tablica informacyjna

- Zapraszamy do zapisów! -
- Szablon zawdzięczamy cudownej Emergency z PG! Bardzo dziękujemy!-


czwartek, 2 września 2010

Charakter


CHARAKTER

Ani on, ani żaden członek jego rodziny nigdy nie był normalny. No spójrzmy tylko na samą historię jego narodzin! Jego matka, pani Moyeon była roztargnioną, wiecznie zakochaną wariatką, myślącą o niebieskich migdałach i rycerzu na białym koniu. Jego ojciec, natomiast, pan Dongwoo, swego czasu liderował miejskiemu gangowi w Busan. Był rozbujnikiem, jakich mało, nie bał się nikogo, potrafił przywalić każdemu bysiorowi, nawet większemu od siebie, rzucał się na wszystkich. Tym rozkochał w sobie Moyeon. Taka mieszanka wybuchowa genów nie mogła przynieść na świat niczego spokojnego. Właściwie... przez pierwsze pięć lat małżeństwa Jung'ów, Moyeon nie mogła mieć dzieci w ogóle. Dae urodził się po wielu latach starań i cierpień matki, z której wszyscy z czasem zaczynali szydzić, bo to w końcu hańba dla rodziny, by kobieta nie mogła mieć dzieci. Ale oto nadarzył się cud, przez który oboje z rodziców nawrócili się na chrześcijaństwo praktyczne, aczkolwiek protestanckie (co w gwoli ścisłości nie jest wcale niczym dziwnym w Korei Południowej, a nawet stanowi połowę wszystkich wierzeń w kraju). Daehyun odziedziczył po matce wielkie serce, skłonność do marzenia o szalonych romansach, których nie pozwalała mu wcielić w życie skromność po ojcu. Ale zdawał sobie od zawsze sprawę, że talent wokalny, który znowu dała mu mamusia może wykorzystywać, by zadowalać swoje koleżanki w szkole, przy okazji grając na gitarze. Zawsze był grzeczny, odpowiedzialny i miły. Nie używa sarkazmów, nigdy nie poniża nikogo dla zabawy, nie jest w stanie odmówić przyjęcia nawet najbrzydszego prezentu na świecie. Szanuje starszych od siebie, a w gimnazjum i liceum mógłby pijać soju ze swoimi profesorami, a ci i tak by go szanowali. Aczkolwiek w dobrym towarzystwie potrafił zrobić z siebie totalnego idiotę, rozbawić każdego. Ciekawość i brak poznania czegoś takiego jak strach, czy stres, popychały go do poznawania nowych osób. Nigdy nie zważał na takie szczegóły, jak płeć, wyznanie, orientacja seksualna, przeszłość, czy to, jak postrzegają daną osobę inni ludzie. Dla niego liczyło się to, co było między ich dwojgiem. Pielęgnowanie relacji, to jeden z jego darów. Tylko jednej osoby na świecie nie potrafił w pełni zadowolić i przekonać do siebie. Ta jedna osoba prawie zdołała zmienić jego. Prawie zniszczyła jego marzenia. Na szczęście jedyne, czego dokonała, to zamknięcie jego serca na miłość do drugiej osoby. Przyjaźń, owszem, ale miłości zaczął się bać.
A może po prostu nigdy nie przestał kochać?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz