Zagryzłem wargę i odchyliłem powolnie główkę. Przyglądał się mi uważnie, z takim ciepłem w oczach, więc poczułem się trochę pewniej.
- Hej hyung ~ - mruknąłem zaspanym głosem, zabierając z niego jedną dłoń, przykładając ją sobie do twarzy, by przetrzeć zaspane oczka. - Jak się spało? - spytałem, posyłając mu uroczy uśmiech.
Jiminnie
Mruknąłem na jego ciepły głos, bo bardziej niż na tym, co powiedział, wlepiłem wzrok w jego zmierzwione, ale wciąż dobrze wyglądające włosy. Moje z całą pewnością latały w każdym możliwym kierunku. W sumie przyzwyczaiłem się, moja siostra zawsze powtarzała, że wyglądałem przez to jeszcze bardziej uroczo, gdy w piżamie schodziłem na śniadanie niemal od razu po wybudzeniu.
OdpowiedzUsuń- Bardzo ciepło ~ Mógłbyś być moim kaloryferkiem częściej ~ - mruknąłem zadowolony i zaspany pod noskiem, przejeżdżając dłonią po jego boku. Miał bardzo przyjemną w dotyku skórę...
Ziewnąłem, przymykając przy tym oczka, ale szybko wlepiłem je ponownie w niego. Teraz gdy byłem zaspany i nie przejmowałem się tym, aż tak bardzo, że zbyt długo na niego patrzę, mogłem śmiało stwierdzić, że Yoongi był naprawdę przystojnym mężczyzną. W dodatku bardzo miłym, uroczym i kochanym... Idealnym można powiedzieć.
Zagryzłem wargę, przenosząc wzrok na okno. Zdecydowanie nie powinienem tak myśleć. Yoongi to mój przyjaciel, w dodatku woli dziewczyny, a nawet jeśli... i tak nie miałbym u niego szans.
Zmarszczyłem nos, gdy zauważyłem, że pada.
- Mogę? - Odchyliłem głowę, czując się jeszcze naprawdę sennym. Przekręciłem się tak, że praktycznie na nim leżałem i wyciągnąłem rękę po pilota, a potem wróciłem na poprzednie miejsce, przerzucając przez niego swoją nogę i dłoń, którą nieświadomie zacząłem głaskać jego bok.
- Możesz sobie coś pooglądać, a jak zgłodniejesz to mnie nie jedź - zachichotałem pod noskiem, mając już zamknięte oczka i przysypiając. - Obudź mnie wtedy - dodałem.
Nie potrzebowałem wiele, by ponownie zasnąć.
Jiminnie