tablica informacyjna

- Zapraszamy do zapisów! -
- Szablon zawdzięczamy cudownej Emergency z PG! Bardzo dziękujemy!-


czwartek, 7 lipca 2016

착한아이 콤플렉스



Czerwony znak — filmik
Xin Qingyang


23 lata || urodzony w Tajwanie || cicha woda || kelner w "Youth Coffeeshop" || dodatkowe || relacje



Dla tutejszych - Shin Jing Young, albo krócej - Shin. Jest podobno bardzo miły. I ładnie się uśmiecha. Ktoś jeszcze kiedyś powiedział, że jego ręce, chociaż z wierzchu szorstkie, potrafią raczyć niewiarygodnie delikatnym dotykiem. Ale możliwe, że to tylko zwykłe plotki. W końcu, czego można spodziewać się po chłopaku, noszącym czarne (czasami z dodatkami białego lub czerwonego) ubrania, odzywającym do ludzi z rzadka raz do roku, pięcioma kolczykami w jednym uchu i pięcio milimetrowym tunelem w drugim? Na pewno nie to, że potrafi być uroczy, jak mały niedźwiadek. Raczej, że przywali ci, kiedy tylko się do niego odezwiesz, zwłaszcza, kiedy spojrzy na ciebie tym wzrokiem. Zapytany o cokolwiek najczęściej odpowiada, "no""nie""uhm""whatever""who cares""do kibla, chcesz dotrzymać mi towarzystwa?". Po dwudziestym roku życia stał się nieco oschły dla większości ludzi. Przede wszystkim przestał się dogadywać z rodzicami, wszystkich pozostałych ludzi na świecie traktuje już tylko lepiej. Po jakimś czasie chyba każdemu znudziłoby się robienie za rodzinną chodzącą dumę, zwłaszcza, że wszystkie prawa, jakie miały inne dzieciaki, później nastolatkowie i w końcu młodzi dorośli, kompletnie go nie dotyczyły. Przyjaciół mógł mieć tylko takich z dobrego domu, co znaczyło, że wszyscy kandydaci o niższym stopniu zamożności w rodzinie, z masztu odpadali. Kiedy on zawsze chciał wdrapać się na jakieś drzewo, trenować parkour, nosić te fajne bluzy z kapturem, słuchać amerykańskiego rapu, jeździć na deskorolce, bmx'ie, mieć dziewczynę, wyjść z kumplami na piwo. W końcu coś w nim pękło. Jego bunt oczywiście nie obył się bez kar, kłótni, wrzasków, ani łez. Żadna z tych rzeczy jednak nie wpłynęła na niego na tyle, by postanowił zmienić zdanie. Nie chciał dłużej być słodkim słoneczkiem (yang), jakie wytresowała sobie mama. Nie chciał być tym sztywnym, uśmiechającym się na zawołanie, kłaniającym w pół, przed każdym znajomym ojca chłopaczkiem w marynarce. A ostatnim, czego w życiu pragnął było aranżowane małżeństwo. Dwa lata temu, kiedy przedstawili go Nanie, córce prezesa jakiejś wielkiej chińskiej korporacji, postanowił oderwać od siebie łatkę grzecznego chłopca. Skoro prośby zrezygnowania ze ślubu nie podziałały, drugim krokiem był stanowczy sprzeciw. Rodzice myśleli, że Shin pogada sobie trochę, popłacze i przestanie, ale nic z tego. Następnie zaczął ubierać się na czarno, (co swoją drogą praktykuje do dziś), nosił koszulki, które odsłaniały mu obojczyki, albo czasem i pół klatki piersiowej, spodnie zwieszone poniżej pasa, tak, że widać było krawędź (lub nieraz troszkę więcej) jego bokserek. Poza tym łańcuchy, bandamki, taki widok był szokiem dla matki, hańbą w oczach ojca. Wtedy już kary nakładane na Jingyoung'a rosły do poziomu hardcore'u. Ale wraz z poziomem kar, wzrastał również poziom wściekłości chłopaka. Miał wtedy dwadzieścia jeden lat, czuł się jak ptak uwięziony w wielkiej, złotej klatce. Aby pokazać w końcu wszystkim, że nie zamierza się poddawać, zrobił sobie tatułaż, poprzebijał uszy, rzucił studia, i uciekł z domu. Przez jakiś czas ukrywał się u znajomego z Korei, który w późniejszym czasie zabrał go ze sobą do Seulu.
Od roku Shin mieszka w małym mieszkaniu, wynajmowanym razem ze swoim przyjacielem, Hyuk'iem. Pracuje w kawiarni "Youth", w której, jak sama nazwa wskazuje, przesiaduje zwykle Seulska młodzież. Ściany lokalu pokryte są przeróżnymi graffiti, półki zrobione są z deskorolek, a Shin, jako kelner nie musi wcale nosić żadnego, obciachowego fartuszka, tylko bandamkę z logo kawiarni w tylnej kieszeni spodni. Teraz jego życie jest prawie idealne. Gdyby nie to, że ciągle jeszcze jego grono znajomych ograniczone jest do Hyuk'a. A angielski chyba zawsze będzie znał lepiej i wciskał w każdą swoją koreańską wypowiedź. Chociaż przez ten rok języka koreańskiego nauczył się całkiem sporo, wystarczająco, by dogadać się ze sprzedawcą w sklepie i swoim klijentem w kawiarni.






UWAGA!
uzależnieniony od:
snabacków, board'ów wszelkiego rodzaju, oblizywania warg, generalnie zabawy własnym językiem, przygryzania dolnej wargi i policzków od środka, chińskiego  i amerykańskiego żarcia, podtekstów,  swojego iPhone'a, dotykania ludzi oraz koloru czarnego.


________________________
Cześć! Jestem Nikka, alebo Anika, jak kto woli ^^ Już tu kiedyś byłam, nawet kilka miesięcy temu. Regulamin znam, wszystkich starych autorów też, (tulę ich mocno, stęskniona), a z nowymi gotowa jestem się zapoznać, choćby zaraz!
Właściwie przerwa od bloga dobrze mi zrobiła. Ale cieszę się, że mogłam wrócić.
Fejs Mareczka od Siódemek, bo jakoś tak się do niego przywiązałam...

114 komentarzy :

  1. [ Cześć ziemniaku! Witamy z powrotem na pokładzie :D Mam nadzieję, że będzie ci u nas dobrze xDDDD No wielu wątków, weny, chęci i czego ci tam potrzeba ~ Pan fajny, może ukręcimy jakiś wątek? Aha i weź
    trochę powiększ tekst, bo się źle czytaaa ;cc ]

    Jimin i Kihyun

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dobrze, że wróciłaś, naprawdę. Zwłaszcza teraz, kiedy jest taka mała aktywność :c Shin jest super, a za tatuaż ma u mnie dużego plusa XD Zapraszam do mnie na wątek, jeśli pojawi się ochota :>]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  3. [Heyooo xD Ja osobiście się zakochałam w tym cudownym panu <3 Zapraszam na wąteczki :3]

    Blond Laska

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że były wakacje i właściwie pani Lee oznajmiła, że mogę z nich skorzystać i nie opiekować się małą Soohae ja i tak wiedziałem, że nie skorzystam z tego przywileju. Po pierwsze; bardzo ją lubiłem, była moim oczkiem w głowie zupełnie tak jakby łączyły nas więzy krwi, a czasami naprawdę się czułem tak jakby była ona moją młodszą siostrą, którą chcę i lubię się zajmować. Po drugie było to dla mnie przyjemne zajęcie; wracając z mojej drugiej pracy nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca i czułem się źle sam ze sobą. Gdy wychodziłem zajmować się nią skupiałem się na czymś innym niż myśli, że już w następny weekend musiałbym wywijać tyłkiem przed obcymi ludźmi. To był dla mnie relaks i oderwanie się od nieprzyjemnej rzeczywistości.
    Tego dnia postanowiliśmy pójść na plac zabaw. Szczerze powiedziawszy czułem się trochę jak stary dziad przy niej, ale to tylko, dlatego że cały poranek spędziliśmy na rowerach, co bądź co bądź było męczące, tylko ona miała jakieś motorki w sobie, które zapobiegały zmęczeniu.
    - Uważaj na siebie i bądź grzeczna, ja będę na ławeczce - oznajmiłem ciepło, targając jej włosy i wstałem z lekkim skrzywieniem.
    Rozejrzałem się dookoła, marszcząc nos. Było tak dużo osób... Ale nie, w pewnym momencie wypatrzyłem wolne miejsce przy jakimś chłopaku zanurzonym w swoim telefonie, więc pomyślałem, że to nic takiego skoro zajmę miejsce obok. Poprawiłem swoją koszulkę i usiadłem na końcu, by mu nie przeszkadzać i z torby, którą miałem przy sobie wyciągnąłem cienką książkę, którą niedawno udało mi się kupić, oczywiście co jakiś czas zerkałem na Soohae, która już zaczęła się bawić z inną dziewczynką, którą kojarzyłem z widzenia.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hej, Anika, stęskniłam się! Cieszę się, ze wróciłaś i oczywiście ładnie się uśmiecham o jakiś wątek z naszym przeuroczym buntownikiem.^^]

    Haeming & Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  6. [No to chyba z Byeol mam mniej wątków.
    Nie wiem, może by jej fantazja na stare lata przyszła, by się uczyć jeździć na desce (albo musiałaby się tego nauczyć do jakiejś roli) i by się spotkali w skateparku? Shin miałby trochę radości w życiu, patrząc jak jej "zgrabnie" idzie... ^^I może w przypływie "gorszego" nastroju by jej pomógł załapać choćby podstawy?]

    Byeol

    OdpowiedzUsuń
  7. Zmarszczyłem lekko brwi, gdy ten chłopak, co siedział przed chwilą obok mnie podszedł do Soohae i tej drugiej dziewczynki, ale po jej zachowaniu wywnioskowałem, że musieli być tutaj razem, więc mogłem być spokojny. Dokończyłem rozdział, gdy usłyszałem wołanie Hae, więc szybko schowałem książkę do torby i z delikatnym uśmiechem do niej podszedłem, stając obok huśtawki, a chwilę później zeskoczyła z bujawki, podbiegając do mnie i wyciągając rączki, by wziąć ją na ręce, co też bez wahania zrobiłem.
    - Jiminnie oppa ~ - zaświergotała wesoła. - To jest Shin - oppa i jest bardzo fajny - zakomunikowała, na co tylko uśmiechnąłem się szerzej, kiwając głową w kierunku chłopaka na gest przywitania.
    - No ja się z tego powodu bardzo cieszę - odpowiedziałem jej i pogłaskałem ją po włosach. - Wracasz na huśtawki? - dopytałem, a ona tylko pokiwała głową, więc puściłem ją na ziemię, chwilę potem będąc zobligowanym do pchania huśtawki, ale wcale mi to nie przeszkadzało, a w sumie nawet lubiłem spędzać z nią czas.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  8. [Szczerze, nie mam żadnego pomysłu ;; Może kiedyś by się znali, tylko nie wiem, jak dalej by to poprowadzić. Chociaż można też po prostu ich zapoznać w tej kawiarni, ale też nie wiadomo, co dalej. ;;]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Witom! ^^ Bardzo fajny pan, zresztą też jak jego wizerunek :DD *wzdycha na wizerunek Marka z GOT7* Zapraszam do mnie może coś rozkminimy! ]

    Soo / Hye

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Oki doki! To może wpadli by na siebie w parku, a mała oblała by ją przez przypadek jakimś sokiem czy coś, coś się rozkmini! ^^ Toooo... kto zaczyna? ^*^ ]

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  11. Soo jak co dzień pare godzin przed pracą postanowiła wybrać się do parku pobiegać. Ubrana była w krótkie czarne spodenki do biegania, szarą bluzkę odkrywającą lekko brzuch i sportowe buty. Włosy natomiast pozostawiła rozpuszczone. Zawsze lubiła biegać przez park, mimo tego że znała wszystkie już miejsca, uwielbiała spędzać tam czas. Biegnąc szerokimi alejami usłyszała wołanie. Raptownie odwróciła się w stronę z, której dochodził głos i zauważyła swojego szefa, podrywającego kolejną dziewczynę. Uśmiechnęła się do niego, a przez swoją chwilą nie uwagę na kogoś wpadła. O dziwo nie wylądowała na chodniku lecz na osobie, którą przez przypadek "potrąciła".
    - Aigoo.. Strasznie przepraszam! - szybko wstała podając rękę nieznajomemu.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  12. [To się cieszę, że się cieszysz i ładnie zacznę z tej radości. ^^]

    Myślałam, że w jeździe na deskorolce nie ma nic trudnego. Przynajmniej kiedy patrzyłam na dzieciaki w skateparku popisujące się na wszelkie znane im sposoby, to wydawało się takie łatwe. Cóż, przyznaję więc, ze nieco nakłamałam, by dostać rolę Yi Aenah w tej nowej dramie. To by była moja pierwsza główna rola, no sami rozumiecie, nie chciałam odpuszczać tylko dlatego, ze Aenah jest zadeklarowaną "deskarą", a ja właściwie nigdy nie jeździłam na deskorolce. No więc skłamałam, że to potrafię, licząc na to, że zanim ruszą nagrania do tej dramy, zdążę się nauczyć. Cholera, oficjalnie pomyliłam się i to grubo. Już chyba piąty dzień próbowałam i jedyne, co do tej pory udało mi się opanować, to sztuka NIE wyglebania się na zbity pysk. Teraz lądowałam na tyłku. Taak, robiłam postępy, nie ma co!
    Właśnie kolejny raz klapnęłam na zad, obijając go sobie, a deska wyfrunęła mi spod stóp gdzieś w świat szeroki, praktycznie pod nogi jakiegoś chłopaka, który wyglądał tak, że tylko w myślach pogratulowałam sobie swojego pecha i zaczęłam się żegnać z tym pięknym światem...
    -Uch, sorry za to - odezwałam się jak na mnie całkiem grzecznie, wstając na równe nogi. Może odruchowo przyjęłam jakąś raczej obronną pozycję, ale co ja poradzę, ze typ wyglądał na takiego, na którego lepiej NIE trafić w ciemnym, opuszczonym zaułku... czy zapomnianym przez bogów i ludzi parku.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  13. [xD Ja wiem, że Shin jest słodki i uroczy, tylko że Eunbyeol tego nie wie, więc cóż... chyba trochę dała się nabrać na pozory. xD]

    Ufff, może jednak uda mi się jeszcze trochę pożyć?, pomyślałam z ulgą i pewnym (całkiem radosnym) zdziwieniem, że typ nie wykazał żadnych morderczych instynktów.
    Chociaż gdyby nie to, że zostało mi może półtora tygodnia na nauczenie się choćby podstaw i jednej, czy dwóch skejciarskich sztuczek, to wiałabym stąd gdzie pieprz rośnie, ratując skórę, póki mogę. No, nie zapałałam sympatią do sąsiada, który sobie ćwiczył jakieś triki w drugim kącie placyku. Nie to, że nie podobał mi się jego styl ubierania; no poważnie, co jest złego w tym, ze ktoś wygląda jak jeden z tych wariatów, którzy biegają nocą po cmentarzach, odmawiając od tyłu "Ojcze nasz" i polując na czarne koty, by je ugotować na niedzielny obiadek? Poza tym, że wygląda to trochę strasznie? Ale to tylko ciuchy... Ja zazwyczaj stroję się jak jakaś damulka, a daleko mi do takiej. No, ale jednak it's creepy...
    No, w każdym razie chyba trochę się denerwowałam, bo szło mi jeszcze gorzej niż zwykle, a już naprawdę nie wiem, jak ja to zrobiłam, że moja deska wyleciała na ten nieszczęsny drugi koniec parku, wleciała "przyjemniaczkowi" pod nogi, akurat, kiedy zgrabnie chciał wylądować po jakimś skoku, czy czymś... i efekt był murowany. Znaczy taki, że chyba nie dożyję starości...
    Tym razem tylko siedziałam, jak spadłam na ziemię, gapiąc się z przestraszoną miną na katastrofę, którą udało mi się jakoś wywołać... W głowie miałam kompletną pustkę, jedyne, co mi w niej się od czasu do czasu jak refren przewijało to: "szlag, już po mnie!".

    Eunbyeol^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko, naprawdę nie wiedziałam gdzie oczy podziać, kiedy ten chłopak kolejny raz oddał mi deskę, patrząc na mnie tak, jakby chciał mnie zabić... I w sumie mu się nie dziwię, na jego miejscu też bym chciała. Gdybym mogła w tamtym momencie zapaść się pod ziemię, to bym to zrobiła; przekopałabym dół na wskroś i wylazła dopiero na antypodach. Gdziekolwiek by to było.
    Okropnie zmieszana, zabrałam się ponownie za próby, tym razem ostrożniej, by nie narobić znowu kłopotów jemu i sobie. Cóż, przynajmniej skateboard już mi nie uciekał na kilometr, więc chyba robiłam postępy, ale i tak częściej siedziałam na czterech literach, niż jeździłam...
    Za którymś z kolei razem kolega przyjemniaczek podjechał do mnie, a ja już zaczęłam się zastanawiać, czy znowu coś narozrabiałam i czego tym razem typ chce, ale okazało się, że tylko częstował mnie cukierkiem.
    -A bo ja wiem, może wziąłeś ten jeden, który w odróżnieniu do pozostałych nie był zatruty... Ale zaryzykuję, najwyżej mnie będziesz miał na sumieniu i będę cię w tym parku straszyć przez sto lat! - Nie wiem, co mnie nagle ugryzło, ale właśnie wrócił mój bezczelny, niewyparzony jęzor i zaczął chlapać niepotrzebnie... Chyba w momencie, kiedy wzięłam cukierka, może cukier mi szkodzi? Albo po prostu odrobinka sympatycznie ironicznego poczucia humoru "przyjemniaczka" pozwoliła mi wrócić do stanu jakiej takiej normalności... No, jak na mnie.
    -Znaczy... dzięki i przepraszam. Eee... muszę nauczyć się jeździć na desce... Mniej więcej w półtora tygodnia. Pomógłbyś mi? - Stanowczo to cukier mi szkodzi, albo jednak coś dodał do tego cukierka, bo jak inaczej wyjaśnić, że ni z tego ni z owego, poprosiłam tego gościa o pomoc. Jeszcze minutę temu mnie przerażał. A to jest coś, czym mógłby się pochwalić. Ale z drugiej strony inaczej nawalę na całej linii i będzie skandal jak stąd do Sydney drogą przez Islandię. Z dwojga złego wolę schować dumę w buty i poprosić tego "Czarnego Rycerza" o pomoc...

    Eunbyeol^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Uch, zaraz pożałowałam, że wyskoczyłam z tą prośbą. Głupio to zabrzmiało, a poza tym... dlaczego ten typ tak się na mnie zaczął gapić, jakbym była jakimś rzadkim okazem w Zoo, czy coś? Nie to, bym się nie przyzwyczaiła, ze czasem dzieciaki się na mnie gapią i piszczą coś jeden do drugiego w stylu "ty, zobacz, czy to nie jest ta aktorka, która gra Byun Jiyoo w 'Goniąc przygodę'? Myślisz, że da mi autograf?!", czy coś takiego. Okay, ale to są gimbusy... A poza tym w tym momencie nie wyglądałam jak półtora nieszczęścia, a nie aktorka, przed którą właśnie się otwiera Świetlana Kariera... No więc nie podobało mi się to za bardzo i całe szczęście, że nie trwało to zbyt długo, bo bym chyba mimo jeszcze jakiejś ostrożności, wyskoczyła z czymś... niepotrzebnym.
    Uśmiechnęłam się, kiedy zaczął się nabijać z mojej rzekomej nieostrożności... Ale zaraz mina mi zrzedła, gdy okazało się, że raczej na bezinteresowną pomoc nie mam co liczyć...
    -A ciebie mamusia nie nauczyła, że wyrachowanie to baaaardzo brzydka cecha? - Ja i ten mój paskudny ozór.
    -No dobra, to co chcesz w zamian? - zapytałam już nieco grzeczniej.

    Byeol^^

    OdpowiedzUsuń
  16. - F-faktycznie. - przerażona spojrzała na ściekającą krew, lecz po chwili wytrzeszczyła oczy na słowo, które dziewczynka wypowiedziała.
    - "Ahjumma? Aż tak staro nie wyglądam!" - zasmuciła się w myślach - J-ja naprawdę strasznie nie chciałam... - zatkała sobie dłonią usta zmartwiona wypowiadając te słowa już głośno - P-przydało by się jakoś t-tą ranę oczyścić i nałożyć jakić plaster... A tak poza tym wszystko w-w pożądku? - skarciła się w myślach za to jąkanie się.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  17. Przez moment miałam wrażenie, że naprawdę palnęłam coś, czego nie powinnam. Czasami bywałam wredna, wcale nie mając na to ochoty... oby to nie był jeden z takich momentów.
    Kurde, nie znoszę mojej niewyparzonej gęby!
    Ale równie dobrze mogło mi się tylko wydawać, że przez twarz "Milusińskiego" przemknął jakiś cień, a jego śmiech brzmiał... bynajmniej nie wesoło i pogodnie. Cóż, jego pytanie uznałam za retoryczne. Chyba ma dziecko w domu lustro i wie jak wygląda...
    -Okay, żadnych zamachów więcej - powiedziałam z uśmiechem do kolegi, który wbrew pozorom naprawdę okazywał się miły.
    -A co do tego drugiego... Wychowałam się w Australii, więc jak wolisz, mogę mówić po angielsku - zaproponowałam.
    Chociaż po namyśle to nie wiem, czy chciałby usłyszeć próbkę dialektu "Aussie", jak o sobie mówią mieszkańcy Krainy Kangurów. Jest raczej daleki od podręcznikowego...

    Byeol^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Soo raptownie złapała się za obolałą stopę. Prawie się wawaliła, lecz w ostatnim momencie udało jej się utrzymać równowagę. Po paru sekundach ból zastompiło zdziwienie.
    - "Zrywam z tobą?" - powtórzyła w myślach słowa dzieczynki - "Ż-że coo?!"
    - U-umm... - z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka - Nie... nic się nie stało. Ale chwilka, wy byliście razem? - spojrzała na niego zdziwiona i zmieszana.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  19. -No nie wierzę, wreszcie słyszę ludzką mowę! - Ja też się ucieszyłam, chociaż nie wariowałam aż tak jak mój nowy znajomy. Może dlatego, że miałam przynajmniej małą odskocznię w rozmowach prowadzonych na skypie z Bradem i Kendrą, chociaż to już nie to samo co gadanie w realu. A poza tym z jakiegoś powodu coraz rzadziej ze sobą gadamy, może dlatego, że Brad kończy właśnie studia i ma w holender nauki, a Kend... cóż, wychodzi za mąż. Kurde, ona ma ledwo dwadzieścia lat, się kobieta pospieszyła! W każdym razie mają swoje życie i chyba... skośnooka koleżanka-aktorka z dalekiej Korei już niekoniecznie musi być jego częścią. Więc to dobrze, że znalazł się ktoś, z kim będę mogła normalnie pogadać i przynajmniej nie zapomnę cywilizowanego języka.
    -Nice to meet ya, Jingyoung. I'm Go Eunbyeol - przedstawiłam się, starając się nie lecieć za bardzo z akcentem Aussie, chociaż czasem po prostu wychodziło.

    Byeol^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaśmiała się cicho Miała już odmówić i dalej biegać po parku, lecz temu uśmiechowi nie mogła się oprzeć.
    - W pożądku, w sumie i tak pracę mam dopiero za jakieś kilka godzin. - uśmiechnęła się uroczo - To do jakiej kawiarni idziemy? Swoją drogą ja też ci się jakoś odpłacę za te rany... Może ci bandaże kupie, albo postawie drinka w barze w którym pracuję? - uśmiechnęła się zachęcająco.
    Gdy miała ruszyć już do przodu stając przy chłopaku, noga dała o sobie znać i Soo lekko zaczęła kuleć, lecz starając się nie pokazywać swojej chwilowej słabości starała się iść normalnie co wyglądało dość śmiesznie.
    - "Taka mała dziewczynka, a ma taką siłę?" - pomyślała z całych sił próbując powstrzymać lekki ból na stopie.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  21. - Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnęła się - Tooo, jaką kawiarnię polecasz? - podeszła bliżej chłopaka.
    Jak zwykle Sooyoug starała się ukryć ból, ponieważ nie lubiła zbytnio przyjmować pomocy od ludzi, zazwyczaj wolała ją nieść.

    Soo~

    OdpowiedzUsuń
  22. [Tak tak~ Aktywna. Ostatnio miała tylko jakiś taki zastój. ;; Witam starą-nową adminkę! Ochota na wątek zawsze się znajdzie! Tylko główne pytanie: jaki watek? :P]

    Solji

    OdpowiedzUsuń
  23. [Czuję się przy was taka niekreatywna XDD Pomysł mi się podoba, ta apteczka Haneul łączy ludzi c: Jeśli chcesz, to mogę zacząć :> ]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaśmiała się cicho lecz wciąż nie zbyt była pewna tego czy trzymać się chłopaka. A co jeśli ktoś by ich zobaczył i pomyślał, że Soo ma chłopaka? Hm... no cóż było by to trzeba jakoś wytłumaczyć, lecz niesty 3/4 znajomych Sooyoug nie dało by tego sobię wytłumaczyć ponieważ oni zawsze wiedzą lepiej...
    - To może p-pójdziemy do tamtej? - wskazała na małą kawiarenkę pd drugiej stronie ulicy.
    Wciąż była lekko zawstydzona trzymając chłopaka za ramię, ponieważ nigdy tak blisko z chłopakiem nie była, prócz swojego przyjaciela.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  25. - Pa, dzieciaki! - pożegnałam się z bawiącymi się dziećmi. Areum dzisiaj nie było, strasznie się rozchorowała. Miałam dzisiaj wyjść wcześniej z sierocińca, żeby się nią trochę zaopiekować.
    Wyszłam z budynku i szłam w stronę jej domu, jednocześnie pisząc na telefonie, że już nieługo przyjdę. Wysłałam już wiadomość, po chwili słysząc jakiś męski krzyk. Dźwięk dochodził z miejsca, w którym było dość spore drzewo, które dosyć odznaczało się na tle innych. Zobaczyłam chłopaka, który trzymał kota. Mężczyzna był cały podrapany i pokrwawiony. Westchnęłam cicho i podeszłam bliżej do niego. Nie byłam pewna, czy mówił po koreańsku, bo słyszałam od niego jedynie ciche syknięcia. Do tego nie wyglądał na koreańczyka.
    - Are you okay? Do you need any help? - spytałam go, stając przed nim. Spojrzałam na niego zmartwiona, a potem na zwierzę - I think I'll take this cat, he might hurt you again - dodałam po chwili, biorąc kota. Nie obawiałam się, że mnie podrapie, bo zwierzęta zawsze mnie lubiły. Miałam rację i tym razem, bo kot spokojnie leżał w moich ramionach. Westchnęłam cicho i pogłaskałam zwierzę.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  26. - Lee Sooyoug. - spojrzała na światła czekając na zielone - A ty?
    Ruszyli naprzód gdy zapaliło się zielone. Gdy spojrzała na kawiarenkę od razu oczy jej się zaświeciły i spojrzała podekscytowana na chłopaka.
    - Proszę postawisz mi bubble tea? - spojrzała na niego podekscytowana, przyciskając ramie nowo poznanego chłopka do swojej klatki piersiowej.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  27. Byłem zajęty zabawią z moją "młodszą siostrzyczką", ale mimo to i mimo woli słyszałem o czym rozmawia para obok i wydało mi się to całkiem urocze, zwłaszcza że z własnego doświadczenia wiedziałem jak takie małe dziewczynki potrafią być zazdrosne, choć Soohae nie miała dużo powodów do zazdrości, zwłaszcza, że no... ze mną odnośnie tego było trochę inaczej, ale ona była dzieckiem i o takich sprawach pojęcia nie miała.
    Zdziwiłem się kiedy chłopak zwrócił się do mnie po angielsku, choć z początku nie miałem pojęcia, że kieruje to słowa w moim kierunku.
    - She asked, you betraying her - mruknąłem z delikatnym uśmiechem, ciesząc się, że jednak wychowałem się w domu, gdzie rodzina kładła bardzo duży nacisk na naukę, a w szczególności na języki obce i chyba za to jako jedno z niewielu jestem im wdzięczny.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  28. - Your what? - spytałam zszokowana - Your girlfriend? Your ten years old girlfriend? - dopowiedziałam w myślach. Uśmiechnęłam się do niego niewinnie - I mean... You were alone when I got here... I think we should clean those scratches, they're really dirty.
    pociągnęłam go delikatnie za ramię i posadziłam na ławce, w drugiej ręce trzymając kota. Podrapałam zwierzę za uchem i posadziłam na swoich kolanach. Ostrożnie zaczęłam przeszukiwać torebkę w celu znalezienia apteczki. Szybko ją znalazłam, potem wyjęłam z niej wodę utlenioną i plasterki.
    - It will burn a little, stay still - powiedziałam cicho, nalewając na wacik płyn. Zaczęłam czyścić jego zadrapania. Zauważyłam jego podartą koszulkę i parsknęłam cicho, jednak byłam zbyt skupiona, żeby o tym porozmawiać.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  29. [Jestem na tak! To jest genialne. xD Jestem jak najbardziej za! Mam ochotę na taka komedie, a to może być naprawdę dobre. :D
    A tak po za tym, to postać tez genialna.
    Nie martw się, zacznę jak nadrobię odpisy. ;; ]

    Solji

    OdpowiedzUsuń
  30. - Och, mówisz po koreańsku - powiedziałam z lekkim zdziwieniem, spoglądając na jego twarz. Patrzył się na mnie chłodno, a ja odpowiedziałam mu pytającym spojrzeniem - Coś nie tak? Mówiłam, że będzie piec, ostrzegałam się. A ta koszulka... To kot cię podrapał, czy to tak miało być? - spytałam rozbawiona, przerywając czyszczenie zadrapań - Zdejmij bluzę - dodałam po chwili poważnym tonem. Zauważyłam lekkie zmieszanie na twarzy chłopaka, przez spowodował u mnie uśmiech na twarzy. Poklepałam go po plecach - No dajesz, na rękach też masz zadrapania, ta bluza tylko przeszkadza.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  31. - Mieszkam w Korei dopiero rok. Znaczy... Mieszkałam też, jak byłam niemowlakiem, ale potem przeprowadzałam się z jednego miejsca w drugie - westchnęłam, spuszczając wzrok - Przepraszam, nie powinnam się tak zachowywać. Tutaj wszystko jest takie inne. W Europie każdy miałby to gdzieś. W Ameryce też. No cóż, zapomniałam się trochę - uśmiechnęłam się do niego miło - Więc... Może mam się zwracać do ciebie per "pan"? Tak będzie panu odpowiadać? - spytałam z lekkim sarkazmem, chociaż i tak wiedziałam, że on pewnie go nie zrozumie. Mało kto wie, kiedy mówię sarkazmem, już się w sumie przyzwyczaiłam.
    Wzięłam kolejny wacik i zaczęłam zajmować się zadrapaniami na jego ramionach. Miałam już coś powiedzieć, kiedy usłyszałam głośne syknięcie kota. Natychmiast przestałam oczyszczać rany i spojrzałam na zwierzę.
    - Co się stało, kicia? - spytałam zdziwiona, głaszcząc ją po łebku - Chyba naprawdę nie lubisz... Właściwie to jak się nazywasz? - spytałam się chłopaka, marszcząc lekko brwi - Ach, przepraszam! Jak PAN ma na imię? - poprawiłam się, udając skruchę.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  32. - No bo ona ma takie ładne oczka! I do tego jest jej wygodnie, więc dlaczego miałabym jej to zabierać? - powiedziałam rozczulona, głaszcząc kota. Zwierzę spojrzało się na mnie, potem na Shina, a po chwili zeszło z moich kolan i pobiegło gdzieś daleko.
    - No dobra, może nie było mu aż tak wygodnie... - westchnęłam zawiedziona.
    - Shin to ładne imię. Ja jestem Haneul - uśmiechnęłam się miło - A teraz się odwróć, czas na drugie ramię. Nie wierzę, że ta urocza kicia tak cię urządziła - dodałam z niedowierzaniem - A właśnie... Mówiłeś coś o jakiejś dziesięciolatce... O co ci wtedy chodziło? Naprawdę zgubiłeś dziecko?

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  33. -Okay... - To naprawdę wyglądało tak łatwo i przyjemnie w wydaniu Jingyounga, a w mmoim... cóż, nie klapnęłam na zad od razu, to już postęp. Wow, naprawdę stałam pewnie na desce przez ładną chwilę, trochę sama tym zaskoczona, że jeszcze nic nie pokpiłam. To ten gość na blogu, na którym znalazłam instrukcje jazdy nie mógł od tego zacząć? Sporo by to ułatwiło, naprawdę... Ale jasne, pewnie uznał, że samo to jak wejść na deskę i nie zabić siebie i pięciu osób po drodze, wszyscy już wiedzą...
    -Um... so... what's next? - zapytałam.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  34. - Tak, jak niebo - uśmiechnęłam się.
    Dziewczyna? Czy Shin to jakiś pedofil? Odsunęłam się od niego niezauważalnie, jednak po wytłumaczeniu sytuacji odetchnęłam z ulgą.
    - Twoje "Słoneczko"? Jakie to urocze! - powiedziałam z nutą rozczulenia w głosie - No cóż, czego się nie zrobi dla dzieci... Zawsze są takie urocze - przyznałam - Jak się nazywa? I gdzie się poznaliście? - szczerze mówiąc, strasznie interesowała mnie historia tych "kochanków".

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  35. -Okay, chociaż byłoby pewnie łatwiej, gdybym kiedyś jeździła na hulajnodze...
    Moja mama jako dzieciak miała ponoć dość poważny wypadek na rowerze i od tej pory tak się bała wszelkich tego typu pojazdów, że nie chciała nawet słuchać tym, bym uczyła się jeździć. Nauczył mnie tego Brad i to w zupełnym sekrecie, pożyczając mi swój rower, a sam zwijając starą "kozę" swojego taty. Konspira była jak nic, a kiedy któregoś razu wyrżnęłam się, próbując zbyt szybko zawrócić, z trudem udało mi się wmówić rodzicom, że po prostu spadłam z huśtawki na placu zabaw. No, w każdym razie nie miałam hulajnóg, rowerów, rolek...
    -Eee... Chyba byłoby lepiej, bo jeszcze znowu polecę i skończy się na kolejnym zamachu... - Nieco zmieszana zgodziłam się na propozycję Jingyounga, wiedząc, że tak chyba będzie rozsądniej. No, musiałam przecież dotrzymywać swojej części umowy, a nie dowierzałam sobie na tyle, by móc być na sto procent pewna, że deska znowu nie wyrwie się na wolność i nie spróbuje zabić "Milusińskiego" Tajwańczyka.

    Byeol^^

    OdpowiedzUsuń
  36. Soo raptownie poluzowała uścisk, próbując ukryć szkarłatnego rumieńca, który stał się dość duży po słowach chłopaka. Miała tylko nadzieję, żeby Shin tego nie zobaczył. Gdy dotarli do kawiarni Sooyoug usiadła przy jednym ze stolików z niecierpliwością czekając na kalnera.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  37. To z jaką pasją rozmawiał o tej dziewczynce było naprawdę kochane. Z uśmiechem na twarzy słuchałam uważnie tego, co mówił, oraz dziwiłam się, kiedy on robił to samo.
    - No cóż, ona chce cię mieć tylko dla siebie. Nic dziwnego, skoro jest taka zakochana - zaśmiałam się - Może nie uciekła przede mną, tylko przed kimś innym? Albo poczuła winę, że jesteś taki podrapany przez kicię, i dlatego uciekła? Z dziećmi nic nie wiadomo - powiedziałam z zastanowieniem - Wydaje się strasznie urocza. Zazdrosna, ale urocza - dodałam po chwili, uśmiechając się.
    Usadowiłam się wygodniej na ławce i westchnęłam cicho.
    - Wiesz co, skoro już jesteś cały "odkażony", to czas się napić. Jest gorąco, a tobie trzeba jakoś wynagrodzić tę męki, które tak mocno przeżywałeś - zaśmiałam się - Chodźmy do jakiejś kawiarni czy coś, ja stawiam.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  38. Zaśmiałam się, kręcąc głową z niedowierzaniem.
    - Excuse me? Sorry, I'm not that desperate - powiedziałam, udając ból serca - Your girlfriend can keep you, I won't be mad - zaśmiałam się - Przestań się zgrywać i chodź, chyba umrę bez zimnego picia.
    Pociągnęłam go za ramię i uśmiechnęłam się miło, żeby znowu na mnie nie nakrzyczał, że zachowuję się nieodpowiednio.
    - Wolisz przejść się do baru czy do kawiarni? Chociaż może do sklepu z BubbleTea? Aa, nie wiem! Wszędzie są zimne napoje, ale gdzie są takie DOBRE, zimne napoje? - pytałam chłopaka z przejęciem, chociaż mówiłam to bardziej do siebie, niż do niego.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  39. - B-bo... uwielbiam bubble tea i... i przypomina mi te czasy gdy zawsze je piłam z moją przyjaciółką gdy wychodziłyśmy razem i te czasy gdy jeszcze mieszkała w Seulu. - uśmiechnęła się lekko - A no i jeszcze dlatego, że uwielbiam słodycze. A ty co lubisz? - spojrzała na Shin'a.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Um... wybaczcie mi xD Nie jestem dość długo na blogu więc niezbyt wiedziałam ;// Ja na wątek chętna zawsze ^^ Masz już może jakiś pomysł? Bo ja chyba tak xD ]

    Sumin

    OdpowiedzUsuń
  41. Spojrzałam zachwycona na wózek i uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka.
    - Widzisz, czasami się przydajesz! - powiedziałam z entuzjazmem i podbiegając do stoiska. Przywitałam się miło z panem. Poprosiłam o mrożoną, zieloną herbatę i lody miętowe - A ty? Co chcesz? - spytałam chłopaka, biorąc łyk herbaty. Shin złożył zamówienie, a ja szybko zapłaciłam i podziękowałam mężczyźnie.
    - Miłej pracy, proszę pana! Naprawdę uratował nas pan od udaru - powiedziałam entuzjastycznie, kiedy odchodziłam od stoiska.
    - Kto tu ma orzeszek zamiast mózgu? Ja przynajmniej myślę o ochłodzeniu naszych organizmów - zwróciłam się do Shina, udając naburmuszoną. Uśmiechnęłam się po chwili, przypominając sobie o pysznych lodach miętowych - Masz szczęście, że mam zajęte ręce - dodałam po chwili, starając się o poważny ton.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  42. [ Oksy a więc:
    1. Shin może chciałby spróbować swoich sił w tańcu np. Break Dance i trafiłby do grupy z Su, a że na samym początku by było mu ciężko to instruktor poprosił by Sumin, żeby mu pomogła a ona nie była by zbyt chętna, bo podczas przedstawiania się wspomniał by że nie jest z tąd.
    2. Lub można by było nawiązać do klaustrofobii, że utknęli by w windzie czy jakimś pomieszczeniu xD ]

    Sub

    OdpowiedzUsuń
  43. - No coś ty! Jeszcze twoja dziewczyna by mnie zabiła, a ja mam ochotę pożyć kilka lat - zaśmiałam się, popijając herbatę. Odetchnęłam z ulgą - Wreszcie nie jest mi gorąco, ja to jednak jestem genialna - powiedziałam cicho z dumą, mentalnie klepiąc się po plecach.
    Odwróciłam się do Shina i stanęłam przed nim.
    - Idziemy do parku? Tam jest dużo drzew, no bo to park, więc będzie dużo cienia! Do tego jest taka śliczna fontanna. Wtedy będzie w ogóle chłodno i przyjemnie!
    Po tym odwróciłam się od niego. Nie usłyszałam żadnego sprzeciwu, więc skierowałam się w stronę parku.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  44. - Ja natomiast zawsze jak moja mama wracała z zakupów zakradałam się do toreb po zakupy i zabierałam najsmaczniejsze słodycze, które wyjadałam z siostrą. - zaśmiała się - Niestety szkoda, że te czasy nie wrócą. - uśmiechnęła się szeroko i po chwili przekierowała wzrok na kelnera, który przyszedł złożyć zamówienie.
    - To ja poproszę bubble tea o smaku papaja-truskawka. - uśmiechnęła się i po chwili poczuła wibrację w telefonie - Um... muszę cię przeprosić na chwilkę. - zwróciła się w stronę Shina.
    Wyszła z kawiarni odbierając telefon. Jak się okazało był to telefon od siostry, która poprosiła Soo o ty by jej pomogła w nauce matematyki. Po skończonej rozmowie błyskawicznie wróciła do Shin'a.
    - Chciała bym cię przeprosić, za to że tak nagle zniknęłam, ale moja siostra mnie chwilowo potrzebowała.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  45. [ Ok. Zaczynasz ty czy ja mam? ]

    Su

    OdpowiedzUsuń
  46. Zrobiłam lekko zniesmaczoną minę i spojrzałam na niego.
    - Ty tak serio? - spytałam, po chwili dodając rozbawionym tonem - Udajmy, że niczego nie powiedziałeś, zgoda? I chodźmy do parku, fontanna czeka!
    Shin chyba sobie odpuścił, bo przestał mi wmawiać, że go podrywam.
    - Ej, tylko się nie obraź, okej? - powiedziałam po chwili ciszy. Skarciłam siebie w myślach, bo przez chwilę można było usłyszeć w moim głosie lekkie przerażenie - Ach, co ja mówię... Nieważne - zaśmiałam się - Patrz, już jesteśmy - zboczyłam zgrabnie z tematu.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  47. Usiadła z powrotem na krześle i od razu chwyciła za ulubiony napój.
    - Shin. Opowiedział byś coś o sobie? - spojrzała na chłopaka nieśmiało.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  48. [ Była bym ci wdzięczna gdybyś jutro zaczęła ^^ ]

    Su

    OdpowiedzUsuń
  49. - Po prostu... Nie obrażaj się na mnie. I tyle - powiedziałam cicho i od razu napiłam się herbaty. Lody już dawno zjadłam, bo zaczęły się topić, więc zostało mi tylko trochę napoju. Zaczepiłam go, kiedy jeszcze nie połknęłam picia - Mm, chodźmy do tej fontanny, jest w centrum parku.
    Zaprowadziłam go tam, bo chłopak nie wiedział, gdzie to jest. Było tam mało ludzi, ale nie przeszkadzało mi to. W końcu w taką pogodę źle byłoby być przy tłumie ludzi. Usiadłam po turecku na krawędzi fontanny, czekając, aż Shin się przyłączy.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  50. - Hmm... to może czym się zajmujesz, a kim chciałbyś być? - upiła kolejnego łyka napoju.
    Po chwili zorientowała się, że niedługo będzie musiała opuścić Shin'a i wrócić do domu, przebrać się i wyjść do pracy.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  51. Uśmiechnęłam się do niego.
    - To dobrze, że niełatwo się obrażasz. Po prostu chodzi o to, że jesteś jedną z niewielu nie-sztywnych osób, które znam w tym mieście. Co z tego, że znamy się jeden dzień? Wciąż mogę zaufać ci bardziej, niż niektórym osobom, które znam o wiele dłużej. I nie chciałabym popsuć tej znajomości - zaśmiałam się, dopijając do końca herbatę. Spojrzałam na pobliski kosz, a potem z błyskiem w oku na chłopaka - Patrz.
    W tym momencie rzuciłam plastikowym pojemnikiem do kosza, trafiając doskonale. Krzyknęłam szczęśliwa i klasnęłam w dłonie.
    - Mogę już jechać do Ameryki, pokonam każdego zawodnika NBA - powiedziałam z dumą, klepiąc się po ramieniu.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  52. Uśmiechnęła się na słowa chłopaka.
    - Jestem barmanką. Zawsze chciałam wiązać moją przyszłość z tańcem, lecz niestety marzenie o zostaniu tancerką nie wyszło... Ponieważ nie mogłam go spełnić... - uśmiech na chwilę znikną z jej twarzy, gdy przypomniała sobię o rodzicach i siostrze, dla których to marzenie musiała porzucić - W porządku. Muszę już iść żeby nie spóźnić się do pracy. - uśmiech ponownie zagościł na jej twarzy. Dopiła bubble tea po czym spojrzała na Shina - Dziękuję za wspólnie spędzony czas i życzę miłego dnia. Papa! - uśmiechnęła się szeroko kierując się w stronę wyjścia.

    Soo

    OdpowiedzUsuń
  53. Na chwilę patrzyłam na niego lekko zdezorientowana, myśląc sobie "Czy wszystko z nim w porządku?". Uśmiechnęłam się lekko do niego.
    - No tak, jako kumple. I nie musisz się tak tłumaczyć, chętnie z tobą pójdę - powiedziałam rozbawiona - Przecież to wiadome - dopowiedziałam sobie w myśli.
    Po tym wyjęłam telefon i podałam Shinowi. Przez chwilę był zmieszany, bo chyba nie zrozumiał, po co mu go dałam.
    - Numer telefonu - szepnęłam - Trzeba się jakoś ze sobą kontaktować, nie? Potem mi wyślesz sms-a i będę miała twój - uśmiechnęłam się, wstając i lekko się przeciągając.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  54. [Przepraszam, jeśli będą jakies bledy, pisze z telefonu ;; ]
    - Sky brzmi ładnie - przyznałam mu, sama starając się wymyślić dla niego jakąś nazwę, która pasowałaby do niego.
    Przygryzłam lekko wargę i wzruszyłam ramionami.
    - Ogarnę coś potem, teraz to nie jest takie ważne - pomyślałam, jednocześnie obserwując Shina, który patrzył się w niebo.
    - Trochę mi gorąco. Ale chyba nie tak, jak tobie - odpowiedziałam, porównując nasze ubrania.
    Shin byl ubrany na czarno, u mnie natomiast dominował jakis pastelowo-żółty kolor. On miał bluzę i czapkę, a ja przewiewną bluzke na krótki rękaw, przynajmniej spodnie oboje mieliśmy tej samej długości. Nie mogłam wyobrazić sobie tego, jak bardzo musiał się on gotować.
    Z zastanowienia wyrwał mnie odgłos wiadomosci. Spojrzałam na ekran i przypomniałam sobie, ze przecież miałam iść do Areum.
    - Ee... Shin, muszę iść. Miałam zaopiekować się chorą przyjaciółką. Matko, jak ja jej to wytlumaczę? Chociaż... Szybko mi wybaczy kiedy wspomnę o tym, ze jesteś chłopakiem. Do zobaczenia, spotkamy sie w kinie - pozegnalam sie z nim, usmiechając się zakłopotana. Pomachałam mu i szybkim krokiem wyszłam z parku.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie chciałem się przysłuchiwać się ich rozmowie, ale mimo wszystko słyszałem to, co mówili i wydawało mi się to całkiem sympatyczne i wesołe. Zupełnie tak jakby byli rodzeństwem, choć widać było, że tak nie jest, ale to jeszcze bardziej było w jakimś sensie urocze.
    Zerknąłem na Soohae i zauważyłem jak oczka jej się kleją, na co się uśmiechnąłem. Ona nigdy nie mówiła, ani nie narzekała na senność, więc ja musiałem sam to zaobserwować, a teraz to już kompletnie wskazywało na senność i najwyższa pora zabrać ją do domu. Mruknałem do niej, by poszła się pożegnać, co też sennie zrobiła, a potem wziąłem ją na rączki.
    - Do widzenia ~ - pożegnałem się z uśmiechem i sam odszedłem, niosąc moją 'siostrzyczkę' na rękach.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  56. No dobra, oficjalnie to jest trochę dziwne, że wystarczył taki drobiazg, jak to, że Jingyoyung złapał mnie za rękę, bym nagle poczuła się pewniej i prawie bez problemów złapała równowagę. Może sama to przekonanie, że w razie czego jest ktoś obok, kto mnie podtrzyma, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli wystarczyła, bym poczuła się bezpieczniej i nie bałam się przy każdym ruchu, że zaraz polecę i pojechałam bardziej odważnie, zdecydowanie i naprawdę tym razem mi wyszło.
    Normalnie w tym momencie to mogłam uwierzyć we wszystko, nawet w to, ze za chwilę wyrosną mi skrzydła i pofrunę po gwiazdkę z nieba, czy coś. Właściwie czułam, że tak się dzieje...
    No dobra, co było w tym cukierku?
    -Wow, to nawet nie jest takie trudne! Okay, spróbuję skręcić.
    No i tym razem próba skończyła się tak, jak się można było tego spodziewać... chyba wychyliłam się trochę za bardzo i poleciałam... tyle, że nie do nieba, a w przeciwnym kierunku, zgodnie z prawem grawitacji...

    Eunbyeol

    [A w ogóle działoby się, gdyby ich jakiś dziennikarz, czy miłośnik plotek przyłapał na jakiejś dwuznacznej akcji, zdjęcie zrobił i świat by obleciała plotka, że Byeol ma chłopaka i oczywiście banda poszukiwaczy sensacyjek rodem z "Pudelka" nagle zaczęłaby jej i Shinowi deptać po piętach (dopóki by nie znaleźli czegoś ciekawszego) i mogłoby być trochę irytująco i śmiesznie w jednym. Niekoniecznie, żeby już teraz, ale jakby się tak trochę poznali...?]

    OdpowiedzUsuń
  57. [Hej! Dobrze cię tu znowu widzieć, naprawdę :'D A twoja postać jest, jak zawsze, bardzo w twoim stylu, nie wiem jak to inaczej określić u.u Wiesz przecież, jeśli chcesz, to wpadaj do mnie~]

    Taehyung / Junseo

    OdpowiedzUsuń
  58. [Nie szkodzi, też trochę krótko odpisuję, bo mi wena kaprysi...
    I fajnie, ze Ci się pomysł spodobał^^]

    -...Oh.My.Gosh! Oh-my-gosh, Jingyoung, nic ci nie jest? -zapytałam, jak tylko po sekundzie się zorientowałam, że znowu przeze mnie się biedaczek poturbował, zerwałam się na równe nogi i chyba panikowałam trochę za bardzo, plotąc coś bez sensu, w stylu jak to mi niesamowicie przykro i by nie umierał i nie zostawiał mnie samej... No, ale to raczej nie wyglądało na miękkie lądowanie, przynajmniej dla niego... No i jeśli przez mój nierozsądek coś mu się stało... Uch, że też zachciało mi się szarżować! Trochę pewności siebie i już musiałam zrobić coś niepotrzebnego...
    -Co robić...? Co robić...? Czy jest na sali lekarz? - paplałam, rozglądając się spanikowana dookoła, szukając jakiejkolwiek pomocy...
    Tak histeryzowałam, że w normalnych warunkach zaczęłabym się sama z siebie śmiać, ale w tym momencie mi do śmiechu nie było...

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  59. Su jak zwykle przyszła na zajęcia taneczne, wraz ze swoimi znajomymi troszkę wcześniej. Uwielbiała tam przebywać i się z nimi wygłupiać. Ubrana była szare dresy, super stary i białą bluzkę na ramiączkach z odkrytym brzuchem. Wiedziała, że dziś instruktor da im niezły wycisk więc wolała być przygotowana. Pare minut po tym jak Sumin weszła ze znajomymi, zeszła się reszta osób instruktor i jakiś nowy chłopak. Gdy wywołano go na środek i zaczął się przedstawiać, Su spojrzała na niego przestraszona. Jej koleżanki zauważyły to, a że wiedziały co się dzieje to próbowały trzymać Su z daleka od nowego.
    - Dobrze, a więc tak. Waszym zadaniem na dziś będzie dobranie się w pary i stworzenie własnej choreografii, którą zaprezętujecie za trzy dni tutaj w sali. W związku z tym, że ty Sumin jak na razie jesteś najlepsza z grupy, będziesz w parzę z Shin'em, żeby go na prowadzić i pokazać wszystko. - uśmiechnął się podchodząc bliżej koreanki - Poradzisz sobie, on nie gryzie. - uśmiechnął się chytrze, mówiąc to cicho by mało osób słyszało.
    Dobrze wiedział o lęku Su, zresztą jak ¾ osób zgromadzonych na sali. Sumin spojrzała spanikowana na koleżanki, które stały nie mogąc zaradzić nic na sytuację w, której ich przyjaciółka się znalazła.

    Su

    OdpowiedzUsuń
  60. [ wreszcie trza było zrobić xDDD ]

    Kolejny dzień, a ja znowu dosyć wcześnie wybrałem się do pani Lee, pomimo dnia wolnego. I tak nie miałem żadnych planów, a i nie chciałem nikogo męczyć swoją osobą, prosząc by spędził ten dzień ze mną. Zarówno Taehyung jak i Yoongi zapewne mieli plany, a to oni byli mi obecnie najbliższymi osobami. A wiedziałem, że pani Lee nie radzi sobie przez wiek tak dobrze jak inni, więc chciałem ją pomóc. I okazało się, że miałbym nawet czym, ponieważ jej lodówka była praktycznie pusta. Nie mogłem tak po prostu tego zignorować, więc zaproponowałem, że wybiorę się na zakupy, co też zrobiłem, wcześniej ustalając z panią Lee odpowiednią listę. Po tym wyszedłem z domu i udałem się do pobliskiego super marketu, starannie wybierając dobre produkty, bo zwyczajnie lubiłem gotować, a co się z tym wiąże, przywiązywałem sporą wartość do jakości i tym podobnych.
    W pewnym momencie, gdy akurat wybierałem brązowy ryż zauważyłem znajomą osobę. Nie byłem przyzwyczajony do wgapiania się, ale po kilku sekundach przypomniało mi się, że to ten chłopak, którego spotkałem na placu zabaw z koleżanką Soohae. Lekko zmarszczyłem brwi, bo widziałem, że idzie za rękę z innym chłopakiem, ale z drugiej strony, nie powinno mnie to obchodzić, więc wróciłem do swoich poprzednich zadań, sprawdzając jeszcze raz dokładnie listę zakupów, dorzucając wiśniowe żelki dla Hae, które tak bardzo uwielbia, a potem poszedłem do kasy.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  61. Najpierw poszłam do sklepu, żeby kupić składniki potrzebne do zupy, którą miałam zrobić. Kupiłam też jakiś film i pudełko chusteczek. Do mieszkania Areum dotarłam dość szybko, bo było niedaleko. Wparowalam do jej mieszkania zdyszana.
    - Areum, skarbie, tak cię przepraszam - powiedziałam ze skruchą, siadając na brzegu kanapy. Wyszła z pokoju wciąż w piżamie, z roztarganymi włosami i naburmuszoną miną.
    - Lepiej, żebyś miała dobre wytłumaczenie, Yeong Haneul - mruknęła niezadowolona, kładąc się na kanapie.
    Westchnęłam i zaśmiałam się, a po chwili zaczęłam opowiadać całą historię.
    --
    - I masz jego numer? I idziecie do kina? - spytała podekscytowana, na co ja przytaknęłam. Areum pogładziła swoją brodę i uniosła brwi, a ja przewróciłam oczami - Wiesz co, jestem głodna. Zrobisz mi tę zupę? - spytała słodkim głosem. Poklepałam ją po ramieniu i poszłam do kuchni.
    Po przygotowaniu wszystkiego przyniosłam posiłek Areum.
    - Ty nie będziesz jeść?
    - Nie jestem głodna.
    Spojrzałam na mój telefon. Dostałam nową wiadomość od Shina. Zobaczyłam, że to ja pierwsza napisałam. Wiadomość była wysłana w czasie, kiedy robiłam zupę.
    - Zabiję cię - odpowiedziała na to niewinnym uśmiechem - Dlaczego to zrobiłaś?
    - Żebyście mieli o czym rozmawiać w kinie - wyszczerzyła się.
    Spojrzałam na treść wiadomości: "Nie mogę się doczekać spotkania, kochanie :*".
    - Ciesz się, że jesteś chora.
    - Oj no nie gniewaj się - przytuliła się do mnie - Chodź, obejrzymy film.
    Przytaknęłam naburmuszona.
    - Potem mu to wytłumaczę - westchnęłam.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  62. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  63. - " Boshe czemu ty mi to robisz? " - pomyślała patrząc błagalnie na instruktora, na co ten wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
    Przez resztę zajęć wyglądała na dość skupioną, lecz w środku toczyła zacięta walkę sama ze sobą. Po skończonych zajęciach ruszyła szybko w stronę szatni dla dziewczyn. Gdy dotarła do celu, wyciągnęła z torby z Adidasa butelkę wody i leki uspokajające. Zażyła je i szybko przebrała się w zwykłą, szarą sukienkę na ramiączkach sięgając przed kolana. Gdy skończyła wyszła z szatni żegnając się ze wszystkimi ruszyła w stronę szatni chłopców stając naprzeciw drzwi i czekając aż wyjedzie z nich Shin. musiała jakoś starać się przełamać.

    Su

    OdpowiedzUsuń
  64. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak się speszyłam, kiedy Shin wypalił z tym, że "zazdrości mojemu chłopakowi". Nie to, by miał komu, bo (nie)stety jestem singielką...
    Przecież to tylko takie sobie gadanie, nic więcej, a mimo to zaczerwieniłam się jak jakaś głupiutka, blondwłosa amerykańska nastolatka, czy ktoś w tym stylu.
    Ech, chyba się starzeję, że tak łatwo mnie nagle speszyć... To zły znak. Stanowczo zły.
    Schyliłam się po deskę, mając nadzieję, ze jakoś ukryję zmieszanie i wykorzystam tę krótką chwilkę, by się doprowadzić do normalnego stanu. No, na szczęście jeszcze tak źle ze mną nie jest, bo uspokoiłam się szybko i z tupetem, któremu zawdzięczałam w szkole swoją (czarną) sławę, odpowiedziałam na ten jakże wyszukany komplement.
    -Nie martw się, aktualnie nikogo nie mam, więc jeszcze masz szansę! - I mrugnęłam jak stara szelma do kolegi.
    Nie to, bym poważnie na coś poważniejszego liczyła, przecież jeszcze jakieś pół godziny temu myślałam, ze ten gość mnie zabije wzrokiem... I chyba uratował mnie tylko szczęśliwy przypadek, że oboje jesteśmy zagraniczniakami... To znaczy, ja tylko mentalnie, ale to się też liczy. No, w każdym razie po prostu podłapałam wygłup i tyle... Naprawdę, żadnych głupich pomysłów.
    -Dasz radę... jakoś. - "Pocieszyłam" kolegę, który, chyba bardziej na własny użytek, narzekał na potłuczony zadek. - Usiądziesz sobie na stosiku z pięciu mięciutkich, puchowych poduszek i powinno być dobrze...
    A swoja drogą jakoś tak... dziwnie nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać. Niecałą godzinę temu bałam się w ogóle do niego odezwać, a teraz miałam wrażenie, jakbyśmy się znali od wieków. Śmieszne. Kompletny, totalny, absolutny odjazd. No, ale nie zmienia to faktu, ze nie chciałam, by na tym się ta znajomość skończyła.
    -Eee... Jingyoung, przyjdziesz tu jutro? - zapytałam, może trochę z głupia frant, ale nie bardzo wiedziałam, co by innego wymyślić.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  65. Po obejrzeniu filmu porozmawiałyśmy jeszcze kilka godzin. Kiedy zobaczyłam na zegarku, że było dość późno, zaczęłam wszystko sprzątać i zbierać się do domu.
    - Przeproś go ode mnie za zrobienie mu nadziei - pożegnała się ze mną Areum, przybierając wredny uśmieszek.
    - Też jestem smutna, że muszę iść - mruknęłam zgryźliwym tonem. Dziewczyna przytuliła się do mnie i zaśmiała. Wyszłam z jej mieszkania i po piętnastu minutach byłam u siebie.
    --
    Muszę przyznać - zaspałam. Ale to tylko dlatego, że siedziałam u Areum dłużej niż zwykle.
    Wstałam godzinę przed umówionym spotkaniem. Szybko wsypałam karmę i nalałam wodę Chatowi, sama w międzyczasie myjąc zęby. Szybko się uczesałam, zrobiłam makijaż (jak dobrze, że mam w tym wprawę - wszystko zajęło mi jakieś pięć minut) i ubrałam się w ubrania, które przygotowałam wcześniej.
    - Rekord! - ucieszyłam się - Spóźnię się kilka minut, ja to jestem boginią szybkości.
    - Kocham cię! - powiedziałam zwierzęciu. Pogłaskałam psa i wzięłam torbę, żeby po chwili wybiec z domu.
    --
    Prawie całą drogę do kina biegłam. Tylko ostatnią minutę szłam, żeby wyglądać jak człowiek i nie przestraszyć ludzi w budynku. Weszłam tam i od razu rozpoznałam Shina. Podeszłam do niego od tyłu, żeby mnie nie widział, ale szybko zauważył, że ktoś za nim stoi. Odwrócił się, na co ja zareagowałam niezadowoloną miną.
    - Miałeś się przestraszyć - prychnęłam, jednak po chwili zaśmiałam się - Dobrze cię widzieć, Shin.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  66. [Jasne, straciłam gg ( :(( ), więc możesz do mnie napisać na emailu - yuutsubaki333@gmail.com ]

    - Ej no, aż tak się nie spóźniłam! - powiedziałam, ale kiedy usłyszałam jego "kochanie" nie powiedziałam nic.
    Shin doprowadził mnie do kasy. Kupiłam bilety, ale nie odzywałam się do niego. Kiedy spojrzał się na mnie z lekkim zdziwieniem, uśmiechnęłam się lekko.
    - No właśnie... Moja przyjaciółka chciała cię przeprosić za robienie ci nadziei - powiedziałam, po chwili wybuchając śmiechem. Pociągnęłam go lekko za ramię - Chodź, trzeba jeszcze kupić popcorn. Jak ja dawno nie jadłam popcornu! - powiedziałam rozmarzona, starając się nie wracając do tematu tych zdrobnień. Niech się zastanawia, taka zła jestem.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  67. - Ya! Przestań mnie przeganiać! - zawołałam, podbiegając do niego - Dlaczego byś ją znalazł? Zachowujesz się tak, jakbyś chciał, żebym cię tak nazywała - prychnęłam.
    Przegoniłam chłopaka i poszłam kupić przekąskę na film. A jako przekąskę mam na myśli dużą colę i jeszcze większy popcorn. Kiedy chciałam wziąć obie te rzeczy zorientowałam się, że mi się nie mieszczą.
    - Shin? Pomożesz mi? - starałam się zrobić uroczą minkę, jednak wyszło to bardziej komicznie - Ach, nie muszę udawać uroczej, bo zawsze taka jestem! Więc pomożesz mi to przenieść? - spytałam, starając się nie wybuchnąć śmiechem.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  68. -Bo wiesz... ja przyjdę. Po prostu chciałam cię ostrzec, że będzie tu taka jedna wariatka z morderczymi instynktami... więc no, wiesz, czym ryzykujesz. - dodałam, uśmiechając się od ucha do ucha.
    Nie to, ze jakoś sugerowałam kolejne spotkanie, wcale, po co? No dobra, właściwie do tego zmierzałam, no ale powiedzieć to tak wprost byłoby za proste i za miłe jak na mnie. Nie wiem, chyba by mnie nie zabiło, gdybym otwarcie go gdzieś jutro zaprosiła, ale po co ryzykować? A zresztą... tak jest śmieszniej. I jeśli to tylko mi zależy na tym, by NIE zakończyć tej znajomości równie szybko, jak się zaczęła, to jest o wiele mniej niezręczny sposób.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  69. - Uczę się od mistrza - zaśmiałam się, popijając colę. Spojrzałam na godzinę, kiedy chłopak kupował swoją przekąskę i otworzyłam szeroko oczy - Shin, film się zaczyna!
    Na szczęście pani, która to wszystko sprzedawała uśmiechnęła się miło i z prędkością światła obsłużyła towarzysza.
    - Chodź! Jeśli dobrze poszło, to wejdziemy tam pod koniec reklam!
    --
    W sali nie było zbyt dużo osób, bo film pojawiał się w repertuarze już od tygodnia, więc większość zdążyła go zobaczyć. Usiedliśmy na swoich miejscach, a ja od razu zaczęłam jeść popcorn.
    - Tęskniłam za tobą - szepnęłam, przytulając pudełko z przekąską - Nie ma nic lepszego od popcornu z kina... - dodałam równie cicho, udając wzruszenie.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  70. - Jeśli to ci wystarczy, to proszę bardzo - wyszczerzyłam się, przybijając mu piątkę.
    Po chwili światła zgasły i zaczął się film. Przychyliłam się do Shina i szepnęłam do niego tak, żeby nie przeszkadzać innym.
    - Jak coś, to mogę komentować te filmy, więc postaraj się to ignorować, dobrze? Spróbuję zapchać się popcornem, ale niczego nie obiecuję.
    Potem odsunęłam się od niego i wzięłam garść popcornu.
    --
    Szczerze mówiąc, to strasznie wciągnęłam się w ten film. Głównie przez jednego z bohaterów, który lubił chodzić bez koszulki. Nie, żebym narzekała. Kiedy pokazał się po raz pierwszy na ekranie, powiedziałam tylko ciche "Wow..." i całe jego wystąpienie oglądałam w niebywałym skupieniu.
    Tylko czasami wnerwiała mnie ta główna para, bo oboje podejmowali okropnie głupie decyzje.
    - Co ty robisz...? - spytałam głównej bohaterki z politowaniem w głosie - O świetnie, wspaniale, idź za nią - mruknęłam do bohatera, z jeszcze większym niedowierzaniem.
    Mimo wszystko bardzo polubiłam ten film, bo miło się go oglądało.
    - Panowie bez koszulki są zawsze na plus - szepnęłam do siebie, po chwili zapychając się popcornem.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  71. - Serio, Shin? - szepnęłam, biorąc ziarenko, którym we mnie rzucił i zrobiłam to samo - Myślałam, że lubisz takie sceny - powiedziałam zgryźliwe, popijając colę.
    - Osobiście wybrałabym tego drugiego, bo jest milszy - prychnęłam - Nieważne, jakim dupkiem będzie główny bohater, zawsze go wybiorą. A potem będą bronić "On jest po prostu niezrozumiany przez społeczeństwo!", co za ludzie...
    Jednak kiedy główny bohater obdarzył dziewczynę szczeniaczkiem, moje oczy powiększyły się.
    - Cofam wszystko - powiedziałam słabym głosem - Może jednak nie jest taki zły.
    Usłyszałam, jak ktoś w sali się śmieje. A w filmie nie działo się nic śmiesznego. Spojrzałam przerażona na Shina.
    - Mówię za głośno, prawda? - szepnęłam, chowając twarz w jego rękaw - Aaa, to jakaś paranoja. Przynajmniej zobaczyłam ładnych panów, ale wstyd zostanie na zawsze.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  72. - Och, okej. To dobrze - powiedziałam cicho, odsuwając się od niego.
    Film już się kończył. Ja, z drobną pomocą Shina, zjadłam cały popcorn i wypiłam colę. Kiedy światła sali zapaliły się, przeciągnęłam się i ziewnęłam.
    - Aaaale było fajnie - powiedziałam sennym głosem, jednak od razu pobudziłam się i z uśmiechem spojrzałam na niego - Chodźmy gdzieś jeszcze pochodzić, hm? Spędziłam z tobą zdecydowanie za mało czasu.
    Wstałam z fotela, wzięłam wszystkie opakowania po przekąskach i wrzuciłam je do kosza na śmieci.
    - Shin, teraz ty wybierasz, gdzie idziemy, okej?

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  73. [Prawda, przerwy czasami po prostu się przydają~
    Awhhhh naprawdę? :'D Ojej, tak strasznie mi teraz miło >///< Dziękuję :3
    No tak, z miłością u Tae jest trudno... bo ma okropną autorkę, która lubi szkodzić swoim postaciom @__@ Ale hm, co robimy? Spotkanie w kawiarni? <__< Przydałby się jakiś bardziej złożony pomysł, żeby coś się z Tae działo ._.]

    Tae

    OdpowiedzUsuń
  74. Ciekawe, czy Shin przyjdzie... znaczy, mówił, że przyjdzie, ale może zmienił zdanie? Mogłam chociaż pomyśleć o tym, by wymienić się numerami telefonu, to by chyba nie...
    Nagle przed moimi oczyma pojawiła się czyjaś łapka, pstrykająca palcami.
    Odskoczyłam na ten widok odruchowo, z głupią miną gapiąc się na Chang Rina, mojego sunbae z U.A. i najlepszego kumpla jakiego mam w tym zwariowanym kraju. Mam przyjemność grać razem z nim w "Goniąc przygodę". To on w ten jakże wyrafinowany sposób starał się zwrócić na siebie moją uwagę.
    -Ziemia do Go'n Byeol, ląduj, gdy tyko będziesz miała okazję!
    -...co?
    No tak, byłam strasznie rozkojarzona i chyba już z piąty raz w ciągu dnia powtarzaliśmy jakąś scenę, bo się zagapiłam i coś pokićkałam. Normalnie nie wiem, co się ze mną działo, jakbym się zakochała... No, ale nawet ja nie jestem taką wariatkę, by poczuć miętę do gościa, o którym wiem tylko tyle, jak ma na imię. No poważnie... Po prostu to nie był mój dzień i tyle.
    W każdym razie na koniec pracy czekałam jak na wybawienie i ledwo reżyser stwierdził, że na dzisiaj ma już mnie dość (no, nie dosłownie, ale to mniej więcej chyba miał na myśli), to praktycznie wyfrunęłam ze studio na parking, wyjechałam moim przedpotopowym wehikułem z piskiem opon i piratując tak, że jakaś staruszka na ten widok aż się przeżegnała, dojechałam do parku.
    Wpadłam tam jak do pożaru, machając wesoło na widok nowego kolegi z głupia frant drąc się, całe szczęście tylko na nasz użytek i kilku gołębi, które przycupnęły na trawniku:
    -Hej, bro, stęskniłeś się?!

    Eunbyeol^^

    OdpowiedzUsuń
  75. - Waaa, piknik! - klasnęłam w dłonie - Ty masz głowę pełną pomysłów! - zaśmiałam się, klepiąc go delikatnie po plecach.
    Strasznie się cieszyłam, że nie odrzucił mojego pomysłu na dalsze spędzanie czasu. Z nim mogłabym pójść nawet na wysypisko śmieci i wciąż dobrze bym się bawiła. Tak to jest, kiedy postanowię sobie, że chcę się z kimś zaprzyjaźnić.
    A co, jeśli on to wszystko robi z litości i tak naprawdę mnie nie lubi?
    Przez moją głowę przebiegła ta myśl powodując, że lekko się poddenerwowałam. W końcu jestem "dzieciakiem", jak on to mówił, więc może tylko spędza ze mną czas, żeby nie zrobiło mi się przykro.
    Idiotko, nie myśl o tym, bo wszystko popsujesz starałam się jakoś uspokoić.
    Zawsze tak było - kiedy cokolwiek szło po mojej myśli, w mojej głowie pojawiały się najróżniejsze scenariusze, jakby mój mózg nie chciał, żebym była szczęśliwa.
    Odetchnęłam i zacisnęłam lekko dłoń w pięść. Po chwili uśmiechnęłam się, żeby nie pokazać, że się denerwuję.
    - Idziemy? - powiedziałam z entuzjazmem, patrząc na niego. Jednocześnie w głowie miałam tą samą myśl.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  76. Wieczorem postanowiłem wybrać się na spacer, albo dłuższą podróż piechotą do mojego domu. Zależy jak kto woli. Było przyjemnie ciepło, choć czułem, że za moment zaczęłoby lać jak z cebra, ale miałem nadzieję, że nic takiego się nie stanie. Po kilku minutach zdecydowałem się pójść przez plac zabaw i może nawet usiąść na jednej z ławek, by chwilę odpocząć czy po prostu spędzić więcej czasu na świeżym powietrzu. I tak też zrobiłem. Wszedłem na plac, zajmując tą ławkę, która znajdowała się bardziej na uboczu, a potem zwyczajnie odchyliłem głowę w tył, nie bardzo przejmując się tym czy ktoś w pobliżu się znajduje czy też nie.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  77. - Jeśli dobrze to ogarniam, to to miejsce może być niedaleko mojego domu, więc możemy wziąć kocyk. A coś do jedzenia można kupić tutaj, bo niedaleko jest sklep - powiedziałam, patrząc w dal w zamyśleniu. Po chwili spojrzałam na niego - To chodź, kupimy coś do jedzenia, a potem wstąpimy do mojego mieszkania po koc.
    Kiedy szliśmy do sklepu, Shin w jakiś sposób tak mnie zagadał, że kompletnie zapomniałam o moich wcześniejszych zastanowieniach. Chociaż nie wiedział, co siedziało w mojej głowie, jakoś mnie od tego odciągnął. Wtedy poczułam się jeszcze szczęśliwsza, niż byłam wcześniej.
    On na pewno tak nie myśli, daj sobie spokój uśmiechnęłam się pod nosem.
    W sklepie byliśmy tylko kilka minut, bo szybko wybraliśmy, co chcemy tam zjeść. Ja wybrałam sok jabłkowy w małej butelce i loda cytrynowego, bo moim celem było ochłodzenie się, a nie najedzenie. Kupiliśmy wszystko, co chcieliśmy, a potem wyszliśmy ze sklepu. Pokazałam Shinowi, w którą stronę idziemy.
    - Może wytłumaczysz mi teraz zasady tej "gry"? - spytałam, wyprzedzając go lekko.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  78. [Wąteczek, wąteczek? Jako, że jego ideałem jest Taeyeon, a moja postać to bardzo zbliżona Taeyeon, to poznajmy ich^^]

    OdpowiedzUsuń
  79. Słuchałam z uwagą jego wytłumaczenia zasad gry. Uśmiechnęłam się pod koniec jego monologu i poprawiłam włosy.
    - Tak. Ale będzie fajnie! Skoro już wstąpimy do mojego mieszkania, to weźmiemy ze sobą Chata, żeby się staruszek wyszalał - powiedziałam. Po chwili zrozumiałam, że on nie wie, o kim mówię - Chat to mój pies - sprostowałam, jednak w mojej głowie pojawił się obraz staruszka, który szczęśliwy biega przy rzece i szczeka na ptaki. Parsknęłam cicho śmiechem i spojrzałam na nazwę ulicy, na której byliśmy.
    - O, za chwilę będziemy. Jeszcze musimy minąć dwie ulice - mówiłam głośno, chociaż te słowa były skierowane do samej siebie.
    No i rzeczywiście - minęło jakieś pięć minut i już byliśmy na miejscu. Szybko weszliśmy do mieszkania, które było na drugim piętrze. Otworzyłam drzwi i podbiegłam do psa.
    - Chat skarbie! Idziemy na spacer? - spytałam z entuzjazmem, jednocześnie drapiąc go za uchem, na co pies zareagował pomachaniem ogona. Podbiegł do parapetu, na którym leżała smycz i zaczął lekko przy nim podskakiwać. Uśmiechnęłam się rozczulona. Pogłaskałam psa i wzięłam smycz, a potem zapięłam ją na jego obroży. Wzięłam też plastikową miskę i butelkę z wodą, gdyby psu zachciałoby się pić.
    - No! Jestem gotowa, Chat też. Możemy iść - powiedziałam do Shina, który czekał na nas w salonie.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  80. Roześmiałam się, gdy mi tak odpowiedział z tą swoją charakterystyczną ironią, za którą chyba jest powszechnie znany i kochany.
    Nie wiem w czym rzecz tak swoją drogą... Takie cięte teksty przeważnie bywają irytujące i odpychające, jakby ludzie ich specjalnie używali, by wbić po prostu innym szpilę i postawić między sobą, a rozmówcą mur nie do pokonania, ale w jego przypadku po prostu mam ochotę się z nich śmiać aż mi tchu zabraknie.
    -Przepraszam, przepraszam, nie to, ze nabijam się z twojego nieszczęścia... Nie martw się, od czego w końcu masz mnie! Jestem niezastąpiona w pakowaniu siebie i wszystkich wokół w kłopoty, skromnie przyznam! - odpowiedziałam, kiedy już przestałam się chichrać.
    Kiedy już trochę poważniej zapytał, co u mnie, miałam ochotę uznać to za pytanie retoryczne. Praca mi mózg praktycznie przegrzała, wyprasowała korę mózgową i rozplątała zwoje nerwowe, po prostu byłam wykończona tymi ciągłymi powtórkami, poprawkami, poprawkami do poprawek... Lubię mój fach, to całkiem zabawne, móc przez moment być kimś zupełnie innym, ale czasami to strasznie męczy... Nie to, ze zamierzałam dać po sobie poznać, ze coś jest nie tak, więc tylko uśmiechnęłam się od ucha do ucha, zapewniłam, ze dawno nie było lepiej, podziękowałam grzecznie i odwróciłam kota ogonem:
    -A tobie jak minął dzień?

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  81. - C-c-cześć... Em... No bo ten... Um... G-gdzie się spotkamy żeby wymyśleć tą choreografię-ę? - stała przy ścianie wpatrując się wystraszonym wzrokiem w chłopaka.
    Starała się cofnąć jak najbardziej i trzymać się od niego z dala lecz przeszkodziła jej w tym ściana.
    - Wiesz, b-bo ja muszę-ę ci c-coś powiedzieć...

    Su

    OdpowiedzUsuń
  82. Myślałam, że wybuchnę śmiechem, kiedy zobaczyłam jego reakcję na psa. Chociaż z czego ja mam się śmiać, skoro w schronisku, kiedy spotkałam go po raz pierwszy, moja reakcja była dokładnie taka sama?
    - Przykro mi, ten skarbek jest mój - powiedziałam z rozczuleniem w głosie. Shin wyglądał wtedy jak pięcioletnie dziecko. Dosłownie, bo właśnie tak dzieci zawsze reagowały na Chata.
    - Chodźmy już, pozachwycasz się nim na miejscu - zaśmiałam się. Chłopak przytaknął i wyszliśmy z mieszkanie. Zamknęłam je na klucz, podczas gdy chłopak zachwycał się moim psem.
    Kiedy szliśmy na miejsce, praktycznie nic do mnie nie mówił, bo z zachwytem patrzył się na psa.
    - Shin, chcesz go sam zaprowadzić? - spytałam z uśmiechem, podając mu smycz. On sam odpowiedział na to iskierkami w oczach i szybko wziął ją ode mnie.
    Kiedy dotarliśmy na miejsce, ja rozłożyłam koc, a chłopak zaczął bawić się z Chatem. Obserwowałam ich z uśmiechem na ustach, popijając mój sok. Potem położyłam się na kocu i poddałam się promieniom słonecznym. Zamknęłam oczy i odczuwałam przyjemność przez ciepło słońca. Już myślałam, że zasnę, ale z odsieczą przyszedł do mnie Shin, który położył się koło mnie. Usłyszałam jego zmęczony głos i przeprosiny, na co ja tylko zachichotałam.
    - Nie martw się, Chat zasługuje na największą ilość szczęścia na tym świecie, więc bawcie się do woli - odpowiedziałam, otwierając oczy i uśmiechając się do niego.
    W tym czasie przybiegł do mnie Chat, który również się zmęczył. Pogłaskałam psa i wzięłam miskę, do której nalałam mu wody. Zwierzę zadowolone zaczęło pić, a ja tylko westchnęłam i uśmiechnęłam się do mojego towarzysza.
    - Jeśli chcesz takiego psa, to idź do schroniska. Gdybym mogła, to adoptowałabym wszystkie, jakie tam są. Ale teraz mogę być tylko wolontariuszką. To i tak cud, że adoptowałam Chata - podniosłam się do góry i usiadłam, prostując nogi. Chat położył swój łeb na moje uda, poczułam jego westchnięcie. Ach, on naprawdę jest przeuroczy.

    [Dokładnie, to zdjęcie strasznie mi się podoba ;; ]
    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  83. Westchnęłam i zrobiłam niezadowoloną minę. Zgięłam palec i zaśmiałam się.
    - Kiedy mieszkałam w Hiszpanii przez całe dwa tygodnie - zaczęłam, ironicznie podkreślając czas pobytu w tym kraju - To nowo poznani znajomi zaciągnęli mnie do jakiegoś klifu, z którego można było skakać na bungee. Strasznie się bałam, ale skoczyłam - opowiedziałam szybko historię mojego skoku, uśmiechając się na wspomnienie mojego mieszkania w Hiszpanii. Chociaż mieszkałam tam tak krótko, to świetnie się tam bawiłam.
    - No dobrze... No to... Nigdy nie zjadłam całej papryczki chilli naraz- powiedziałam w zastanowieniu - Bo zjadłam tylko pół - dodałam cicho.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  84. - Ach, czy ty masz tylko jedno w głowie? - zaśmiałam się i poprawiłam sposób siedzenia, starając się nie przeszkodzić psu leżącemu na mnie. Chat tylko poruszył uchem i zamknął oczy.
    - Przykro mi, też nigdy nie paliłam. Przybiłabym ci piątkę, ale nie chce przeszkadzać pewnemu śpiochowi - powiedziałam, pokazując mu wzrokiem zwierzę - Nigdy nie byłam prymusem! - dodałam od razu, bo pomysł wpadł mi do głowy jakby przypadkiem - Ja nie miałam nawet szansy, bo cały czas się przeprowadzałam. No ale miałam nauczanie indywidualne przez jakiś czas i nauczycielka powiedziała, że jestem "ponad przeciętna, ale Einsteinowi nie dorównuję". Więc to tyle z mojego bycia prymuską - zaśmiałam się i poprawiłam włosy, które nagle zaczęły mi przeszkadzać.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  85. - Ha! Liczy się! Zginasz palec - powiedziałam z dumą, szczerząc się przy tym głupio.
    No to narazie jest remis. Nie domyśliłabym się, że on jest prymusem. Ale to dobrze. pomyślałam, nie pozbywając się tego głupiego uśmiechu.
    - Hm... Nigdy nie byłam w Tajwanie - powiedziałam z zastanowieniem - Ale bardzo chciałabym być. Może na wakacje, albo żebym pomieszkała tam jakiś czas. Tylko musiałabym się nauczyć języka - powiedziałam ostatnie zdanie z lekkim niezadowoleniem w głosie. Podczas mojego przeprowadzania jedynym językiem, którego potrzebowałam był angielski. Koreańskiego używałam... No cóż, tylko w Korei.
    W Tajwanie chciałam być dlatego, że moim marzeniem jest mieszkanie lub zwiedzenie każdego kraju świata, żeby odkryć ten kraj, w którym spędziłabym resztę życia. To zwiedzanie bardzo dobrze mi idzie - mieszkałam już w Stanach oraz w znacznej części Europy. Wciąż mam dużo do odkrycia, ale lepsze to niż nic.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  86. - Omo, naprawdę? - powiedziałam zszokowana - Dlaczego mi nigdy nie powiedziałeś? - zaśmiałam się - Aaah, no to może kiedyś do niego zadzwonię i mnie zacznie uczyć - uśmiechnęłam się do niego.
    Szczerze mówiąc to myślałam, że Shin może być z Singapuru czy czegoś podobnego, ale Tajwanu? W życiu sama bym się nie domyśliła, serio.
    - No dobrze, no to skoro jesteś z Tajwanu, to kiedyś, jak tam pojadę, pojedziesz razem ze mną i mnie oprowadzisz - powiedziałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zawsze, kiedy z nim jestem, to po spotkaniu mam zakwasy na twarzy od tych ciągłych uśmiechów. No dobrze, może nie jest aż tak źle, ale wciąż, w jego towarzystwie uśmiecham się cały czas.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  87. Mina mi zrzędła, kiedy zapytał, czy mam chłopaka. Urgh, moje podboje miłosne były jedną wielką porażką i kiedykolwiek o tym myślę, to chcę zapaść się pod ziemię. Niechętnie zgięłam palec.
    - Tak, nigdy nie miałam chłopaka - zaśmiałam się, wzdychając po chwili - Ogarniasz, że każdy, dosłownie KAŻDY chłopak, który mi się podobał był gejem? - powiedziałam z naburmuszoną miną - Chociaż nie, raz! Raz ten ktoś nie był gejem. Tylko kiedy byliśmy na randce to okazało się, że chciał zapomnieć o swojej byłej i dosłownie w środku spotkania wrócili do siebie. Więc moje życie miłosne to jedna wielka telenowela - powiedziałam, kręcąc zawiedziona głową - A ty? Biorąc pod uwagę, że chciałeś mi wmówić, że cię podrywam, to chyba wolisz dziewczyny, prawda? Miałeś jakąś? - spytałam z zaciekawieniem.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  88. - Och, okej. Już rozumiem - uśmiechnęłam się zakłopotana.
    Shin zaczął się dziwnie zachowywać, kiedy spytałam go, czy ma dziewczynę. Zmarszczyłam lekko brwi i z uwagą słuchałam jego tłumaczeń. Po chwili zachichotałam cicho i pogłaskałam go po ramieniu, w sumie nie wiem dlaczego. Może dlatego, że wyglądał jak szczeniaczek, kiedy o tym wszystkim opowiadał. Tak, to może być powód.
    - Aw - skomentowałam cicho jego wyznanie. Wyglądało to tak, jakby to była najtrudniejsza rzecz na świecie do wypowiedzenia. Uśmiechnęłam się do niego miło - No cóż, masz czas, nie? Jest dużo dziewczyn w tym mieście, które na pewno chciałyby się z tobą spotkać - dodałam, głaszcząc Chata, który już się obudził i zmienił pozycję, siadając obok mnie.
    - No dobrze, no to teraz moja kolej... Nigdy nie dostałam prawa jazdy! Głównie dlatego, że boję się prowadzić, więc nigdy nie próbowałam - zaśmiałam się.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  89. NIGDY nie bawił się w chowanego? Czy to jakiś żart? Czy w Tajwanie dorastało się w pudełkach, z którego nie można było wyjść? Zrobiłam zszokowaną minę i spytałam się, czy mówi to na serio. Po tym sama zgięłam palec.
    - Bawiłam się każdego dnia, nawet z tymi, którzy nie znali angielskiego. To taka uniwersalna zabawa, nie trzeba się komunikować - powiedziałam, uśmiechając się na wspomnienia tych wszystkich zabaw z dzieciakami z sąsiedztwa. Każdy tak się od siebie różnił, więc było wspaniale.
    - Nigdy nie miałam kota - powiedziałam - Moim jedynym zwierzęciem do tej pory to Chat - dodałam, spoglądając na psa, który rozweselił się na dźwięk swojego imienia.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  90. Wyszczerzyłam się i nie zgięłam palca. Chociaż raz nie-zakochanie się mi się przydało. Gdybyśmy mówili o zauroczeniu, no to wiadomo, no bo zauroczyłam się wiele razy. Ale nigdy, dosłownie nigdy się nie zakochałam.
    - Miło wiedzieć, że ktoś jeszcze się nie zakochał, jak był mały - zaśmiałam się - Ja osobiście byłam zbyt zajęta zabawą - wzruszyłam ramionami.
    Rozmawialiśmy tak jeszcze długi czas, aż w końcu oboje mieliśmy tylko jeden palec do zgięcia.
    - Okej... - zmarszczyłam brwi i zaczęłam zastanawiać się, co mogę powiedzieć - Nigdy nie złamałam nikomu serca - powiedziałam, starając się o niewinny ton głosu. Uśmiechnęłam się ładnie i czekałam na jego odpowiedź.
    Nigdy nie było tak, że to chłopak wyznał mi miłość - zwykle albo ja to robiłam (w bardzo delikatny sposób, ale jednak), albo po prostu okazywało się, że chłopak jest gejem i nie warto nawet startować. Nie miałam nawet okazji do złamania czyjegoś serca, ale szczerze mówiąc nie mam ochoty próbować.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  91. - Tak, nawet bardzo - zaśmiałam się - Serio tyle dziewczyn cię lubiło? - spytałam, udając szok. Mimo to wiedziałam, że w szkole był zapewne typem tego buntownika, którego kochały wszystkie dziewczyny, ale on nie kochał nikogo. Tak jak w tych dramach szkolnych, które zupełnie przypadkiem czasem oglądam. Do tego nie dziwiło mnie to, że komuś się podobał, w końcu to chłopak, nie? Zawsze znajdzie się jakaś dziewczyna, nieważne kim się jest.
    - No to skoro to się liczy, to wiesz, co to znaczy? Wygrałam! - powiedziałam z entuzjazmem, ciesząc się jak dziecko, które dostało cukierka. Odrzuciłam teatralnie włosy i przymknęłam oczy - Ludzie się mnie pytają, jak to jest wygrać, a ja im odpowiadam "Wspaniale!", bo taka wygrana jestem! - powiedziałam z dumą, po chwili śmiejąc się z samej siebie. Położyłam się na kocu i przez rażące słońce zasłoniłam oczy. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się pod nosem.
    - Wiesz co, Shin? Dobrze, że podrapał cię ten kot. Gdyby tego nie zrobił, to prawdopodobnie nigdy byśmy się nie spotkali.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  92. - Um... no bo... mam do ciebie malutką prośbę. Numer jasne, możesz mi dać będzie się łatwiej skontaktować, ale lepiej by dla nas było gdybyśmy się jednak spotkali... - spojrzała na chłopaka lekko skrępowana sytuacją - P-ponieważ chciała b-bym cię poprosić o to, żebyś pomógł m-mi przezwyciężyć ten lęk. - podeszła do niego śmielej oddychając głośno - Jeśli-i masz czas t-to możemy pujść do mnie poćwiczyć b-bo mam dość dużo miejsca w domu... - spojrzała na Shin'a, przy czym musiała podnieść dość wysoko głowę, bo do najwyższych osób nie należała.

    Su

    OdpowiedzUsuń
  93. - Sekret? Lubię sekrety! - klasnęłam w dłonie, przewracając się na brzuch. Spojrzałam na niego z uśmiechem, ale kiedy powiedział, że "lubi dotykać ludzi", to podniosłam brwi do góry - No tak, to wydaje się trochę dziwne - zaśmiałam się i zaczęłam słuchać jego "wyznania". Moje serce powoli miękło z każdym wypowiedzianym przez niego słowem. Przez chwilę wyglądał, jakby chciał się rozpłakać, ale szybko jego mina wróciła do normy.
    - Shin... - zaczęłam cicho, jakby coś stanęło mi w gardle. Po chwili uśmiechnęłam się do niego szeroko - Zawsze możesz się przytulić do mnie! Przecież jesteśmy kumplami, prawda? Jeśli będziesz potrzebował "ciepła", to ja zawsze jestem dostępna - powiedziałam z entuzjazmem, zmieniając pozycję do siedzącej.
    Sama uwielbiałam się przytulać, a do Areum kleję się cały czas. Lubiłam pocieszać innych właśnie w taki sposób, bo to nie wymaga żadnych słów ani złożonych, dennie brzmiących zdań, które nie zawsze działały.
    - Wiesz, nie zawsze trzeba o czymś mówić. Czasami ludzie to po prostu pokazują zwykłymi gestami. Jestem pewna, że ktoś ci je jakoś pokazał - uśmiechnęłam się miło, gładząc go delikatnie po dłoni.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  94. [Jasne, masz jakiś pomysł?
    Za chwilę odpiszę na wątek Euncheola :>]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  95. [Okej, brzmi dobrze. Potem mam pomysł, jak trochę zniszczyć świat Haneul, ale to napiszę ci na gmailu, jak chcesz. W sumie potrzebny mi będzie pocieszyciel XD]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  96. Była sobota, a ja miałam być w schronisku i zająć się psami. Okazało się, że schronisko zostało zamknięte na weekend, bo czyścili całą miejscówkę. Chciałam im pomóc, ale powiedzieli, że wolontariusze nie będą się tym zajmować. Postanowiłam więc, że pójdę do sierocińca, tym razem bez Areum.
    Siedziałam tam do późnego wieczoru, zajęłam się dziećmi i położyłam je spać. Denerwowałam się jednak przez jedną dziewczynkę, której nie było do tej pory. Bardzo często wymykała się z sierocińca, ale zwykle wracała około popołudnia. Martwiłam się, że może coś się stało, ale kiedy już miałam wyjść z domu dziecka, żeby ją poszukać, zobaczyłam, jak wchodzi do głównego pokoju razem z panią Park. Podeszłam do niej i przykucnęłam przy niej.
    - Taeyang, dlaczego przyszłaś tak późno? - spytałam spokojnie, uśmiechając się do niej miło. Wyglądała, jakby miała się rozpłakać - Wszystko w porządku?
    - Nie! - krzyknęła z łzami w oczach - Nic nie jest w porządku! - po tych słowach wybiegła do pokoju, w którym spała. Westchnęłam cicho i pokręciłam głową. Stwierdziłam, że mogę o tym porozmawiać innym razem, żeby najpierw się uspokoiła. Pani Park poszła do swojego gabinetu, a ja usiadłam na krzesełku i westchnęłam. Siedziałam tak niedługi czas, bo usłyszałam pukanie do drzwi - Aish, kto chce tu wejść o tej godzinie? - mruknęłam do siebie. Podeszłam do drzwi i otworzyłam wolno, bo nie byłam pewna, jaka osoba przyszłaby tu tak późno. Byłam taka zszokowana, kiedy zobaczyłam Shina, który stał w drzwiach.
    - Shin? Co ty tu robisz? - spytałam szeptem - I mów cicho, pani Park nie może cię usłyszeć.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  97. -No wiesz, może jak była fajna, to powinieneś zadzwonić? A nuż okaże się, ze jest jedynym dzieckiem właściciela jakiejś wielkiej korporacji i sobie znajdziesz miłą, bogatą żonkę... będzie dwa w jednym - No dobra, to nie była porada miesiąca, poważnie to mnie taka kreatywność "koleżanek" nieco podirytowała, choć nie chciałam tego okazywać. Sama nie wiem dlaczego mi to w jakimkolwiek stopniu przeszkadzało. Zresztą Shin pewnie i tak już kogoś ma, więc biedaczki starają się na darmo, nie to, by to była moja sprawa i bym o to szczególnie dbała.
    -No, w każdym razie... właściwie ledwo co się urwałam z pracy... i w sumie chętnie bym skoczyła na pizzę, zanim wezmę się za naukę jazdy, ale chyba sama się nie uporam z całą pizzą, więc chciałbyś mi pomóc?
    O rety, dlaczego czułam się tak niezręcznie, tak proponując wspólny wypad do knajpki, jakby to była jakaś grubsza sprawa? Naprawdę, zaczynam się robić śmieszna.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  98. - Shin, ja... - zaczęłam cicho, spuszczając wzrok - Przejdźmy się. Powiem ci to, co wiem - westchnęłam równie cicho. Pociągnęłam go lekko za rękę i zaczęłam iść obok niego.
    - Więc... - zaczęłam masować swój kark, starając się ubrać to wszystko w jakieś słowa - Słoneczko ma na imię Taeyang, Choi Taeyang. Nie mam pojęcia, co stało się z jej rodzicami, musiałabym poszukać w dokumentach. Mogę to zrobić, jeśli chcesz, ale dopiero jutro. Jest tu od urodzenia i często się wymyka. Chyba po to, żeby zobaczyć się z tobą - zmusiłam się na mały uśmiech, jednak nie mogłam na niego spojrzeć. Wyglądał na takiego zszokowanego i smutnego przez całą tą sytuację. Sama nigdy nie spotkałam jej z Shinem, więc myślałam, że to jakaś losowa dziewczynka, a nie sierota, którą widzę tak często. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam się przed siebie. Nie mogłam zmusić się na entuzjazm, bo czułam jego smutek, więc tylko milczałam, czekając na jego odpowiedź.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  99. No i znowu to... Wiedziałam, że gadałam od rzeczy, a znajomi często mi mówią, ze nie potrafią wyczuć, czy kpię, czy o drogę pytam, ale no naprawdę się starałam, by ta moja "rada" była czytelną ironią... nawet, jeśli stać mnie na znacznie lepsze "głupie teksty". To skąd nagle ta prawie zupełnie poważna reakcja? Coś powiało nieprzyjemnym lodem przez ten krótki moment.
    Ale zaraz wszystko wróciło do normy i to tylko przez przypadek, że nie zdążyłam zjeść kolacji i przyszło mi do głowy, by iść na pizzę. Wow, kocham Włochów za to, ze coś tak genialnego wynaleźli!
    A reakcja Jingyounga była po prostu bezcenna! Taka mała rzecz, a sprawiła mu chyba niezłą radochę.
    Zaskoczył mnie, kiedy nagle złapał mnie za rękę, przybił piątkę, a potem nagle przytulił a'la bear hug. Uścisk "na miśka" trwał tylko chwilkę, ale i to wystarczyło, bym się z lekka zarumieniła.
    -Och, Shin, wzruszyłeś mnie! - Odwróciłam na chwilę twarz, by otrzeć wyimaginowaną łezkę z oka, a przy okazji ukryć zmieszanie, dopóki jakoś się nie opanowałam. -Jak to pięknie wiedzieć, że jestem twoją jedyną miłością... no, poza pizzą, ale o nią nie jestem zazdrosna - dodałam "poważnie" jak zwykle.
    -I świetny pomysł, mi właściwie też nie chce się nigdzie iść. - Raz na ruski rok nawet mi zdarza się odpowiedzieć całkiem serio. Właściwie dopiero, kiedy Jingyoung o tym wspomniał, poczułam, że jestem kompletnie padnięta, wcześniej byłam chyba zbyt nakręcona, by zwrócić na to uwagę.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  100. - Oczywiście, kiedy tylko zechcesz - uśmiechnęłam się do niego, głaszcząc go po ramieniu - Tylko nie teraz, bo wszystkie dzieciaki śpią - dodałam po chwili.
    Szliśmy tak jeszcze przez chwilę w ciszy. Spojrzałam na jego wyraz twarzy, ale nie mogłam nic z niego wyczytać.
    - Shin? Skoro spędzałeś z nią dzisiaj czas... To może wiesz, dlaczego dzisiaj przyszła taka smutna? Kiedy spytałam, czy jest w porządku, to się rozpłakała - spytałam z nadzieją, że chłopak zna powód jej dziwnego zachowania.
    [Sorki, że tak krótko, nie miałam, co napisać D: ]
    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  101. - Och, rozumiem - powiedziałam cicho, spoglądając w stronę sierocińca. Myślałam nad tym, jak poczuje się Taeyang, kiedy dowie się, że Shin wie o jej tajemnicy, którą tak przed nim chowała. Poczułam lekki chłód, ale zaraz po tym Shin okrył mnie swoją bluzą - Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego.
    Kiedy już mówił, że pójdzie do domu, stanęłam na palcach i przytuliłam się do niego. Położyłam głowę na jego ramieniu i odetchnęłam cicho.
    - Stay safe, okay? - szepnęłam. Po chwili odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam się - Wyśpij się dobrze, dobranoc.
    Potem oboje rozeszliśmy się we własne strony. Wróciłam do sierocińca, żeby zabrać swoje rzeczy. Było tam pusto i ciemno, wszyscy już zasnęli. Westchnęłam ze smutkiem i wyszłam z budynku, życząc wszystkim dobrej nocy.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  102. - N-no nie wiem... coś jeszcze wymyślę! - uśmiechnęła się nieśmiało - To chodźmy. Mieszkam niedaleko.
    Ruszyła powoli przed siebie spoglądając ukradkiem do tyłu, czy chłopak idzie za nią.
    - "Woow! Rozmawiam z obcokrajowcem i tylko raz się zacięłam?" - pomyślała spuszczając głowę.

    Su

    OdpowiedzUsuń
  103. Ten dzień, a właściwie tydzień, miał być idealny. W końcu to moje dwudzieste urodziny, które spędzam w mieście, które uwielbiam i z ludźmi, których kocham. Przez całe siedem dni myślałam nad tym, jakie moje urodziny będą wspaniałe. Zaprosiłam moich znajomych, rodziców, przyjaciół. Czułam, że to będzie jeden z najszczęśliwszych tygodni mojego życia, który przeżyję bez żadnych przeszkód.
    Moi rodzice mieli przyjechać cztery dni przed moimi urodzinami, żebyśmy mogli pospędzać czas razem, jako rodzina.
    ---
    - Tylko uważajcie na drodze, okej? Chciałabym, żebyście przyjechali do mnie w całości - zaśmiałam się, kiedy rozmawiałam z mamą przez telefon, jednocześnie wieszając pranie.
    - Zawsze uważamy - odpowiedziała ciepło - Nie mogę doczekać się, aż damy ci prezent, na pewno się ucieszysz.
    - A ja nie mogę się doczekać, aż was spotkam. Chyba mamy inne priorytety - mruknęłam niezadowolona, jednak po chwili zachichotałam. Pożegnałam się z nią i zaczęłam przeglądać telefon.
    Dostałam wiadomość od Areum, która była równie podekscytowana moimi urodzinami, co ja. Domyślałam się, że to przez to, że zaprosiłam chłopaka, który tak jej się podobał. Aaa, on będzie w tym samym budynku, co ja! Muszę się ładnie ubrać! D: zaśmiałam się w głos i szybko jej odpisałam, żeby nie starała się za bardzo. Resztę dnia spędziłam na sprzątaniu mieszkania.
    ---
    Byłam gotowa do położenia się spać. Byłam ubrana w piżamę, umyłam zęby i uczesałam włosy. Już kładłam się spać, kiedy zobaczyłam, że dzwoni do mnie mama.
    - Halo? Już dojechaliście? - spytałam podekscytowana. Usłyszałam ciszę po drugiej stronie - Mamo? W porządku?
    - Dobry wieczór... - usłyszałam jakiś nieznajomy głos - Mam zrozumieć, że jest pani córką poszkodowanych? - poczułam, jak jakiś kamień spada mi na serce i gniecie je. Przełknęłam ślinę i spojrzałam w podłogę.
    - Tak... Jakich poszkodowanych? - spytałam cicho.
    - Nazywam się Lee Sungyeon i jestem lekarzem. Państwa rodzice ulegli wypadkowi samochodowemu. Leżą w... - nie mogłam uwierzyć, z jakim spokojem ona to mówiła. Usłyszałam tylko nazwę szpitala i szybko się rozłączyłam. Założyłam buty i wzięłam ze sobą płaszcz, po czym szybko wybiegłam z domu, biegnąc jak najszybciej mogłam.
    ---
    Siedziałałam pomiędzy ich łóżkami i patrzyłam się w podłogę. Nie mogłam patrzeć na ich poobijane twarze. Z trudem trzymałam łzy, które i tak spadały mimowolnie. Mama nie miała żadnych poważnych uszkodzeń, ale mimo wszystko była nieprzytomna. Tata natomiast był cały połamany, lekarze powiedzieli, że to cud, że jeszcze oddycha.
    Czułam się taka pusta, ale jednocześnie przez moje ciało przepływały wszystkie możliwe emocje. Wzięłam telefon i napisałam: Przyjęcie odwołane. Sprawy rodzinne. i wysłałam je do wszystkich zaproszonych. Po chwili dostałam wiadomość od Shina. Nie przeczytałam jej, po prostu do niego zadzwoniłam. Odebrał od razu.
    - Shin? - spytałam, starając się opanować mój głos, który strasznie się trząsł - Nie wiem, co mam zrobić... Jestem sama i strasznie się boję... Boję się, że coś im się stanie... - zaczęłam, jednak po chwili nie mogłam już zapanować na swoimi emocjami. Zaczęłam płakać. Zsunęłam się z krzesła i siedziałam na zimnej podłodze. Skuliłam się i okryłam twarz dłońmi, starając się zapanować na sobą. Nie miałam pojęcia, czy się z nim rozłączyłam.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  104. Uspokoiłam się dopiero po tym, jak Shin zadzwonił do mnie kilka razy. Roztrzęsiona podałam mu adres szpitala, w którym leżeli moi rodzice. Po tym schowałam telefon i wstałam z podłogi. Spojrzałam na lustro, które wisiało na przeciwko mnie. Moje oczy były spuchnięte od płaczu. Zdjęłam płaszcz, który wcześniej wzięłam z domu. Usiadłam na krześle, na którym byłam wcześniej i pociągnęłam nosem. Zamknęłam oczy i podniosłam głowę do sufitu. Moje myśli były wypełnione wspomnieniami z rodzicami, w których wszyscy byliśmy tacy szczęśliwi. Połknęłam ślinę, która zbierała się w moich ustach i odetchnęłam, starając się zachować spokój.
    - Nie możecie tak po prostu odejść... - powiedziałam, spuszczając głowę - Nie teraz! Nigdy! Przecież mieliście mieć rocznicę! Mieliście zwiedzić cały świat, tak jak wtedy, kiedy się poznaliście po raz pierwszy... - szepnęłam, a łzy zaczęły same spływać po moich policzkach. Wzięłam ich oboje za ręce i mocno ścisnęłam - Mieliśmy spędzić te dni razem, ale nie w taki sposób...
    Wtedy do sali weszła pielęgniarka. Spojrzała na mnie ze współczuciem. Podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.
    - Proszę pani, pani przyjaciel już przyjechał. Czeka na panią w korytarzu...
    - Nie może tu wejść? - spytałam od razu, na co ona pokręciła przecząco głową.
    - Musi pani wyjść z sali. Jeśli pani chce, to mogę tu poczekać i obserwować stan pani rodziców - kiwnęłam na znak, że się zgadzam. Kobieta uśmiechnęła się ciepło - Niech pójdzie się pani czegoś napić. Mogę też pani dać leki uspokajające.
    - Nie, dziękuję - powiedziałam cicho. Zmusiłam się na mały uśmiech i wyszłam z sali, starając się o zachowanie spokoju.
    Zobaczyłam Shina, który zdenerwowany krążył w tą i z powrotem. Kiedy mnie zobaczył, przystanął na chwilę nie wiedząc, co ma robić. Szybko podbiegłam do niego i wtuliłam się w niego. Nie chciałam go puścić, w końcu czułam się bezpieczna.
    - Ja... - zaczęłam, ale mój płacz szybko mnie zagłuszył. Nie miałam pojęcia, co mogłam powiedzieć. Schowałam twarz w jego ubraniach i zamknęłam oczy, oddychając nierówno - Boję się, Shin...

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  105. - Tak. - szła patrząc przed siebie - Dwadzieścia jeden, a ty? - spojrzała na chłopaka.
    Po kilku minutach doszli do bardzo bogatej dzielnicy. Su zatrzymała się przy dość dużym domu z czarną bramą i dużym ogrodem. Otworzyła bramę wchodząc. Zaczekała, aż Shin wejdzie, po czym zamknęła ją i ruszyła w stronę białych drzwi.

    Sumin

    OdpowiedzUsuń
  106. Rozsiedliśmy się wygodnie na jakimś murku otaczającym placyk i zajadaliśmy pizzę, którą dostaliśmy po kilkunastu minutach. Normalnie atmosfera była jak na pikniku - ptaszki śpiewały, motylki fruwały, cykady grały, wiatr cichutko szumiał wśród drzew. Siedziałam sobie obok kolegi, podgryzając pizzę i słuchając jego opowieści o niejakiej Słoneczko. No żyć, nie umierać!
    -A to naprawdę dobre! Znaczy, całkiem urocze. Dzieciaki są takie sympatycznie bezpośrednie, nie? Ciekawe co się z nimi dzieje tak w międzyczasie, że... bo ja wiem, nie znalazłabym chyba nikogo tak mniej więcej w naszym wieku, kto potrafiłby tak samo prosto z mostu podejść do kogoś i powiedzieć coś w tym stylu...-
    W sumie... trochę się młodej dziwiłam, bo na pierwszy rzut oka Shin wcale nie wygląda na kogoś, kto może wpaść porządnej dziewczynie w oko, a co dopiero kilkulatce. W wieku nastu lat, to co innego, wtedy połowa dziewczyn ugania się za "niegrzecznymi chłopakami". Nawet, jeśli ci tylko na takich wyglądają, jak w tym konkretnym przypadku. Ale dzieciak...? No dobra, właściwie pomijając te ciuchy, przez które wygląda na gangstera, to Jingyoung jest nawet całkiem przystojny, ale no bez przesady, wśród moich znajomych aktorów znalazłabym co najmniej kilku, którzy wygrywali by z nim jak chodzi o wygląd... Chociaż z charakteru zostają trzy mile z tyłu, to przyznaję. Ale i tak, to trochę niedorzeczne... Okay, miłość naprawdę musi być ślepa, nawet w przypadku małolat, które mają jeszcze ślady kaszki na buźce.
    Zresztą... to tylko głupiutka ciekawostka, po co w ogóle tak dokładnie to analizuję...?
    -...wiesz coś więcej o tej małej? - zapytałam, bo historia naprawdę była zabawna i ciekawa.

    Eunbyeol^^

    OdpowiedzUsuń
  107. Uch... Co tu robi to kiczowate zdjęcie?!, pomyślałam z lekka niezadowolona, że cóż, wydało się i to w taki durny sposób. Nie za bardzo miałam ochotę się chwalić, ze jestem aktorką i modelką, kiedy Shin sam najwyraźniej nie skojarzył mojej buźki i imienia. Ludzie dość śmiesznie reagują, kiedy nagle spotykają kogoś z show-biznesowego światka i czasem naprawdę mnie to bawi, ale częściej jest irytujące. Jakby nie mieli do czynienia z normalną istotą ludzką, tylko kimś z innej planety. No dobra, Jingyoung nie jest chyba tego typu wariatem, który zacznie robić jakieś niepotrzebne zamieszanie, ale kto go tak naprawdę wie? Zresztą, chyba nie mam wyboru, jak zaryzykować i przekonać się na własne oczy, jaka będzie jego reakcja... Oby nie zaczął jak inni wydziwiać.
    -Eee... pozuję do zdjęcia? Reklamuję kosmetyki? - podpowiadałam. -...Nie chciałam robić niepotrzebnego szumu, albo wyjść na chwalipiętę, więc nie mówiłam wcześniej, ale jestem z zawodu aktorką i modelką. Jako dzieciak zamierzałam zostać pilotem samolotu, no, ale wyszło w ten sposób, to nie narzekam, to niezła zabawa... przeważnie. Nie próbowałam cię oszukiwać, Jingyoung, po prostu pomyślałam, że lepiej będzie powiedzieć ci to trochę później - odpowiedziałam, jak na mnie to tonem prawie przepraszającym.

    Eunbyeol^^

    OdpowiedzUsuń
  108. Kiedy byłam w jego ramionach, cały świat tak jakby się zatrzymał. Czułam spokój, jednak jednocześnie z tyłu mojej głowy pojawiały się najgorsze myśli, z którymi chciałam walczyć. Słowa Shina w jakiś sposób mnie uspokoiły i nie myślałam już o niczym. Cały czas miałam zamknięte oczy. Odetchnęłam cicho, jednak po chwili poczułam lekkie pociągnięcie. Chłopak pociągnął mnie, żebyśmy usiedli na ławce. Spojrzałam na podłogę, a moją twarz całkowicie zakryły włosy.
    - Dziękuję - powiedziałam słabym głosem. Zaczęłam myśleć nad tym, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, dzwoniąc do niego. Czułam się jak egoistka, bo nie brałam pod uwagi tego, jak on będzie się czuł w takiej sytuacji. Przygryzłam dolną wargę i zacisnęłam dłonie w pięści. Odsłoniłam twarz i spojrzałam zmartwiona na Shina - Przepraszam, że do ciebie zadzwoniłam, ja... - w moim gardle pojawiła się dziwna gula, która nie pozwoliła mi dokończyć zdania. Westchnęłam cicho. Mój organizm najwyraźniej nie chciał ze mną współpracować.
    Czułam się okropnie. W szpitalu byłam tylko godzinę, ale miałam wrażenie, że trwało to wieczność. Wypłakałam chyba wszystkie płyny, jakie miałam w ciele, czułam się jak suchy patyk, na który nie chce spaść żaden deszcz. Oczy same mi się zamykały, ale jednocześnie adrenalina nie pozwalała mi na jakikolwiek odpoczynek. To będzie długa noc, albo dwie. Albo więcej.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  109. - J-ja również myślałam, że jesteś młodszy. - zamknęła drzwi gdy weszli do domu.
    Wystrój wnętrza, był elegancki i bardzo nowoczesny. Na jednej ze ścian widniała dość spora kolekcja zdjęć rodzinnych Su.
    - Czuj się jak u siebie w domu. - podeszła do niego szybko stając naprzeciwko, lecz zachowując bezpieczną odległość - Chcesz coś do picia?

    Sumin

    OdpowiedzUsuń
  110. Okay, zrobiło mi się głupio, że kłamałam, szczególnie, kiedy widziałam minę Jingyounga. Aish, ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę, to było sprawić mu jakąkolwiek przykrość, a wyglądało na to, ze pominięcie paru informacji właśnie miało taki skutek... I już miałam przeprosić, kiedy zaczął wygłupiać się ze strzelaniem sweetfoci. No tak, dobrze, ze dzieciaki w okolicy zbyt były zajęte przeskakiwaniem na desce przez różne dziwne przeszkody, bo jedyne, czego mi było teraz potrzebowałam to tłum szalonych nastolatków, dopraszających się o autograf. Naprawdę, byłam zmęczona i nie miałam nastroju na gwiazdorzenie. Ale cóż, odruchowo ładnie uśmiechnęłam się do zdjęcia, przyzwyczajenie robiło swoje. Chociaż najchętniej zrobiłabym głupią minę i wytknęła do aparatu środkowy palec.
    -Daj. Dożyć. Starości. - mruknęłam tonem, w którym jednak zabrzmiała nutka zmęczenia i irytacji, którą bezskutecznie próbowałam ukryć. Nie wiem, co jest ze mną nie tak, chyba powinnam się cieszyć sławą, dobrymi zarobkami, znajomościami z elitką i tym wszystkim, co się wiążę z moim zawodem, a mnie to zazwyczaj wkurza. Gdyby nie to, że lubię swój zawód i wcielanie się w różne postaci jest świetną zabawą, a poza tym poważnie nie mam pojęcia, co innego mogłabym robić, to chyba bym to rzuciła w piz... pierony i wróciła do Sydney. Chociaż... Korea ma też swoje dobre strony, a jedną z nich jest ten wariat, który nagle zaczął sobie robić szopkę, małpując jakichś dzieciaków, które dostają małpiego rozumu na widok jakiegokolwiek celebryty.
    W jego wydaniu to było nawet śmieszne.
    -Nic, zupełnie nic. Może chcesz jeszcze, żebym ci szminką napisała autograf? - zapytałam z nieodłączną kpiną.
    Uff, chyba to całe przejmowanie się nie było mi potrzebne, chociaż i tak głupio wyszło.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  111. Słuchałam jego słów z uwagą, żeby jakoś odwrócić swoją uwagę od obecnej sytuacji. Zmusiłam się na lekki uśmiech i szepnęłam cicho I know. Wtedy z sali, w której leżeli rodzice, wybiegła pielęgniarka. Podbiegła do mnie szybko i uśmiechnęła się miło.
    - Pani mama się obudziła - powiedziała. Sama wyglądała na bardzo szczęśliwą. Szybko wstałam z ławki i spojrzałam na otwarte drzwi sali. Zerknęłam prosząco na kobietę.
    - Proszę, czy mój przyjaciel może wejść ze mną? - spytałam, na co kobieta spojrzała na Shina z zastanowieniem. Milczała przez chwilę, a po chwili westchnęła i zgodziła się.
    - Zabiją mnie za to... - mruknęła cicho, ale po chwili uśmiechnęła się miło - Macie piętnaście minut. Za chwilę szpital będzie zamknięty dla odwiedzających - poinformowała nas, po czym szybko odeszła. Ukłoniłam się na pożegnanie i wbiegłam do sali. Moja mama leżała w łóżku, z lekkim uśmiechem na twarzy.
    - Ach, Haneul, mój skarbie! - powiedziała słabym głosem, uśmiechając się jeszcze szerzej. Starała się schować swój grymas bólu, jednak po chwili syknęła cicho.
    - Boli cię, tak? Chwilę! Za chwilę wrócę! - powiedziałam zdenerwowana, po chwili wybiegając z sali po pielęgniarkę, która dałaby jej leki przeciwbólowe.

    Haneul

    OdpowiedzUsuń