tablica informacyjna

- Zapraszamy do zapisów! -
- Szablon zawdzięczamy cudownej Emergency z PG! Bardzo dziękujemy!-


poniedziałek, 22 lutego 2016

if lost, would you turn off your phone?


Kim Taehyung.
21 lat; Daegu; model; 181 cm, 57 kg

Dorósł. Ma lekką niedowagę i zbyt wiele problemów, o których nic nie mówi. Od niedawna współpracuje ze znanymi markami, rośnie, staje się bardziej rozpoznawalny. Dba o wygląd bardziej niż o swoje wnętrze, bo środowisko wmówiło mu, że poza śliczną buźką nie ma niczego specjalnego, a poza modelingiem niczego nie osiągnie w życiu. Ma młodszą siostrę, dziewczynę, której nie kocha i menedżera, który używa go jako zabawki. Nie może narzekać, zobowiązuje go jego własna profesjonalność. Zawsze trzyma fason; jest piękną rzeźbą wykutą w zimnym marmurze.



"(...) while the mark of mature man
is that he wants to die live humbly for one"



| 사람들

57 komentarzy :

  1. [ To zdjęcieeeee <3333 ]

    Spojrzałem na niego zaskoczony. On uważał, że wyglądał beznadziejnie?! Niby z jakiej racji, przecież on... on był bardzo przystojnym i atrakcyjnym mężczyzną niezależnie od tego czy miał na sobie makijaż czy nie, czy miał ubrane markowe ubrania czy dres. Był tym typem człowieka, któremu nawet we worku ładnie. Poczułem, że go uraziłem. Może nie specjalnie, ale jednak. I ta świadomość była dla mnie okropna. Przecież ja nigdy nie chciałem nikomu sprawic przykrości, chciałem poprawiać humor innym, a nie go psuć! Spuściłem przez to głowę, obwiniając się przez chwilę, a potem przeniosłem na niego wzrok.
    - Nie wyglądasz beznadziejnie, a przystojnie - oznajmiłem z lekkim uśmiechem, a potem sobie uświadomiłem co powiedziałem. Od razu krew napłynęła do moich polików, a ja wbiłem plecy w fotel, chcąc ukryć się przed jego wzrokiem. Wygłupiłem się, znowu! - Z-znaczy... bo mi chodzi, że... no wiesz... nie beznadziejnie... inaczej niż na co dzień, ale... pozytywnie, no wiesz... - Próbowałem się jakoś usprawiedliwić, wytłumaczyć, by nie pomyślał sobie niczego złego na mój temat, ae chyba jeszcze bardziej się przez to wkopałem. Pięknie Park Jimin...
    - Bo ja... ah, zapomnij - jęknąłem płaczliwie, nerwowo przeczesując dłonie i głaszcząc swojego pupilka, unikając jego wzroku jak lawy.
    To było dla mnie niezwykle krępujące i powodowało ogromny stres. Bałem się, że spojrzy na mnie krzywo, zgani mnie za takie słowa, a może nawet i domyśli się jakimś sposobem mojej orientacji, a wtedy z pewnością z obrzydzeniem i nienawiścią w oczach, wyrzuciłby mnie z dala od siebie. Zupełnie jak moi rodzice. Przecież miłość do tej samej płci... sam nawet nie wiem czy do końca akceptowałem samego siebie, ale przychodziło mi to z trudem.
    I właśnie dlatego, siedziałem cicho, patrząc się na swoje kolana, zagryzając nerwowo wargę, czując jak z emocji chyba zaraz się popłaczę.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  2. [Miałam ten sam pomysł XD Może niech będzie tak, że jego charakteryzatorka nie mogła przyjść i Haneul musiałaby ją zastąpić, ale manager Taehyunga zacząłby na nią wrzeszczeć czy coś. Potem coś się wymyśli, żyjmy chwilą XD]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  3. Odzyskałam nieco pewności siebie dzięki zapewnieniom Tae i chybe też przez to, że mogłam wreszcie zabrać się za przyjemniejszą część zadania, czyli wybranie ciuchów. Ubrałam sukienkę w delikatny, kwiatowy wzorek, w moim ulubionym kroju: dopasowaną do pasa, od pasa w dół mocno rozkloszowaną, z delikatnego, lejącego materiału, bardzo miłego w dotyku. Aż żałowałam, że to nie jest moja sukienka i że raczej mam ją na sobie tylko raz w życiu po to, by przez chwilę postroić w niej minki do obiektywu aparatu. Do tego znalazła się mała torebeczka na długim pasku, którą najswobodniej w świecie przerzuciłam sobie na skos przez ramię, jakieś białe sandałki na niewielkim obcasiku, całkiem wygodne i zgrabny kapelusik słomkowy w stylu retro. Spojrzałam jeszcze w lustro. Efekt był, skromnie przyznam, genialny!
    -Okay... Melduję się zwarta i gotowa do akcji! - odezwałam się, pewnym, zwinnym, kocim krokiem wchodząc na plan, żartobliwie salutując i mrugając okiem, uśmiechnięta jak mała szelma, z łobuzerskimi iskierkami w oczach, a'la mała psotnica, przebrana za aniołka. Ktoś kiedyś powiedział, że w tej roli jest cały mój urok, więc nie staram się nawet zachowywać inaczej. Szczególnie, że to bardzo bliskie mojej natury, zwariowanej, energicznej dziewczyny, która ma miliard pokręconych pomysłów na minutę i uwielbia się wygłupiać...

    Eunbyeol^^

    OdpowiedzUsuń
  4. A to co znowu ma być? Nagle zaczynamy odgrywać "best friends forever and ever"?! Tche, nie bądźmy śmieszni! -Miałam ochotę powiedzieć to na głos, ale się grzecznie i dyplomatycznie powstrzymałam, ograniczając się do rzucenia koledze dyskretnie pytającego spojrzenia.
    Byłam kompletnie zaskoczona nagle przyjaznym zachowaniem Taehyunga. Nie rozumiałam w co on gra i po co, ale nie miałam ochoty też wywoływać wojny światów przy Juhyun i psuć jej miłego dnia. Z drugiej strony odgrywanie nagle wielkiej przyjaźni z moim sunbae nie bardzo mi się uśmiechało. Jedną, największą, najbardziej dla mnie cenną zaletą obecnej sytuacji, tego, że skończyłam ze światem show-biznesu (albo on ze mną, jakkolwiek), jest to, że mogłam zerwać z całym tym fałszem... tak przynajmniej myślałam. A jednak... Wiecie, kiedyś bardzo lubiłam bajkę Disneya o Mulan, może dlatego, że często miałam podobny do głównej bohaterki dylemat: "co jeśli będąc sobą, tylko ranię moich bliskich?". Myślałam, że znalazłam odpowiedź, która brzmi "daj spokój, to totalna bzdura!", ale... jeśli się pomyliłam? To takie trudne... Co robić, czy podjąć grę, czy twardo trzymać się postanowienia, że nigdy więcej nie wrócę do udawania czegoś, czego nigdy nie było? "Byleby tylko wszyscy wokół byli zadowoleni, poza mną..."
    "Dość się w życiu nakłamałam, więcej nie próbuję", tak kiedyś powiedziałam, a okazuje się, że było to tylko kolejne łgarstwo... Nic się nie zmieniłam, może tylko z pozoru.
    -Właściwie Juhyun tak o tym wszystkim opowiada, że aż mnie to zaciekawiło. A ty, lubisz takie rzeczy, Taehyung-sunbae? - zapytałam tak grzecznie i uprzejmie, jak tylko umiałam.

    Haeming

    OdpowiedzUsuń
  5. Hye spojrzał na chłopaka. Chciał coś powiedzieć, lecz niestety nie mógł wydobyć z siebie słowa. Zaczęło mu się kręcić w głowie, a winda zaczynała się robić mniejsza, ciaśniejsza. Umysł chłopaka zakrzątało tysiące myśli.
    - K-k-kiedy winda z-znowu ruszy-y? - zapytał patrząc na chłopka.
    Na czole koreańczyka pojawiały się malutkie kropelki potu. Jedyne czego w tym momencie pragną było to by wreszcie ten koszmar się skończył.

    Hyesung

    OdpowiedzUsuń
  6. [ przystojniaczek ~ ♥ ]

    Z każdą sekundą czułem jak robi mi się coraz bardziej gorąco, jak serce mi wali o klatkę piersiową i jak bardzo stres zaczyna odznaczać się w moim organizmie powodując drżenie mięśni. Przełknąłem nerwowo ślinę, bojąc się wciąż na niego spojrzeć. Może i byłem bardzo nadwrażliwy, może i dla innych ta sytuacja była normalna i nie przejęliby się swoimi słowami, przechodząc luźno na inny temat, ale nie ja. Ja przejmowałem się każdą drobnostką, szczegółem, bo polubiłem Taehyunga, pomogłem mu tylko raz, on mi się odwdzięczył, a mimo to nie zerwał kontaktów i mi pomagał. Był dobrą osobą, aż dziwiłem się, że wytrzymywał w okrutnym świecie jakim jest show biznes. Przecież inaczej to wygląda, inaczej się przedstawia, a inaczej jest naprawdę, przez co bałem się myśleć, co wyprawia się za kulisami.
    Dopiero dźwięk jego głosu sprawił, że wróciłem do rzeczywistości, ale nie spojrzałem na niego. Dalej głaskałem swojego króliczka, który już się bardziej uspokoił i rozglądał się po samochodzie, zabawnie poruszając noskiem. Wolałem się skupić na nim. Przecież nie chciałem zobaczyć w oczach Tae jakąkolwiek oznakę złości, irytacji czy nawet i obrzydzenia. Zawsze bałem się takich reakcji, w końcu byłem dzieckiem; potrzebowałem akceptacji i bliskości, chodź tego drugiego nie dostawałem od tak dawna, że zdążyłem zapomnieć jak to jest i chyba właśnie przez to nie odczuwałem tak bardzo jej braku.
    Czułem na sobie jego wzrok i pomimo słów, które do mnie skierował, dalej nie byłem do końca pewny czy tylko tak powiedział, czy naprawdę tak uważa. Zrobiło mi się jednak lepiej i powoli się uspokajałem, ale na powrót się spiąłem, słysząc jego pytanie. Nienawidziłem kłamać, ani oszukiwać innych, ale co miałem zrobić w tej sytuacji? Powiedzieć, że zwyczajnie boję się jego odrzucenia przez fakt, że wolę chłopaków? Nie, na pewno by mnie wyrzucił ze swojego samochodu i kazał nie pokazywać się więcej na oczy. A ja ku mojemu niezadowoleniu byłem wrażliwym człowiekiem.
    - Ja... - zacząłem cicho, ale nie miałem pojęcia, co miałbym odpowiedzieć, więc ponownie zagryzłem mocno wargę. - Bo... um, nie wydało ci się dziwne, że powiedziałem, że jesteś przystojny? - spytałem jeszcze ciszej, prawie szepcąc, jedną dłonią głaszcząc i trzymając króliczka, a drugą mocno złapałem za materiał bluzki, ściskając ją z nadmiaru emocji.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dokładnie. To kto zaczyna? :>]

    Haneul

    OdpowiedzUsuń
  8. Słuchem go uważnie, dalej nie mogąc się zdobyć na to by podnieść na niego swój wzrok, bo czułem się w tym momencie jak dziecko, które palnęło kompletną głupotę przy starszych i oczekuje albo zganienia lub wyśmiania, ewentualnie w najlepszym wypadku udawania, że nic takiego nie miało miejsca. I ja naprawdę chciałem, żeby Tae potraktował to jako nic, wrócił do prowadzenia, choć bałem się tego, że gdybyśmy znaleźli się u niego w domu, nadal panowałaby napięta, nieprzyjemna atmosfera. A tego nie chciałem. Byłem jego gościem, to zobowiązywało do czegoś, więc chciałem jak najszybciej zapomnieć i się rozluźnić. Tylko nie wiedziałem w jakim stopniu by mi się to udało.
    Dopiero gdy powiedział, że to było miłe i że problemu nie ma, uśmiechnąłem się delikatnie, wreszcie decydując się na niego spojrzeć. Zdawałem sobie sprawę, że miałem okropnie czerwone policzki, które moja ciemna grzywka z pewnością nie zasłaniała. Oblizałem spierzchnięte wargi, drapiąc się delikatnie po nosie i ku mojemu zdziwieniu on naprawdę wyglądał tak jak zawsze gdy go widziałem; spokojny, z delikatnym uśmiechem i to mnie uspokoiło. Nawet kiwnąłem delikatnie głową, opierając się o oparcie luźno, patrząc się przed siebie.
    Jednak kolejne jego słowa wywołały we mnie dreszcze. Jak to, on nie miałby nic przeciwko? Domyślił się? Ale... ale jak? Przecież... ponownie zacząłem panikować, ale po chwili przypomniałem sobie jego słowa i doszedłem do wniosku, że chyba by mnie nie okłamał? Przełknąłem głośno ślinę, głaszcząc króliczka i podciągnąłem go delikatnie, tak by siedziała mniej więcej na moim brzuchu.
    - N-no dobrze... skoro to nic złego - bąknąłem cicho pod nosem, zagryzając wargę, mając nadzieję, że jak przyjdziemy, wyrzucę z siebie wszelki stres, albo chociaż większość.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  9. -Jasne, rozumiem, żadnych chichów-śmichów!
    No cóż, może niekoniecznie będzie dzisiaj łatwo i przyjemnie jak zazwyczaj, ale przecież spokojnie sobie poradzę. Nie rozumiem, dlaczego miałam wrażenie, że wszyscy patrzyli na mnie, kiedy fotograf bardzo z siebie zadowolony wymyślił, że chce takiego "dobrego kontrastu" i czegoś bardziej serio.
    Nie raz przecież grałam w dramach poważne role, nawet daleko nie szukając Byun Jiyoo też nie jest osobą skorą do wygłupów i trzeba ją mocno zachęcać, by chociaż uśmiechnęła się inaczej, niż tylko ze swoją nieodłączną, chłodną ironią.
    Co prawda, kiedy próbowałam zagrać wyjątkowo poważną scenę, parę razy przerywaliśmy i powtarzaliśmy ją w kółko, bo nie bardzo mi to wychodziło, a mój sunbae, jakiś kolega Rina, o jakże dziwnie brzmiącym imieniu "Kaito", stwierdził, ze kiedy chcę wyglądać serio robię minę "jak ten rąbnięty kocur mojej przyjaciółki, kiedy zeżarł jej skarpetkę!". To nie pomogło, kiedy usłyszałam to jakże malownicze i obrazowe porównanie, dopiero zaczęłam się chichrać jak głupia i chłopacy musieli się naprawdę postarać, żebym się nieco ogarnęła. A określenie "(...)jakbyś zeżarł skarpetę" weszło już do naszych powiedzonek, za każdym razem, gdy ktoś z nas robi z siebie kompletnego idiotę. Na samo wspomnienie historii z kotem, znowu zachciało mi się śmiać, ale szybko się opanowałam, bo przecież nie czas był teraz na to.
    Spojrzałam na Tae, by wiedzieć co on zrobi i nie wspominać szalonych historii z kulisów planu filmowego. Postanowiłam, że po prostu postaram się jakoś do kolegi dopasować, bo sama miałam raczej kłopot z wymyśleniem "czegoś poważnego"...

    Eunbyeol^^

    OdpowiedzUsuń
  10. - Tak, z chęcią. - usiadł na podłodze - Eh... mogłem nie wsiadać do tej widny wiedząc, że mam klaustrofobię... - powiedział mało słyszalnie, łapiąc się ręką za tył głowy.

    Hye

    OdpowiedzUsuń
  11. [ hehe kicia ~ ]
    Uspokajałem się odrobinę z każdą sekundą. Chciałem mu wierzyć, że to nie problem i wcale nie przejął się moimi słowami, które mogły po prostu zabrzmieć dziwnie, po prostu... Jednak nie miałem zamiaru się nad tym rozwodzić, może bardziej się dołować i stresować, co przecież dla żadnego z nas nie było miłe. Więc lepiej jakbym skupił się na czymś zupełnie innym.
    Na wzmiankę o sklepie, spojrzałem na niego już bardziej ożywiony. Chwilę się zastanowiłem, a potem stwierdziłem, że nie chcę go narażać na duże koszty czy też aby coś zamawiał i zrobił coś z tego, co miał w lodówce, ale... obawiałem się, że nie je on za dużo. W końcu po jego sylwetce było to widać...
    - Chciałem ci się odwdzięczyć i zrobić coś dobrego - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Bo tylko na gotowaniu znam się dostatecznie dobrze, no i a robieniu ciast, ale ty nie możesz - mruknąłem, a potem ponownie na niego spojrzałem. - Oczywiście zrobię coś mało kalorycznego! Znalazłem przepis w książce, um takie bułeczki z warzywami, bardzo dobre - oznajmiłem podekscytowany jak dziecko, ale.. skoro on przyjmował mnie do siebie to ja chciałem mu się odwdzięczyć.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Normalnie nie poznawałam Taehyunga. Nie bardzo pamiętam, jaki był w pracy, ale kiedy spotkaliśmy się parę dni wcześniej, zachowywał się jak wkurzony jeżozwierz, wystawiający kolce jak najdalej się da.
    Co jest nie tak z tym typem? Jakiś doktor Jekyll i mister Hide, czy co?
    Jakkolwiek.
    To nie moja sprawa.
    Faktem jest tylko to, że ta sytuacja jest totalnie niezręczna i powinnam się po prostu ewakuować, na tyle dyskretnie, by koleżanka nie zorientowała się, że się migam.
    -Wow, Kim Ju, uważaj, bo jak tak będziesz mówić, to ci pozazdroszczę takiego brata! - odezwałam się żartobliwie, ale tak naprawdę miałam w głowie coś innego.
    Zaczęłam snuć tysiące planów "ewakuacji", ale wszystkie odrzucałam: przypadkowe zgubienie się odpadało, bo Juhyun dobrze wiedziała, że mam naprawdę dobrą orientację przestrzenną. Ileż to razy pomagałam jej trafić w jakieś dziwne miejsca? Na pewno o kilka za dużo, by nabrała się na taki wybieg. Patent pod tytułem "Yong, ratuj", a polegający na tym, ze mój "brachol" przyjeżdżał po mnie, zgarniając mnie pod jakimś wymyślonym wcześniej pretekstem, też nie podziała, bo ten wariat wyjechał do Seosong, by pomóc Hasang-unnie w jakimś drobnym remoncie. Nagłe złe samopoczucie jest najstarszą bujdą świata i nikt nie jest na tyle głupi, by się na nią nabrać.
    Aish... Wygląda na to, że utknęłam.
    Nie bardzo miałam ochotę wysilać się i zagadywać, ale cóż, uparta ze mnie bestyjka, a już jakiś czas temu ustanowiłam sobie mission impossible polegającą na przedarciu się przez mur pewnego zimnego drania... więc bezczelnie skorzystam z okazji, by próbować.
    A poza tym, skoro przez najbliższy czas mam unikać niewygodnych tematów, by nie wywołać zamieszania i nie popsuć wymarzonej wycieczki Juhyun, muszę coś wiedzieć o Tae.
    -To gdzie chciałbyś się wybrać, gdybyś ty decydował, Sunbae? - zaciekawiłam się.

    Haeming^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Słysząc jego słowa, czułem jak zaczyna we mnie rosnąć takie przyjemne uczucie; zadowolenie, duma, szczęście. Rzadko miałem okazje dla kogoś gotować czy piec, ewentualnie dla Soohae czy pani Lee, ale im przyzwyczaiłem się do gotowania, a teraz mogłem zrobić coś dla kogoś innego, kogoś komu w sumie gotowałbym pierwszy raz i mogłem się naprawdę sprawdzić to mi się bardzo podobało. Naprawdę to sprawiało mi radość i przyjemność, a jak komuś smakowało to już w ogóle! Choć nawet tutaj zachowywałem się jak dziecko, ale, co poradzić, tutaj pozwalałem sobie na to w stu procentach.
    - Super! - powiedziałem uradowany i tylko czekałem, aż się zatrzymamy i będę mógł kupić to, co potrzeba.
    To nie trwało długo, a ja jak dziecko czekałem, aż Taehyung wyjdzie z auta i je zamknie, co dłużyło mi się niemiłosiernie, choć do końca nie wiem czemu byłem taki szczęśliwy i rozpromieniony. Przecież to zwykłe zakupy, a robić to zapewne zacząłbym dopiero rano, bo Taehyung był dzisiaj wykończony, zresztą ja po tylu stresach nie wiedziałem czy udałoby mi się cokolwiek przełknąć.
    Z wielkim uśmiechem wszedłem do sklepu, od razu wybierając odpowiednie produkty, patrząc na ich wartość kaloryczną, zawartość tłuszczów czy węglowodanów, których musiało być jak najmniej, w kocu nie chciałem by Taehyung przeze mnie przytył i miał z tego powodu nieprzyjemności w pracy, chociaż naprawdę uważałem, że przydałoby mu się przytyć co nieco. Nie zamierzałem jednak tego mówić i może sprawiać mu tym przykrości, w końcu nie byłem jego matką, by mówić mu takie rzeczy.
    - Taehyung ~ - mruknąłem do niego, patrząc na koszyk i oceniając czy mam wszystko. - Jesteś na coś uczulony? Bo... nie chcę ci zrobić krzywdy - powiedziałem, uważnie mu się przyglądając, mrugając od czasu do czasu oczkami i zrobiłem krok w przód, stwierdzając, że był ode mnie wyższy niż mi się ostatnio wydawało, na co lekko zmarszczyłem nos, ale po chwili się uśmiechnąłem. - A może na dzisiaj zrobiłbym sałatkę owocową? Ona nie tuczy, no oprócz bananów, ale nie dałbym ich dużo ~ - powiedziałem uroczo, choć wcale nie specjalnie i uśmiechnąłem się szeroko, tak, że znowu moje oczy zniknęły, zmieniając się w dwie kreski.
    Ale co ja mogłem poradzić, byłem w swoim świecie, w dodatku Taehyung był miły, lubiłem go i chyba mogłem przez chwilę zachowywać się całkowicie swobodnie? Najwyżej przeproszę go za moje dziecinne zachowanie i spróbuję się opanować.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiedziałem, że się waha, ale przecież od sałatki owocowej by nie przytył! To zdrowe przecież i dobre dla organizmu... Wiedziałem, że jako model musi przestrzegać jakiejś diety, ale chyba to mu nie zaszkodziło... przecież nie chciałem mu szkodzić.
    W jednej sekundzie cały mój entuzjazm wyparował, odruchowo też zwiesiłem rączki, tak że luźno trzymały się po moich bokach. Nie umiałem tego pohamować, to było jakąś częścią mnie, bardzo silną, która nie dała się stłumić , a tym bardziej, że pozwoliłem swojemu wewnętrznemu dziecku, swojej naturze wyjść na światło dzienne. Zagryzłem lekko wargę, patrząc się na swoje rączki.
    - Um.. dla siebie to żadna frajda - powiedziałem cicho niczym zganione dziecko, a potem cicho westchnąłem, bujając się delikatnie na nóżkach, nie wiedząc co ze sobą zrobić, więc złapałem za koszyk, patrząc się uważnie na to, co mamy. - Chyba już wszystko kupiliśmy... - powiedziałem, odsuwając się o krok. - Także możemy wracać, Miso pewnie się boi.
    Spojrzałem w kierunku szyby sklepu i stwierdziłem, że naprawdę mogło tak być, ale zapewne nie wyciągałbym już go z klatki, chcąc przenieść go do mieszkania Tae i dopiero wtedy za jego pozwoleniem wziąć go na kolana, ponownie próbując uspokoić.
    Spojrzałem się na niego niepewnie i przepraszająco za swoje zachowanie, bo wiedziałem, że to przecież nie jego wina, że mi odmówił. Miał swoje zasady, których chciał przestrzegać, a ja to w pełni rozumiałem, chociaż do końca nie umiałem pzetłumaczyć tego mojej prawdziwej naturze.
    Uśmiechnąłem się do niego w słodki sposób, chcąc pokazać, że wszystko jest w porządku, a potem powolnym krokiem udałem się do kasy.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  15. - Nie, nie aż tak... - odwrócił wzrok od chłopaka.
    Hye przez chwilę zapomniał, że znajduję się w windzie z kimś sławnym, lecz gdy sobie o tym przypomniał odsunął się trochę od chłopaka skrępowany. Owszem klaustrofobia Hye nie była zbyt poważna,lecz w niektórych momentach naprawdę ciężko było zapanować nad lękiem koreańczyka.

    Hye

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Ojejku, jak miło coś takiego usłyszeć~
    Uwielbiam tego twojego Tae i z nim coś bym chciała zmajstrować, ale widząc, że raczej mają mało wspólnego, nie spotkają się w normalnych okolicznościach, może to nawet lepiej ;)]

    Hwanhee

    OdpowiedzUsuń
  17. Spojrzałem na niego zdziwiony, gdy tak nagle mnie zatrzymał i powiedział, że zmienił zdanie. Sam nie wiedziałem czy się cieszyć czy nie. Bo co jak on przeze mnie będzie miał kłopoty i wyrzucą go z tej pracy, albo będą dla niego niemili i każą przejść na głodówkę? Tego bym chyba nie zniósł, tego że musiałby przeze mnie cierpieć i mieć nieprzyjemności, podczas gdy on tak bardzo się o mnie troszczył, pomagał mi i przejmował się. Czułem, że to by było zwyczajnie nie fair, a ja nie chciałem być powodem jego problemów, więc zawahałem się troszkę, patrząc się na niego z pewnego rodzaju nieufnością i podejrzeniem.
    - Naprawdę? - spytałem cicho jak dziecko. - Jesteś pewien? - dopytałem, a potem z palcem przy dolnej wardze obróciłem się w kierunku regałów z owocami. - Zrobię naprawdę niskokaloryczną! - oznajmiłem i jak uradowane dziecko potruchtałem w tamtym kierunku.
    Złapałem za jabłka, oglądając je dokładnie, a potem również wybrałem kilka pomarańczy, mango, liczi i kiwi, wszystko to raczej wpływało pozytywnie na organizm, więc chyba nie zaszkodziłbym tym mu. Po kilku minutach pomaszerowałem po syrop cytrynowy, starając się wybierać taki najmniej kaloryczny, ale w końcu wziąłem ze sobą wiśniowy i podszedłem do niego z uśmiechem, wkładając wszystko do koszyka.
    - Obiecuję, że będzie ci smakować ~ - powiedziałem z uśmiechem, a potem nie mogłem się powstrzymać i przytuliłem się do niego na krótką chwilę, a gdy zdałem sobie sprawę, co zrobiłem, szybko się odsunąłem i z delikatnym rumieńcem pomaszerowałem w kierunku kas.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  18. [Sorry, moja wena naprawdę nie chce się uskuteczniać, ale postaram się też nabazgrać jakiś odpis u Byeol w najbliższym czasie]

    -Taak, w sumie sama bym wolała poskakać po parku linowym... no, ale to odpada. Za to... może następnym razem pojedziemy nad jezioro, jak będzie ciepło? No wiecie, pływanie, opalanie się, ognisko wieczorem... Moja wariacka rodzinka grająca w wersji unplugged jakieś swoje stare przeboje... Mogłoby być fajnie, nie? - zaproponowałam, chociaż właściwie mogłam się założyć, że wiem jaka będzie reakcja Tae. Cóż, nie to, bym naprawdę liczyła na inną.
    To nie tak, ze go nie lubię... Teraz, jak go widzę w towarzystwie Juhyun, rozumiem, że tylko z kompletnie nieznanych mi powodów raczej tylko udaje dupka, niż jest nim naprawdę. Zresztą gdyby był naprawdę tak okropną osobą, nie pomógłby mi wtedy, kilka dni temu. Tylko zupełnie nie rozumiem po co ludzie zgrywają się na gorszych, niż są w rzeczywistości; bo w drugą stronę to zrozumiałe... Próbowanie pokazać się od jak najlepszej strony i udawać milszego, niż się jest w istocie to właściwie norma... No, po prostu tego gościa chyba nie zrozumiem choćby i za sto lat... a mimo to naprawdę chcę spróbować.

    Haeming

    OdpowiedzUsuń
  19. Czułem się trochę jak dziecko, które zrobiło coś zawstydzającego, ale jednocześnie miłego dla samego siebie. Nie wiedziałem czy to spodobałoby się Taehyungowi i czy by przypadkiem nie był na mnie zły czy zniesmaczony takim wybrykiem, ale nie odepchnął mnie, choć z drugiej strony... przytuliłem go na jakieś dwie sekundy, pewnie był w zbyt dużym szoku by zrobić cokolwiek. Dlatego uciekłem, zawsze jak się przestraszyłem najlepszym wyjściem była ucieczka, ale przecież nie uciekłbym przed nim tak naprawdę. Po prostu chciałem się oddalić i tyle. Nerwowo i nieśmiało zacząłem międzyczasie szukać wolnej kasy, a gdy już ją znalazłem Tae do mnie podszedł. Odebrałem od niego koszyk i powolnie zacząłem wykładać produkty, mając nadzieję, że nie wyglądałem w tym momencie jak jakiś pomidor.
    - Naprawdę? - Zerknąłem na niego niepewnie. Czyli... dla niego to też było to miłe? Uśmiechnąłem się do niego, kiwając głową. - Nie mów tak, jestem straszną przylepą i jeszcze się do ciebie przykleję - oznajmiłem pół żartem pół serio, czekając na naszą kolej przy kasie.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  20. Zagryzłem delikatnie wargi w cienką linię na jego słowa. Niby powiedział to normalnie, lekko żartobliwym tonem, ale i tak wyczułem coś innego, jakby sam nie do końca był tego pewien, ale może byłem przewrażliwiony po prostu? Sam sobie utrudniałem życie wielokrotnie przez moją niepewność i nieśmiałość, więc nie zdziwiłbym się, gdyby i tym razem tak było, ale jednak nie wiedziałbym czy tak szybko bym to sprawdził, choć odczuwałem potrzebę czułości jakim było tulenie. W końcu, powiedziałem prawdę. Byłem przylepą i uwielbiałem się przytulać, ale niestety jednocześnie bałem się odrzucenia i ten strach był silniejszy niż moja prawdziwa natura. Wychodziło więc jak wychodziło.
    Sprawnie pakowałem wszystkie produkty do reklamówek, biorąc potem obie, w końcu nie były ciężkie, ale po chwili z jakiegoś powodu ostatecznie zostawiłem jedną, niepewnie zerkając na Tae. Podrapałem się po policzku na jego słowa, bo może śmieszyłem go moim zachowaniem, albo irytowałem? No nie wiem...
    - Przepraszam...ja tak już mam - powiedziałem cicho, zabierając torbę i idąc w kierunku samochodu.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  21. Droga minęła dosyć przyjemnie i mi udało się już całkowicie uspokoić i wyluzować w jego obecności, nie przejmując się tym, co powiedziałem czy zrobiłem wcześniej. Jak sam powiedział - nie przeszkadzało mu to, więc nie było sensu i potrzeby tak bardzo się spinać, tym bardziej, że wyczułem, że on nie bardzo potrafi sobie przyswoić takiego mojego zachowania. Nie dziwię się mu; w jego pracy zapewne miał do czynienia z samymi profesjonalistami, gdzie osoby takie jak ja nie miały zwyczajnie racji bytu, ale z drugiej strony uśmiechał się kiedy byłem sobą, więc chyba to akceptował? Miałem nadzieję, bo wiedziałem, że teraz trudno by mi było powrócić do udawania tego bardziej dorosłego.
    - Wezmę jedną siatkę i ten plecak, przedźwigasz się - oznajmiłem z uśmiechem i szybko zabrałem wymienione rzeczy, uważając, by nie wypuścić królika z moich rąk, bo mogło to się bardzo źle skończyć.
    Zabrałem to co miałem i czekając na Tae, powolnie ruszyłem w kierunku drzwi do jego mieszkania. Mogłem szczerze powiedzieć, że się cieszyłem z tego, że jednak zadzwoniłem do niego z prośbą o pomoc. W końcu go lubiłem i czułem, że on mnie też, dodatkowo w jego towarzystwie czułem się naprawdę dobrze i swobodnie, a lepsze to niż siedzenie samemu w przemoczonym mieszkaniu. Miałem tylko nadzieję, że naprawdę mu nie przeszkadzałem...

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  22. Grzecznie kiwnęłam głową i posłuchałam dobrej rady Tae. Oparłam się lekko o niego, starając się, by taka poza wyglądała naturalnie, chociaż co jest "naturalnego" w staniu w dziwnej pozycji i gapieniu się w jeden punkt z grobową miną? No właśnie... Przynajmniej dla mnie nic. Ale naprawdę się starałam nie szczerzyć się, nie patrzyć szelmosko, jakbym zastanawiała się, co tu by wywinąć i po prostu próbowałam sobie powtarzać w myślach część skryptu do kolejnego odcinka "Goniąc przygodę", kiedy Jiyoo i Sungdi wybierają się na poszukiwanie "Tajemnicy Długowieczności", wiedząc, że dzięki temu uda mi się chyba utrzymać wyraz skupienia i zamyślenia na twarzy.
    No więc najpierw sem mówi, że znalazła informacje o istniejącej gdzieś w odległych górach Kuby wiosce ludzi, którzy dożywają nawet 150 lat, a najstarsza babulka miała podobno 162. Na to Sungdi jak zwykle twardo stąpający po ziemi stwierdza, że to niemożliwe i to musi być jakiś kant... Na to ja: 'Wiesz, Aniki, w każdej legendzie jest jakiś cień prawdy. To brzmi niedorzecznie, fakt, ale chcę się przekonać, na ile te plotki są przejaskrawione.' Potem wtrąca się sem..."
    -Go Eun Byeol! Poważnie, to nie znaczy sztywno jak kołek! - Właśnie przypominałam sobie linijka po linijce każdą kwestię, gdy nagle fotograf, czy któryś z "technicznych" sprowadził mnie do rzeczywistości.
    -Okay, okay... Wcale nie jestem sztywna jak kołek - mruknęłam, próbując opanować irytację. Nie wiedziałam, czego mądrala ode mnie chce; przecież inaczej się nie da, jak mam udawać żywy posąg przez jakieś pięć minut...
    Aish... Co ja tu w ogóle robię?!
    Poprawiłam trochę pozę, wracając do słodkich rozmyślań na ciekawsze tematy i po chwili znowu to samo... Fotografowi przeszkadzało, że nieco przymrużyłam oczy, jakbym była trochę zirytowana (bo byłam, chociaż starałam się tego nie okazywać), więc znowu musiałam jeszcze raz to powtórzyć... Bardziej skupiłam się na przypominaniu sobie kwestii Jiyoo, by nie myśleć o tym, jak mnie to zaczyna wkurzać, to znowu miał pretensje, że mam twarz zupełnie pozbawioną wyrazu...
    -Nie no, przepraszam, to w takim razie o co chodzi? Tak źle, tak niedobrze, to znowu też nie pasuje... ludzie. Dajcie. Dożyć. Starości. Dobra, wiem, jeszcze raz... - nie mogłam się powstrzymać i wzniosłam oczy do góry, a potem po prostu popatrzyłam na gościa tak, jak prawdopodobnie Jiyoo mogłaby się przyglądać tajemniczemu zwitkowi dziwacznych instrukcji, wiodących do wioski długowiecznych: skupiona, badawczo, z zaciekawieniem, z lekka nieufnie. No i wreszcie... po wielu próbach, poszło.
    Ale przy kolejnej pozie zaczęły się te same schody... I tak dalej, i tak dalej... Matko z córką, ludzie! Byłam okropnie zniecierpliwiona, a tym bardziej mnie to denerwowało, bo cóż... przy okazji moich kłopotów, Tae też nie miał lekko. A przecież się starałam, to nie tak, że olałam temat...

    Eunbyeol^^

    [Okay, przepraszam za spóźniony refleks i za to jak to przypomina grafomanię, ale moja wena się nadal na mnie wypina... :(}

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Mogłabyś zajrzeć na gmail'a? ;^;]
    Myung

    OdpowiedzUsuń
  25. Przystanąłem w przedpokoju, zdejmując z siebie buty, uważając by nie zgnieść Miso i podreptałem za Taehyungiem, rozglądając się dookoła, bo to pierwszy raz kiedy byłem u niego w mieszkaniu, przez co czułem się nieśmiało, ale nie źle, a nawet całkiem przyjemnie, choć było widać ogromną różnicę w umeblowaniu i stylu między nami, co troszeczkę mnie peszyło.
    - Przygotuję nam tą owocową sałatkę - oznajmiłem z uśmiechem i wsadziłem Miso do klatki, by nie biegał po całym mieszkaniu. Jeszcze by coś spsocił, a nie chciałem robić Tae żadnych problemów.
    Zabrałem siatkę z owocami i po wskazaniu przez Tae kuchni, powędrowałem w tamtym kierunku. Czułem się trochę nieswojo, ale na szczęście szybko znalazłem dużą miskę i nóż. Szybko wypłukałem owoce, obierając je, a potem zacząłem kroić na drobne kwadraciki, żałując, że nie mogłem polać ich miodem czy sosem miętowym, ale to wszystko niepotrzebne kalorie, które Taehyungowi mogły przynieść tylko kłopotów, a nie tego chciałem.
    - Taehyung, mógłbyś mi powiedzieć, że trzymasz miski i łyżeczki? - spytałem wesołym tonem, wycierając mokre dłonie, a potem potruchtałem do salonu, zastanawiając się za którymi drzwiami chowa się mój przyjaciel. Bo po tym co dla mnie zrobił chyba mogłem go tak nazywać?

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  26. Widząc jego głowę wystającą zza drzwi, uśmiechnąłem się do niego promiennie, korzystając z jego zaproszenia i wszedłem do środka, rozglądając się na boki. Szczerze powiedziawszy wystarczyłaby mi kanapa w salonie czy nawet zwykły materac czy cokolwiek takiego, nawet o czymś innym nie myślałem, więc byłem po prostu szczęśliwy jak dziecko, zważywszy na to, że wisiała nade mną wizja spania na mokrej pościeli w mokrym łóżku, co przecież zachęcające nie było.
    - Ale tu ślicznie ~ - oznajmiłem jak dziecko i podszedłem do okna, wyglądając za nie. Od razu poczułem na sobie przyjemny wiaterek, więc na moment pozwoliłem sobie zamknąć oczy, wsłuchując się w tętniące życiem miasto. Po chwili jednak otworzyłem, nie zmniejszając swojego uśmiechu. - Ale fajny widok ~ - skomentowałem. - U mnie to widzę płot i podwórko sąsiadki. - Zmarszczyłem nos, bo jak były wakacje to chodziła w krótkich spodenkach i prześwitujących bluzkach czasami niekoniecznie ubierając stanik, co nie było dla mnie przyjemnym widokiem, zwłaszcza że wolałem osobników tej samej płci.
    Westchnąłem i oddaliłem się od parapetu, obracając się do niego przodem z dużym uśmiechem na twarzy, a następnie pozwoliłem sobie do niego podejść i znowu oplotłem go rączkami w pasie, tym razem jednak na dłużej, bo przecież powiedział, że to całkiem miłe... a mi brakowało kogoś kogo mógłbym męczyć swoim tuleniem.
    - Dziękuję ~ -mruknąłem cicho pod noskiem delikatnie się odsuwając, ale nie na tyle by go puścić. Odchyliłem głowę do tyłu, tak by móc go widzieć, a że był ode mnie wyższy, musiałem zadrzeć brodę, ale to fajne, tulenie się do większych jest naprawdę super! - Zrobiłem już tą sałatkę - zakomunikowałem jak małe dziecko.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  27. [A może by tak wykorzystać to, że Hwannie studiuje prawo? Fakultatywnie po znajomości spędzałby czas w jakiejś kancelarii i może Tae przyszedłby złożyć skargę na jakiegoś swojego sasaenga, po czym Hwanhee nic nie mówiąc przełożonemu, na własną rękę chciałby się tym zająć, na razie nie mając żadnych kompetencji albo coś w ten deseń, nie wiem, to jedyne co mi przyszło do głowy. ]

    Hwanhee

    OdpowiedzUsuń
  28. To było miłe być w końcu przytulonym. Urodziłem się jako typowa przylepa, jednak przez mój charakter jak i strach przed przywiązaniem się do innych był większy niż własne potrzeby, ale one jednak były i rosły, kumulowały się i teraz kiedy wreszcie pozwoliłem im się ujawnić, te uderzyły ze zdwojoną siłą, a ja sam nie chciałem też po części ich hamować. Taehyung był chyba odpowiednią osobą i mogłem go nazwać przyjacielem, a przecież ich się tuli, to logiczne.
    - Coś bardzo dobrego - mruknąłem z zadowoleniem i obróciłem się delikatnie, chwytając go za dłoń i zaprowadziłem do kuchni, zupełnie tak jakby nie znał własnego domu, ale za bardzo się cieszyłem, by przejmować się takimi szczegółami, które wydawało się nie miały dla niego znaczenia, a może i nawet podobało mu się to, że zachowuję się bardzo swobodnie przy nim? Kto wie? Ale podobał mi się jego uśmiech, był bardzo uroczy i zdecydowanie chciałem go widzieć częściej.
    Puściłem jego rękę, dopiero wtedy kiedy musiałem sięgnąć miski. Ułożyłem je na blacie i nałożyłem nam obu porcję sałatki, a potem wziąłem jedno naczynie i podsunąłem je Taehyungowi pod twarz, uśmiechając się uroczo, choć nie robiłem tego specjalnie. Po prostu tak miałem...
    - Smacznie wygląda? - spytałem cicho, starając się być gotowym na krytykę.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  29. No cóż... dobrze, że nie spodziewałam się ze strony Tae wybuchów niepohamowanego entuzjazmu; przynajmniej uniknęłam rozczarowania... Przynajmniej Juhyun wydawała się ucieszona, miło, że przynajmniej jej dopisuje humor. Komuś w końcu musi. I przynajmniej przestała pleść coś o kwazarach, supernowych, mgławicach i Bóg-raczy-wiedzieć czym jeszcze. Przyznaję, przestałam słuchać w połowie wykładu, kiedy zaczęłam się mimo szczerych chęci, gubić.
    Na szczęście (albo i nie, okaże się), doszliśmy praktycznie do budynku planetarium. Równie dobrze mogła to być stacja badawcza NASA zajmująca się poszukiwaniem kosmitów, tak przynajmniej to wyglądało na pierwszy rzut oka... Jakieś antenki na całej powierzchni kopułowego dachu, budynek wyglądający jak jakaś rotunda z małymi okienkami, brakowało tylko płotu, zasieków, pilnowanych przez jakichś typów spod ciemnej gwiazdy i wielgachnych tabliczek "Obcym wstęp wzbroniony". No dobra, ponosiła mnie wyobraźnia, ale fakt faktem, było tu trochę pustawo. Nie to, bym przypuszczała, że wszyscy w Seulu marzą tylko o tym by w dzień wolny od pracy przesiadywać w planetarium i gapić się na gwiazdy z galaktyki Angromedy, czy coś, ale mimo wszystko to było trochę dziwne...
    Właściwie wolałabym się mylić, ale niestety miałam rację, że coś jest nie tak. Na drzwiach wisiała wielka kartka z napisem "Przepraszamy, z powodu awarii nieczynne".
    Juhyun mina z lekka zrzedła. Naprawdę się dzieciak nakręcił na gapienie się w niebo... No dobra, przyznaję, że sama też byłam nieco zawiedziona.
    -Uch... To... mamy jakiś plan "b"? - zapytałam, nie wiem, czy bardziej zastanawiając się na głos, czy licząc na odpowiedź któregoś z rodzeństwa.

    Haeming

    OdpowiedzUsuń
  30. [Czeeeść, też sądzę, że dobrze zrobiłam , wracając. Ale i przerwa była bardzo potrzebna :)
    Haha, cieszę się, że ci się podoba, nawet nie wiesz jak bardzo! To w sumie zaszczyt, bo twoje postacie są zawsze takie głębokie i skomplikowane i karty piszesz takim świetnym językiem! I wgl jestem fanką *~* No i tego...
    No ja oczywiście, że z chęcią z tobą popiszę! Ale chyba bardziej tu niż u Junseo. Zawsze jak patrzę na tego twojwgo Tae, to mam ochotę dać mu chociaż odrobinę tej miłości, którą mają moje postacie, ale nigdy nie mam jak, bo do niego nie ma dostępu xddd]

    ShinShin

    OdpowiedzUsuń
  31. Usiadłem się na przeciwko niego, by moc co chwila na niego zerkać. Byłem ogromnie ciekawy, czy posmakowałaby mu ta sałatka. Niby to nic wielkiego, ale dla mnie nawet takie drobne rzeczy miały wielką wartość, więc sam naprawdę wolno przełykałem każdy kęs, będąc coraz bardziej szczęśliwym, gdy zobaczyłem w jego oczach zadowolenie. Czułem się tak jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę, choć dla kogoś takie uczucia mogłyby być zabawne. Przecież większość nie zwracała uwagi na pierdoły, które z kolei dla mnie miały ogromną wartość.
    Uśmiechnałem się na jego pochwałę, czując jak leciutko drętwieją mi policzki, ale to nie było dla mnie ważne. Jednak na drugą część jego wypowiedzi, zmarszczyłem nosem niczym Miso i dokończyłem sałatkę.
    - Wiesz... Uwielbiam gotować to bardzo fajne i odprężające, a w ogóle jak druga osoba ma z tego przyjemność i jej smakuje - oznajmiłem z entuzjazmem. - Ale... nie mam ukończonej żadnej szkoły gastronomicznej, a na kursy też mnie nie stać - westchnąłem i położyłem sobie policzek na blacie. - Jeszcze, ale odkładam sobie - dodałem po chwili, bo fakt, że dzięki zarobionym w tej paskudnej pracy w klubie i u pani Lee, kiedyś może będę mógł robić coś zupełnie innego.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Hehhehe no musi ♥]

    Kiwnąłem głową, podnosząc ją i posyłając mu zadowolony uśmiech. Gdy tylko poszedłbym na jakiś kurs jestem pewien, że udałoby mi się podszkolić się o wiele, wiele, wiele bardziej przez co wtedy tak naprawdę mógłbym mu podziękować za to wszystko co dla mnie zrobił, może potem zabierając go na basen czy gdzieś, by spalił zbędne kalorie, bo w końcu... no taki już byłem. Troszczyłem się o innych, a Tae stał się dla mnie ważny, więc wykazywałem się już szczególną troską co do jego osoby i musiałby to zaakceptować.
    - Obejrzymy jakiś film akcji? - spytałem z nadzieją i potem posprzątałem po nas, wkładając wszystko do zlewu, a potem poszedłem za Tae do salonu, siadając obok niego na kanapie.
    Chwilę zajęło nam wybranie tytułu, aż w końcu udało nam się wybrać odpowiedni film dla obu. Z początku bardzo mnie wciągnął, ale po około pół godzinie senność po przeżyciach tego dnia okazała się większa, więc lekko przysypiając,uparcie cały czas wlepiałem się w telewizor, co spowodowało, że po upływie kolejnych minut mało co ogarniałem w rzeczywistości. I kiedy na ekranie znikąd coś wyskoczyło, czego kompletnie się nie spodziewałem, pisnąłem i wdrapałem się na kolana Tae, tuląc się do niego mocno, bo naprawdę się wystraszyłem, a po kilku chwilach stwierdziłem, że mi tak blisko niego dobrze, a że byłem senny nic nie wadziło moim zdaniem ku temu, by chwycić jego koszulkę po obu bokach w swoje piątki i ułożyć mu głowę na ramieniu, blisko szyi, że mogłem poczuć żel do prysznic. Chyba przed przyjazdem do mnie musiał brać kąpiel. A ten żel miał bardzo ładny zapach, więc lekko przejechałem noskiem po jego skórze, mlaskając po chwili kilkakrotnie, bo naprawdę byłem zmęczony, a Tae taki cieplutki i wygodny...


    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  33. Uśmiechnąłem się delikatnie, gdy oplótł mnie obiema dłońmi, bo to było jak pozwolenie i potwierdzenie tego, że naprawdę wcale mu moje dziecinne zachowanie i potrzeba zainteresowania, choćby najmniejszego, wcale nie przeszkadzała. Dlatego postanowiłem sobie, że zszedłbym z jego kolan, gdyby było to naprawdę konieczne, bo akurat on chciałby już spać czy może zaczęłoby coś go od niewygodnej pozycji boleć. Jednak cieszyłem się jak gwizdek, że teraz po prostu pozwolił mi się do niego tulić, a nawet sam mnie do siebie jakby docisnął, co bardzo mi odpowiadało. Mimo tego, co starałem się udawać i grać, byłem po prostu zwykłym chłopakiem, młodym mężczyzną zresztą, potrzebującym czułości i bliskości, mimo że starałem siebie oszukiwać, że tak nie jest. A ja od tak wielu miesięcy, od ponad dwóch lat starałem się tego uniknąć jak ognia.
    Spiąłem się delikatnie, gdy tak nagle przysunął sobie twarz do mojej, przez co odwróciłem się powolnie w tym samym kierunku, powolnie i leniwie, ale po chwili przekonałem się, że miał całkiem miłe i przyjemne zamiary. Przeszedł mnie miły dreszcz, gdy zaczął z początku tak delikatnie przejeżdżać noskiem po moim policzku,a później o wiele mocniej. Mruknąłem na to przeciągle z aprobatą, kładąc sobie jedną rączkę na jego torsie, delikatnie go gładząc, choć obawiałem się, że mógłby tego nie chcieć, jednak byłem zmęczony, prawie spałem i naprawdę podobało mi się to wszystko, bo Taehyung był przecież przyjacielski, dobry, ciepły i był też okropnie blisko. Nawet nie wiem, co mnie podkusiło, by poruszyć głową, tak, że jego czubek nosa zjechał na moje wargi, rozchylając je delikatnie. Przymknąłem na taki obrót wydarzeń oczy, czując jak ciepło bucha mi w policzki, ale było to dosyć przyjemne i bardzo odległe, więc wydałem z siebie ciche westchnienie, po chwili instynktownie przysunąłem się bliżej niego i swoimi ustami musnąłem te jego, odsuwając się speszony. Zagryzłem dolną wargę i ponownie wtuliłem się w zagłębienie jego szyi niemal jak mały, zawstydzony kociak.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  34. [Jak miło!~ hm, to byłoby ciekawe, tylko nie mam pomysłu, a Ty?]
    Shinyeong, Lee Hi

    OdpowiedzUsuń
  35. Czułem się troche dziwnie z tym wszystkim. Jakbym był zbyt nachalny, zbyt nie na miejscu i zbyt śmiały, a przecież ja byłem bardzo nieśmiały, czego efekty czułem dopiero teraz, gdy przez zmęczenie to co zrobiłem, zaczęło do mnie docierać. Czułem się okropnie z tym, bo pozwoliłem sobie na za dużo, przez co moje policzki z pewnością były już czerwone. Czułem jak parzyły, a moje serce mocno biło z nadmiaru przeżyć jak i stresu. W końcu mógł mnie teraz po tym wszystkim wyrzucić...
    Jednak słysząc jego głos, obróciłem lekko głowę, dalej mając przymknięte oczy i wtedy poczułem jego usta na kąciku warg. Zamrugałem kilkarotnie oczyma, wlepiając w niego zdziwione spojrzenie, ale nie mogłem ukryć, że to nie było miłe, więc mruknąłem cichutko pod nosem, uśmiechając się naprawdę delikatnie.
    - Mhm? - spytałem cicho, niepewnie przenosząc dłonie na jego ramionka, masując je powolnie, aż w końcu złączyłem swoje dłonie za jego karkiem, uśmiechając się w uroczy, zadowolony sposób, mając na wpółprzymknięte oczka.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  36. -No dobra, chyba faktycznie zakupy będą dobrym pomysłem. Zbliżają się urodziny Soory-unnie, może znalazłabym coś dla niej na prezent...
    Chyba dalej myślałam na głos, próbując wymyślić coś bardziej kreatywnego. Chociaż, samo towarzystwo sprawia, że cały ten wypad będzie z całą pewnością... niezapomniany. No, obiektywnie rzecz biorąc trudno o mniej dobraną grupę, niż nasza, więc siłą rzeczy na nudę nie będziemy narzekać... obyśmy się tylko z Tae w przypływie "cieplejszych" uczuć nie pozabijali...
    -Pomoglibyście mi coś wybrać? Kompletnie nie mam pomysłów - poprosiłam rodzeństwo o pomoc. Znaczy, przypuszczam, że wątpię, by Tae znał choćby trochę Soorę, a Juhyun widziała ją tylko raz w akcji na koncercie Hope, na który kiedyś razem się wybrałyśmy, więc nie wie pewnie o niej więcej od brata, ale może to i lepiej, może właśnie dzięki temu wpadną na jakiś pomysł, który mi by już w ogóle nie przyszedł do głowy, bo myślę starszej przyjaciółce dość... schematycznie. O ile w ogóle Soorę da się jakkolwiek zaszufladkować, bo to taki oryginał, jakiego świat nie widział.

    Haeming

    OdpowiedzUsuń
  37. Gdzieś w moim móżdżku paliła mi się czerwona lampka odnosnie tego, że to co robię jest niewłaściwie. Że powinienem się odsunąć i pójść spać do swojego pokoju, bo to wszystko mogło się skończyć po prostu źle, mieć przykre konsekwencje, a ja bałem się, że gdybym zrobił coś nie tak to Taehyung mnie znienawidzi i już nigdy więcej się do mnie nie odezwie. A ja oprócz niego, Yoongiego i pani Lee nie miałem nikogo z kim mógłbym porozmawiać. Tak, zaliczałem go do szczupłego grona moich przyjaciół. Mimo wszystko nie mogłem się odsunąć, bo było mi tutaj dobrze i przyjemnie, dodatkowo w jego objęciach czułem się zwyczajnie bezpiecznie, a senność sprawiała, że wszystko czułem dwa razy mocniej, nie przejmując się tak bardzo tym, co podpowiadał mi zdrowy rozsądek.
    Uchyliłem odrobinę bardziej powieki na jego słowa, będąc ciekawym, co ma na myśli, wypowiadając takie zdanie. Nie myślałem logicznie, a może i po części nie chciałem. Przyglądałem się mu, aż nachylił się nade mną, przechylając głowę i przymykając oczy. Sekundę później zrobiłem to samo.
    Spiąłem lekko mięśnie, gdy poczułem jego wargi na swoich, ale to nie był wcale taki przelotny całus, do jakiego ja się posunąłem na początku. To był delikatny, czuły i słodki pocałunek, na który mimowolnie mruknąłem z aprobatą, choć bałem się, że w końcu on odzyska zdrowy rozsądek i odsunie się, będąc na mnie złym, Mimo to delikatnie zacząłem odwzajemniać pocałunek, a z każdą chwilą on coraz bardziej mi się podobał, więc nieśmiało zacząłem masować jego kark, pokazując mu to, bo w inny sposób nie potrafiłem, no może poza delikatnym rozchyleniem warg, ale sam bałem się zrobić to bardziej otwarcie, by nie pomyślał sobie czegoś złego o mnie.
    W końcu odstani raz całowałem się ponad dwa lata temu, brakowało mi tego bardzo.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  38. Jak każdego ranka wstałem bardzo wcześnie, by wypić poranną, mocną, czarną kawę, bez której nie wyobrażałem sobie dobrego początku dnia. Potrzebowałem jej jak tlenu i przyznaję się, że może i byłem uzależniony od kofeiny, ale mój organizm nie odczuwał żadnych niepożądanych skutków ubocznych, więc nie bardzo zamierzałem się tym przejmować. Liczyło się dla mnie to, że dzięki niej mogłem dobrze wystartować, dając z siebie wszystko, aż do kolejnej kawy, którą dostałbym od mojej asystentki, gdy tylko przekroczyłbym drzwi swojego gabinetu czy też studia. Nie wyobrażałem sobie, żeby kiedyś cokolwiek mogło mi popsuć ten rytuał, bo gdy nie dostarczałem sobie odpowiedniej ilości kofeiny, zwyczajnie stawałem się bardzo nieznośny i jak na co dzień dało się ze mną dogadać, a w przypływie dobrego nastroju, mogłem pójść na kompromis, tak bez kawy byłem po prostu protekcjonalnym dupkiem. Bardziej niż zazwyczaj.
    Po kawie przychodził czas na trzykilometrowy bieg, bo lubiłem dbać o swoją sylwetkę i starałem się choć dwa razy w tygodniu chodzić na siłownie, a biegać co najmniej trzy razy. Chciałem dobrze wyglądać, chciałem się podobać i chciałem prowadzić aktywny tryb życia. W końcu miałem dopiero dwadzieścia pięć lat, nie chciałem za jakieś dziesięć umierać przy wejściu na schodach. Po powrocie wziąłem szybki prysznic, zjadłem omlety z warzywami i nakarmiłem moje dwa kochane śpiochy, czyli moje psy. Od dziecka nigdy nie przepadałem za zwierzakami, ale podczas sesji, gdzie gwiazdy pozowały z pupilami ze schroniska te dwa zdecydowanie mnie kupiły, a ja przynajmniej nie męczyłem się z pustką w dużym mieszkaniu. Sam nie wiem czemu takie kupiłem, chyba tak dla zasady...
    Po ubraniu się pojechałem do studia i uśmiechnąłem się szeroko, gdy dostałem drugą kawę, aczkolwiek słabszą od pierwszej. Szybko udałem się do swojego miejsca pracy i przejrzałem terminarz. Widząc jedne konkretne nazwisko, uśmiechnąłem się zadowolony. Kim Taehyung, model z naprawdę niezłym ciałem i uroczą twarzyczką, spełniający wręcz wszystkie kryteria bym wyciągnął korzyść z naszej współpracy i zaprosił go tutaj. Automatycznie spojrzałem na bordową kanapę, wyobrażając sobie jakby to ciałko się wyło z przyjemności pode mną. Zdecydowanie dobry widok.
    Przymknąłem oczy. Musiałem się opanować, bo zdecydowanie nie miałem czasu, by sięgać po pomoc mojej asystentki, za chwilę będę musiał się zająć najseksowniejszym człowiekiem na Ziemi, choć nie w sposób jaki bym sobie żądał, ale akt to zawsze coś. Byłem ciekaw jak będzie się przy mnie zachowywał. Czy będzie nieśmiały czy zagubiony, czy będzie udawał, że zna sie na rzeczy popełniając błędy czy może mnie zaskoczy? Od jego managera wiedziałem, że to pierwsza tego rodzaju sesja. Podobało mi się to. W końcu jego całkowicie pierwsza sesja też należała do mojej osoby. To moja matka rozesłała zdjęcia do różnych agencji, aż w końcu dosyć szybko pojawił się ten facet. Mojemu ojcu jadł z ręki, a mnie miał prawie za równego sobie. Niedoczekanie, jeszcze będzie tańczył tak jak mu zagram, w końcu moja rodzina w tym świecie liczyła się bardzo. A to było mi bardzo na rękę.
    Gdy przyszła odpowiednia pora, przyjąłem obu do swojego gabinetu, uśmiechając się delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taehyung sie zmienił. Był inny jak na początku i już mogłem wyczuć, że ten świat go zmienił. Czy popsuł... trudno orzec, nie zamieniłem z nim słowa, ale każdy kto chce wejśc do świata mody, wybiegów, błysku fleszy musi liczyć się z ogromnym ubytkiem moralnym. Niejednokrotnie.
      - Postaram się nie zawieźć renomy mojego ojca - powiedziałem w kierunku managera.
      Nienawidziłem, że zawsze on był taką miarą moich umiejętności. Też byłem zdolny! Szkoliłem się od najmłodszych lat, chciałem być lepszy, chciałem im pokazać, że oprócz Jung w moim dowodzie znajduje sięteż imię i to z tych dwóch członów jestem znany. Czasami naprawdę wolałbym nie mieć nazwiska. Pomimo, że przynosiło wiele korzyści, ale stawiało też pełno przeszkód.
      - Przejdźmy od razu do studia. Umowę mamy podpisaną i jak mniemam znasz wszystkie jej aspekty? - zwróciłem się do modela, ale nie czekałem na jego odpowiedź. Tak musiało być. - Wyśmienicie! W takim razie zabierzemy się do pracy. Jako, że jest to twoja pierwsza sesja tego typu, a nasza firma dba o wygodę i swobodę klientów, w pomieszczeniu oprócz mnie i twojego managera nie będzie nikogo innego - poinformowałem go, a potem wstałem i zacząłem się kierować do mniejszego studia, choć nie tego najmniejszego. Było potrzebne mi dobre światło i niezawodny sprzęt, a ja osobiście nie lubiłem wielkich przestrzeni, ale i w tych małych nie czułem się komfortowo, więc oni obaj muszą dostosować się do moich wymagań.

      Sehun

      Usuń
  39. [Moja wena też nadal strajkuje, więc wyszło, jak wyszło]

    Z ulgą przyjęłam fakt, ze ta sesja się skończyła. Matko, naprawdę namęczyłam się przy tym jak nigdy w życiu... Serio, chyba skończę z modelingiem i pozostanę tylko przy aktorstwie i niech się dzieje co chce. Nawet, gdyby mój menadżer miał dostać ataku apopleksji - co, jakkolwiek nie życzę mu źle, bynajmniej nie byłoby dla mnie tragedią... No poważnie, nigdy nie twierdziłam, ze mam ochotę być modelką, a tylko dlatego, ze jakiś mądrala, który większość swojego życia spędza w wygodnym biurze tak sobie ubzdurał, to nie znaczy, ze mam się podporządkować. To moje życie, nie jego, więc niech nie próbuje decydować o wszystkim za mnie, jakbym była tresowaną małpką! W sumie dobrze, ze Rin mnie wystawił, przynajmniej dzięki tej sytuacji zrozumiałam, że naprawdę nie mam ochoty tego ciągnąć.
    Podjęłam tę jakże ważną decyzję, kiedy siedziałam za kulisami, a miłe panie makijażystki doprowadzały mnie do stanu normalności.
    A później tego samego dnia wparowałam do biura mądrali i od wejścia, ledwo zdążywszy się przywitać, poinformowałam, ze rezygnuję z modelingu.
    -Nie przyjmuję tego do wiadomości, Eunbyeol-ah.
    -To już pana problem. - odparłam spokojnie, ale ze swoim osławionym uporem.- Ja swojej decyzji nie zmienię.
    -Ale to bardzo ważne dla twojej kariery...
    -Jak się posypie, to najwyżej wrócę do Australii i będę pomagać mamie w jej restauracji. Łatwo przyszło, łatwo poszło, "trudno" się mówi i jedzie się dalej. - Niezbyt grzecznie, aczkolwiek wymownie wzruszyłam ramionami.
    -I najprawdopodobniej straciłabyś wtedy kontakt z Rinem i Kaito... tacy z was świetni przyjaciele, a ciebie to nic nie obchodzi?
    A to menda, to zagranie wcale nie było miłe...
    -Nic, a nic - odparłam nadal zdecydowanie i z przekonaniem, którego wcale nie czułam. - Jeśli byle drobiazg, jak kilka kilometrów odległości zdołałby zniszczyć naszą przyjaźń, to znaczy, że od początku nie była nic warta.
    Nie wiem, dokąd w ogóle to wszystko prowadziło, ale w tym momencie ktoś zapukał do drzwi i zajrzał Tae, kolega model.
    -O, jak miło, że przyszedłeś, Taehyung-ah. Właśnie rozmawialiśmy z Eunbyeol-ah o tym, że przydałyby jej się dodatkowy kurs modelingu. Mogę liczyć, ze się tym zajmiesz, prawda? - zwróciła się ta menda do mojego znajomego, wręcz przesadnie uprzejmym tonem.
    -What, the heck, you're sayin'?! - Szefu nie znosi, kiedy wplątuję w rozmowę gwarowe wyrażenia z angielskiego, więc z największą przyjemnością to zrobiłam. - Mówiłam, że kończę z modelingiem. Koniec tematu, dziękuję za uwagę. - dodałam, kłaniając się z ironiczną uprzejmością i dla lepszego efektu po prostu wyszłam, z satysfakcją trzaskając drzwiami.
    I'm a Drama Queen, not a Princess, after all! Muszę się starać robić zamieszanie z klasą i rozmachem. Mam tylko nadzieję, że biedny Tae nie weźmie tego zbyt osobiście do siebie, jest nawet miły, więc j e g o nie chciałabym obrazić.

    Eunbyeol

    OdpowiedzUsuń
  40. Dawno nie czułem tego, co teraz. Unikałem takiego kontaktu, by nie narażać się na to, że ktoś mógłby poznać moją orientację, a przez to miałbym nie za ciekawe życie na dzielnicy. Nie oszukujmy się, wiedziałem, że Korea nie była miejscem, gdzie zostałoby takie coś przyjęte dobrze wśród "normalnych" ludzi, a moi rodzice byli tego najlepszym przykładem. W końcu miałem dziewiętnaście lat, ledwo co skończyłem szkołę, a oni i tak postanowili się mnie wyrzec, wyrzucając z domu. Nie miałem gdzie się podziać, nie wiedziałem praktycznie nic o życiu, więc mój strach przed tym, że to mogłoby się powtórzyć był całkiem uzasadniony. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
    Wszystko było takie słodkie, delikatne i czułe, że powodowało na moich plecach dreszcz. Uwielbiałem takie czułości, choć niestety nie byłem na tyle odważny, by kiedykolwiek po nie sięgać. To dawno teraz temu wszystkiemu upust i nie chciałem przerywać. Było mi tak dobrze, przyjemnie jak nie było od dawna. Chciałem by to trwało bardzo, bardzo długo, w nieskończoność bym mógł nacieszyć się tym momentem, pamiętając go na długo, bo nie miałem pojęcia, kiedy pozwoliłbym sobie na ponowne okazywanie swoich pragnień i potrzeb. Potrzeb każdego człowieka, które ja zacząłem z siebie za wszelką cenę wypierać. Wiedziałem, że to może nie było za dobre rozwiązanie, ale moim zdaniem konieczne.
    Wolno oddawałem każdy jego ruch, tak by dalej było tak bardzo przyjemnie, bo bałem się, że w końcu mógłby się ode mnie odsunąć, a ja nie miałem pojęcia, co wtedy bym zrobił. Chyba spaliłbym się ze wstydu, a uż czułem jak mocno moje policzki są nagrzane od tego wszystkiego.
    Wydałem z siebie ciche mruknięcie, gdy przejechał dłonią po ciepłej skórze, zatrzymując się na żuchwie. Jednak to co zrobił potem było o wiele bardziej przyjemniejsze. Chcąc nie chcąc na ruch jego języka, jęknąłem cichutko w jego usta, czując jak stresuję się takim dźwiękiem. Zacisnąłem delikatnie dłonie i zaprzestałem jakichkolwiek ruchów, czując się dziwnie nieswojo.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  41. Przez pierwsze kilka minut zajmowałem się głównie sprzętem. Wolałem wszystko jeszcze raz sprawdzić czy wszystko działa, jest dobrze poustawiane i nie zawiedzie mnie w czasie wykonywania pracy. Byłem profesjonalistą, wszystko musiało być idealne, a ja musiałem mieć pewność, że będzie działać idealnie, bez żadnych zacięć czy błędów. Musiałem być lepszy nawet od mojego ojca, a to naprawdę trudne zadanie. Wiedziałem to, ale moja ambicja nawet na moment nie pozwalała mi pomyśleć, że mógłbym nie dać rady. W końcu miałem jego geny, uczyłem się od małego, czemu miałoby mi się nie powieść?
    - Taehyung, tak? - upewniłem się, by nie zrobić głupiej gafy, a potem podszedłem kilka kroków w jego stronę. Jego manager za mną. Jak wierny piesek. Podobało mi się to, ale niestety moja uwaga będzie się skupiać teraz tylko na modelu, w końcu to z nim pracuję. - Poproszę cię teraz o ustawienie się za obiektywem, zrobię ci kilka zdjęć na próbę sprzętu, spokojnie nie będę nigdzie umieszczał tych zdjęć, przy tobie je wykasuje, masz to w umowie. No chyba, że będziesz chciał dla mamusi, wtedy pomyślę co da się zrobić. - Uśmiechnąłem się lekko do niego, klepiąc go w ramię. Choć przyznam, że wolałem gdzie indziej, ale niestety. Musiałem się opanować.
    Gdy chłopak stanął za obiektywem, ustawiłem odpowiednio światło, choć wiedziałem, że dzisiaj jeszcze wiele razy będę ponawiał tą czynność. Ustawiłem obiektyw, natężenie i kąt padania, sprawdziłem jeszcze raz wszystko inne. Kiwnąłem ręką na znak, że teraz zrobię mu zdjęcia, a on zapozował. Tak, że aż nie mogłem się doczekać właściwej sesji. Zagryzłem mimowolnie wargę i po chwili odsunąłem się, sprawdzając pierw zdjęcia na aparacie, a potem przeszedłem do laptopa. Zdecydowanie musiałem bardziej go wyostrzyć i nastawić większe nasycenie, bo wyszedł źle kolorystycznie. Był blady, trochę zlewał się z tłem przez niewidoczność ceni i kontrastu, więc to musiałem poprawić. Stanowczo.
    - Dobrze Taehyungie, chyba mogę tak do ciebie mówić? - Uniosłem brew, tym razem poczekałem trochę na jego odpowiedź. W końcu był chyba młodszy ode mnie, nie mam zamiaru zwracać się do niego per pan. - Ja poprawię teraz sprzęt, a ty przejdź do tamtego pomieszczenia. Zrobią ci makijaż, tylko im powiedź, że mają nie przesadzać. Ma być naturalnie - oznajmiłem, wskazując mu palcem odpowiednie drzwi, a potem zerknąłem na managera. - Może pan międzyczasie podejść do naszego bufetu, poślę po pana, gdy będziemy zaczynać.
    Po tych słowach od razu zabrałem się za pracę. Musiałem jeszcze uporządkować pliki na komputerze i stworzyć odpowiedni folder. Fakt, mogłem to zrobić wcześniej, jednak wolałem wykorzystać ten czas, gdy mój model i jego manager będą zajęci innymi obowiązkami.

    Sehun

    OdpowiedzUsuń
  42. No i wreszcie wrócił Kim Taehyung, którego wszyscy znamy i kochamy!, pomyślałam z mieszaniną irytacji i rozbawienia, gdy sunbae nagle tak się najeżył. Ten to jest humorzasty jak marcowa pogoda. I o co w ogóle mu poszło? Pomyślałby kto, ze namawiałam ich przed chwilą na skok ze spadochronem, zaplanowanie napadu na bank, albo inną głupotę. No poważnie, co w tym, co powiedziałam, było nie tak? Zdawało mi się, ze mamy rozejm i zachowujemy się tak, jakbyśmy byli w miarę dobrymi kolegami, no to tak robię... Jakbym za starych, dobrych czasów wyrwała się na miasto z Sorayą, Sasongiem i Yongsunem. Nie ogarniam...
    I nim zdążyłam się opanować, odpaliłam:
    -Nie denerwuj się tak, bo się zmarszczek nabawisz! I co wtedy będzie z twoją "oszałamiającą" karierą...? - Okay, powinnam sobie odpuścić złośliwość. Naprawdę, to nie było dobre, ale cóż... Te głupoty na Pudelkach i innych tego typu plotkarskich stronach o moim parszywym charakterku nie wzięły się znikąd. I tak kiedyś bywało z tym gorzej, ale nadal daleko mi do tytułu najmilszej osoby w mieście.
    Juhyun na szczęście chyba wzięła to za zwykły, koleżeński docinek, a co jej brat sobie pomyślał, to mnie mało obchodziło, przynajmniej w tym momencie.
    Uśmiechnęłam się do niej ładnie i wdzięcznie, gdy zgodziła się mi pomóc w znalezieniu prezentu.
    -Dzięki, przyda mi się to. - odpowiedziałam jej.

    Haeming

    OdpowiedzUsuń
  43. [ To zdjęcie i gify jeju aw ♥♥]

    Czułem jak powoli i delikatnie, subtelnie kończy nasz pocałunek, a ja po prostu czułem jak bardzo tego nie chcę, jednak nic z tym nie zrobiłem. Wiedziałem, że to chyba przez fakt, że się spiąłem, ale to dla mnie nowe, a właściwie bardziej odległe. Nie byłem pewien siebie, ani wszystkiego innego. Zawsze byłem nieśmiały i ciężko było wykonywać mi określone ruchy, zazwyczaj potrzebowałem silnego bodźca i masę energii, by wysilić się, aby samemu coś zacząć.
    Kiedy ostatecznie się ode mnie oddalił, przez jakiś czas nie otwierałem oczu. Czułem się dosyć niepewnie i jakby winny tego, co się stało, bo wcale nie miałem stuprocentowej pewności czy jemu akurat podobało się tak samo jak i mi. Może zwyczajnie głupio mu było przerwać z jakiejś litości, co do mojej osoby? Choć skutecznie demontował te teorie fakt, że wciąż pozwalał mi siedzieć na swoich kolanach, tak blisko siebie i gładził wciąż moje plecy, jakby chciał mnie uspokoić.
    Spojrzałem się w końcu na niego, czując w tym samym momencie jak oblewam się jeszcze większym rumieńcem niż poprzednio. Przełknąłem ślinę i zagryzłem delikatnie, lekko opuchniętą wargę. Nie wiedziałem co mam zrobić czy też powiedzieć, to było dosyć... dziwne i nie umiałem się w tym kompletnie odnaleźć.
    - Mhm - mruknąłem cichutko, zabierając od niego ręce, którymi szybko zacząłem się bawić. Zawsze tak miałem gdy odczuwałem zbyt dużo stresu. - Nawet troszeczkę bardziej... - dodałem jeszcze ciszej, prawie szeptem, tak że nie wiem czy mnie usłyszał.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  44. Zabranie się za poprawki wcale nie zajęło mi tak wiele czasu, nie tyle ile bym chciał, by wypełnił on lukę, gdzie musiałem czekać na wykonanie makijażu i innych poprawek upiększających. Osobiście nie byłem wielkim zwolennikiem tego typu rzeczy, nie ważne czy u mężczyzn czy u kobiet, ale wiedziałem, że by lepiej wyjść na zdjęciach czy w obiektywnie aparatu, trzeba było jednak co nieco poprawić. Przynajmniej wtedy nie musiałem prosić grafików o naciąganie rzeczywistości przy użyciu różnego rodzaju programów komputerowych. Dosyć często zajmowałem się tym sam i pilnowałem, by były to tylko delikatne poprawki, niestety czas nie zawsze mi na takie zabawy, czasochłonne zresztą, pozwalał. Kolejne sesje, wywiady czy spotkania też należały do moich obowiązków i wtedy niestety musiałem polegać na innych osobach. Oczywiście dokładnie potem wszystko sprawdzając i wielokrotnie nakazując im poprawki.
    Przekręciłem głową, bawiąc się grą na telefonie, gdy usłyszałem jak ktoś wchodzi do studia. Delikatnie podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się do siebie. Taehyung zdecydowanie był śliczny, przystojny i pociągający, a jedynie w szlafroczku, który mocno zaciskał prezentował się o wiele, wiele lepiej. Tak bardzo niewinnie, że aż miało ochotę przetestować się tą jego niewinność. Niestety mogłem sobie jak na razie jedynie pomarzyć o tym, choć z każdą chwilę nabierałem ochoty na zawiązanie bliższych kontaktów z nim.
    Gdy się do mnie odezwał, ułożyłem dłonie na kolanach, blokując telefon i mu się przyjrzałem. Pierw dokładnie przestudiowałem jego twarz, a potem zszedłem wzrokiem niżej, aż do stóp, ostatecznie wracając na ekran telefonu, ale tylko i wyłącznie po to, aby sprawdzić godzinę. Na szczęście mieliśmy dużo czasu.
    - Odpowiedni - odpowiedziałem, a potem podniosłem się z miejsca. Zmierzwiłem włosy i podszedłem do niego. - Stresujesz się - stwierdziłem, marszcząc lekko nos. To było absolutnie zrozumiałe. Taka sesja nie była czymś komfortowym dla modela, nie ważne jak bardzo pewny siebie był. - Jeśli chodzi o samą sesję to mogę ci zapewnić, że zrobię wszystko byś wyszedł jak najlepiej, w końcu to moja praca. Mamy dużo czasu, nie musisz się śpieszyć, kolejne zdjęcia mam dopiero za pięć godzin - poinformowałem go, odsuwając się i podszedłem do aparatu.
    Zdawałem sobie sprawę, że powodem jego stresu może być też coś zupełnie innego jednak nie moja w tym sprawa, by robić za psychologa. Byłem profesjonalistą i chciałem wykonać swoje zadanie jak najlepiej. Jednak wiedziałem, że by tego dokonać to i model musi czuć się dobrze. Miałem nadzieję, że w późniejszym czasie by sie przełamał.
    Miałem już powiedzieć, że zaczynamy, gdy do sali wszedł jego manager. Zmarszczyłem lekko brwi, ale wiedziałem, że dopóki nie będę miał sensownych powodów, nie mogę go wyprosić, a on z jakiegoś powodu działał mi na nerwy.
    - Skoro wszyscy już są to możemy zaczynać - powiedziałem i spojrzałem na Taehyunga. - Odłóż szlafrok na tamtym krześle i usiądź na tym podwyższeniu. - Wskazałem wszystko dłonią, uważnie go obserwując.

    Sehun

    OdpowiedzUsuń
  45. [Omo, no tak xd Ale ja na ten moment na prawdę nie mam żadnego pomysłu :( Aczkolwiek to nie tak, że nie mam ochoty pisać! Chcę, tylko no. Ehu ;; ]

    ShinShin

    OdpowiedzUsuń
  46. Siedziałem cicho, czekając na to czy kazałby mi z siebie zejść czy może pozwoliłby mi posiedzieć sobie na jego kolanach i dalej czuć się tak miło, przyjemnie i bezpiecznie, czy musiałbym usiąść obok, co z pewnością skończyłoby się tym, że poczułbym jeszcze większe zażenowanie niż odczuwałem w tym momencie. Trochę się bałem tego, co miało nastąpić potem, ale może on naprawdę nie miał mi tego za złe? Niby czułem to podczas pocałunku, ale miałem już taki charakter; byłem zawsze niepewny, bałem się że mogłem zrobić coś źle, coś co kompletnie mu się nie spodobało. Jednak jego słowa mnie upewniły całkowicie w tym, że nie musiałem się niczego obawiać. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, może i nawet na swój sposób uroczo, ale cóż... ja już taki byłem i nie mogłem nic na to poradzić, zwłaszcza, że czułem się naprawdę dobrze i z pewnością byłem w tym momencie na tyle zadowolony, by nazwać się szczęśliwym.
    Zmarszczyłem lekko nos na jego pytanie. Chciało mi się tak bardzo spać, że można powiedzieć czułem się jak po alkoholu, choć szczerze powiedziawszy nigdy się nie upiłem, ale z opowiadań i obserwacji w klubie mogłem wywnioskować niektóre rzeczy. Jednak wydawało mi się, że Taehyung już wcześniej doszedł do wniosków, które odpowiedziałyby mu na to pytanie. A może on był zmęczony tak samo jak ja?
    - Podobało mi się, dlatego że nim jesteś - odpowiedziałem leniwie, ziewając, podczas czego zasłoniłem sobie ręką usta. Potem uśmiechnąłem się do niego delikatnie i oparłem swoje czoło o to jego, przykładając nos do jego policzka.
    Było mi tak fajnie, że nie chciałem się odsuwać.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  47. Przez fakt, że cały czas go obserwowałem, zauważyłem jak po przyjściu jego managera, Taehyung spiął się jeszcze bardziej, nie reagując na moje zalecenia. Mocniej zacisnął dłonie na paskach od szlafroku, na co delikatnie zmarszczyłem brwi. Czyli jednak powodem jego spięcia był tamten facet. Byłem ciekaw czy zdobędzie się na odwagę, by cokolwiek z tym zrobić, czy ja po pewnym czasie musiałbym wyprosić go ze studia. Gdzieś w środku mnie pojawiło się pytanie, czemu Kim tak reagował, ale automatycznie przyszła odpowiedź. Niejednokrotnie przy takich typu sesjach wychodziła prawdziwa natura relacji pomiędzy modelem, a managerem. Nie był pierwszym przypadkiem, chyba nawet i w tym tygodniu musiałem wypraszać faceta z sali, bo jedna dziewczyna prawie się rozpłakała ze stresu. Nie było to dla mnie obce, praktycznie w takim zawodzie na porządku dziennym, w końcu pd czasu do czasu sam lubiłem skorzystać z przywilejów, mówiąc, że za odpowiedni argument zgodziłbym się zrobić sesję, a nawet promocję w jednym z współpracujących z nami magazynów. Działało od razu. Jednak nie lubiłem robić tego za często, choć nie powiem; modele posiadali cudowne ciała, niestety w większości przypadków wychudzone, co wcale mi się nie podobało. Widok żeber wcale nie był podniecający czy chociażby miły dla oka.
    Przeniosłem ponownie wzrok na modela, gdy się do mnie zwrócił, przyjmując na twarz pytający wyraz, ale nie trudno było się domyślić, o co mu chodzi. Nic nie powiedziałem, tylko przyglądałem się mu przez cały ten czas. Widziałem jak bardzo zaczął się tym krępować, co było nawet słodkie. podobnie jak on cały. Cholera, miałem o tym nie myśleć. Tylko kurwa... jego ostatnie zdanie. Przymknąłem delikatnie oczy, mając je teraz na wpół przymrużone. Ile ja bym dał, żeby on się tak dla mnie rozbierał. Tylko i wyłącznie dla mnie. Cholera, pieprzony dzieciak... Kurewsko przystojny, pociągający idealny. Odkąd pierwszy raz robiłem mu zdjęcia chciałem go mieć dla siebie.
    Przeniosłem wzrok na mężczyznę, by jakoś odgonić te myśli od siebie i skupić się, by być w pełni profesjonalny.
    - W porządku - odpowiedziałem w końcu na jego prośbę. - Skoro masz czuć się bardziej komfortowo - dodałem i podniosłem się z fotela, gdy zauważyłem, że manager skończył rozmawiać przez telefon.
    Wiedziałem, że zapewne będzie go do tego trudno przekonać, ale moja w tym głowa, by wyszedł. Powiedziałem mu, że musi opuścić studio, by było bardziej komfortowo, w końcu to pierwsza tego typu sesja, a jak będzie potrzebny to go zawołam. Chciał przedstawić swoje kontrargumenty, ale zmroziłem go wzrokiem, na co tylko kiwnął głową. Wiedział, że nie może zrobić nic, by mnie zdenerwować. Moje zdanie się liczyło, przez nazwisko i własną renomę, więc gdybym tylko na jakiejś spotkaniu z innymi fotografami czy gali, powiedziałbym coś niechlubnego, żaden szanujący się fotograf nie pokusiły się na sesję i współpracę.
    - Możemy zaczynać? - spytałem, podchodząc do obiektywu.

    Sehun

    OdpowiedzUsuń
  48. Mimowolnie spojrzałem na niego, gdy zdjął szlafrok. Nie mogłem się przed tym powstrzymać, w końcu podobał mi się odkąd pierwszy raz go zauważyłem na pierwszej mojej sesji w firmie ojca. Nie twierdzę, że była to miłość, nie wierzyłem w nią i nie miałem czasu, by przekonywać się, że może faktycznie istnieje, w końcu dla mnie liczyła się przede wszystkim praca. U niego był to raczej pociąg fizyczny, w końcu Taehyungowi niczego nie brakowało i teraz miałem najlepszą okazję, by przekonać się osobiście.
    Przesunąłem wzrokiem po jego ciele, oglądając je z dokładnością. Nie myliłem się, był perfekcyjny w każdym calu, aż miałem ochotę podejść do niego i sprawić, żeby choć przez chwilę całkowicie był mój, ale na szczęście hamował mnie mój profesjonalizm. Pierw sesja, musiałem pokazać, że jestem lepszy od mojego ojca. To był mój priorytet od najmłodszych lat i chyba będzie nim dopóki nie uzyskam takiego samego szacunku jak on. Wiedziałem, że to trudne, ale już go doganiałem. Czułem to i widziałem, a nawet słyszałem na niektórych bankietach czy innych imprezach. To było miłe, czułem ogromną satysfakcje, że byłem od niego lepszy. W końcu nazywałem się Jung. Musiałem być kimś! Nie było innej opcji, choć presja nazwiska była bardzo niszcząca.
    Zerknąłem na Kima, który widocznie nie bardzo odnajdywał się w ym wszystkim. Oczywiście, mogłem mu powiedzieć, co ma robić i jak, ale po co? Z natury byłem trochę wredny i wolałem popatrzyć jak się męczy, choć zdawałem sobie sprawę, e przecież mnie o to zapyta. I miałem rację.
    - W tego typu sesjach chodzi o to by pokazać nagość, ale nie jako forma pornografii, choć niektórym się to myli - powiedziałem i odszedłem kawałek od aparatu, zbliżając się do niego. - Zaczniemy od czegoś prostego. Usiądź na piętach, tyłem do aparatu i patrz się przed siebie, będę ci po kolei mówił, co masz robić - poinformowałem go i wróciłem na swoje miejsce. Wykonałem kilka zdjęć, chcąc by się przyzwyczaił, choć z zadowoleniem stwierdziłem, że nie widać u niego oznak stresu. Podobało mi się to. - W porządku, odchyl głowę do tyłu, tak właśnie tak - mruknąłem i z zadowoleniem ponownie wykonałem kolejne ujęcia. - Obróć się teraz bokiem, podkurcz nogi i chcę zobaczyć zagubienie, nieśmiałość i niepewność - powiedziałem, czekając na jego ruchy.
    W końcu był doświadczonym modelem i nie wątpiłem, że poradiłby sobie z takim poleceniem.

    Sehun

    OdpowiedzUsuń
  49. Bałem się troche tego jak zareaguje na moją wypowiedź, ale przyjął ja całkiem spokojnie, więc poczułem się bardziej pewnie. W końcu nie chciałbym jego wprawić w zakłopotanie czy też sprawić, by czuł do mnie niechęć.
    Uśmiechnąłem się delikatnie na jego pytanie. Ogólnie nie zawsze miałem okazję poczuć czyjąć troskę o moją osobę. Prędzej to ja starałem się każdemu pomoc. Ale nie żałowałem, bo gdyby nie to, nie poznałbym Taehyunga, a przecież był on moim przyjacielem. Był mi bliski, lubiłem go i w sumie... czułem się przy nim bardzo dobrze, bo gdy nie, nie zachowywałbym się wobec niego w taki sposób.
    - Tylko troszkę, tak też mi dobrze - oznajmiłem szczerze.
    Nie chciało mi się ruszać. Było mi wygodnie, ciepło, dodatkowo jego dłonie na moich plecach mnie uspokajały, przyjemnie masując. Dawno się tak nie czułem i na pewno nie chciałem tego przerywać, nawet jeśli miałbym spać z nim na kanapie w takiej pozycji. I miałem nadzieję, że i jemu nie przeszkadza to jak bardzo się guzdram oraz to jak się zachowuje. Było mi zbyt dobrze, po prostu.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  50. Można powiedzieć, że ktoś, kto dopiero uczył się fachu fotografa i nie miał styczności jeszcze z tego typu zdjęciami jako autor, mógłby powiedzieć, że to dla Taehyunga nie był pierwszy raz. Byłem zadowolony, w końcu nie często zdarza się, że ktoś pierwszy raz rozbierając się w towarzystwie obcej osoby i jeszcze przed obiektywem, tracił pewność siebie. Nawet najlepszej sławy modele miewali z tym problemy. Kim mnie miło zaskoczył.
    Wiadomo, że czasami musiałem dawać mu porady, wskazówki czy wybierać dla niego odpowiednią pozę, która nie byłaby pornografią, a raczej skupiała się na nagości w nieco inny, typowy dla aktu sposób. Jednak muszę przyznać, że gdy zrobił tą niewinną, uroczą minkę zrobiło mi się gorąco. Zagryzłem lekko wargę, ciesząc się, że on nic nie widzi, w końcu musiałem dbać o swoją reputację. Nie każdy w tym zawodzie, mimo wszystko, był łatwy i w taki, a nie inny sposób załatwiał sobie drogę na szczyt. Jednak, pooglądać mi go nikt nie zabroni. A miałem na co patrzeć i z chęcią miałbym to ciało, ale nawet jeśli zażądałbym od niego zapłaty za sesje w naturze, byłoby to coś jednokrotnego, a ku mojemu zdziwieniu, tu miałem ochotę na znacznie więcej. A był tylko jeden sposób by to osiągnąć, tylko pytanie czy byłem w stanie poświęcić się tak bardzo? Nigdy nie bawiłem się w jakieś spotkania czy podchody. Stawiałem kawę na ławę.
    Po około godzinie, postanowiłem zrobić sobie przerwę. Od tych widoków i jego ślicznej twarzyczki zaczynało mi się robić zdecydowanie za gorąco. A i dla niego rozprostowanie kości byłoby czymś dobrym. Przy okazji mógłbym pokazać mu zrobione zdjęcia i ewentualnie dodać nowe rekwizyty.
    - Taehyungie, pół godziny przerwy - powiedziałem, odsuwając się od aparatu i strzeliłem palcami. - Ubierz szlafrok, zobaczymy dotychczasowe efekty - dodałem i wysunąłem drugie krzesło, układając je przy biurku. Nie patrzałem się na niego, musiałem się skupić jeszcze bardziej. - Chcesz kawy albo herbaty? - spytałem, gdy był na tyle blisko, by mnie usłyszeć.

    Sehun

    OdpowiedzUsuń
  51. Spojrzałem się na niego lekko zamglonym przez senność wzrokiem, odrobinę nieobecnym, ale zaciekawionym. Pokręciłem tyłkiem, by usiąść wygodniej. Mruknąłem cicho, przekręcając swoją głowę w bok, gdy się tak odchylił, bo miałem ochotę go w tą szyję cmoknąć. Ale taką naprawdę bardzo dużą ochotę i sam nie potrafiłem zrozumieć czemu. W końcu należałem do osób wstydliwych i nieśmiałych... To nie było normalne, nie było czymś czego po sobie bym się spodziewał, ale może naprawdę byłem tak wykończony późną godziną oraz przeżyciami dnia, że nie myślałem logicznie? Dalej czułem się jak po alkoholu, choć tak naprawdę nie wiedziałem jak to jest. Nigdy nie wypiłem więcej niż dwie lampki wina, choć już wtedy było mi bardzo wesoło. Zwyczajnie miałem bardzo słabą głowę.
    Uśmiechnąłem się delikatnie na jego pytanie i nachyliłem się, by położyć głowę na jego ramieniu. Znowu bardzo blisko jego szyi, przez co zagryzłem wargę. Nie rozumiałem sam siebie.
    - Wygodnie ~ - odpowiedziałem jedynie, słodkim tonem głosu, przysuwając się odrobinkę bliżej.
    Przejechałem noskiem po jego szyi, uśmiechając się leciutko, a potem przyłożyłem do jego skóry swoje wargi, cmokają go długo, ale delikatnie.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  52. [Dziękuje bardzo za tak miłe słowa i powitanie :) Strasznie długo siedziałam nad tą kartą, i chyba kilkanaście razy zaczynałam ją pisać, więc tym mi milej ♥
    Z chęcią zapoznam się z Taehyun. Masz może jakiś pomysł?]
    SunJun

    OdpowiedzUsuń
  53. Ostatnio dużo się wydarzyło, przez co miałem mniej czasu niż się mogło się wydawać. Starałem się dzwonić do Taehyunga, by chociaż przez chwilę porozmawiać z nim na błahe tematy, by polepszyć mu humor, bo wiedziałem, że on również ma strasznie dużo pracy ostatnio i jak bardzo jest przez nią zestresowany. Tęskniłem za nim, był w końcu moim przyjacielem i miałem nadzieję, że on również traktuje mnie choć trochę w podobny sposób, ale zdawałem sobie sprawę jak wiele mu zawdzięczam, wiec bez problemu tak o nim myślałem i mówiłem.
    Ostatnio na wskutek wyjazdu pani Lee i mojego słoneczka, zostałem bez pracy. Jednak z malutką utrzymywałem kontakt, bo dzwoniła do mnie przynajmniej pięć razy w tygodniu, opowiadając jak fajnie jest u jej cioci i że w niedługim czasie wraz z nimi się tu przeprowadzą, a co za tym idzie będę mógł do niej przychodzić. To było strasznie kochane, że o mnie pamiętała i mnie tak lubiła, bo dla mnie była jak młodsza siostra.
    Drugą pracę właściwie straciłem przez rozróbę jaką zrobił Yoongi, ale nie miałem mu tego za złe. Wiedziałem, że chce dla mnie jak najlepiej, więc o co miałem być zły? Tylko że teraz znalezienie nowej było okropnie trudne, bo w CV nie napiszę, że zajmowałem się kręceniem tyłkiem przed jakimiś staruchami. Ugh!
    Jednak w tym wszystkim spotkało mnie coś dziwnego, nowego i wspaniałego jak dla mnie, bo się zakochałem i co lepsze, ten ktoś odwzajemnił moje uczucia przez co czułem się jak dzieciak na loterii. Z Yoongim spędzałem dużo czasu, ale gdy Taehyung zadzwonił z zaproszeniem na spotkanie, od razu się zgodziłem.
    Zadowolony wstałem rano i upiekłem trochę ciasta cytrynowego z miętą, choć dalej bałem się o jego pracę. O to, że przeze mnie przytyje i ją straci, ale z drugiej strony od jednego kawałka ciasta chyba nie zgrubnie!
    Westchnąłem i zapakowałem je do pojemnika, a potem poszedłem się umyć. Byłem ciekawy jak zareaguje na moje blond włoski, w których się zakochałem. Były naprawdę śliczne!
    Z ubiorem przyszło o wiele gorzej, niestety. Denerwowało mnie to, że odkąd schudłem to moje rurki teraz wyglądały na mnie jak luźne spodnie. Chciałem przytyć, ale przez stres spowodowany brakiem pracy komletnie nie mogłem. Przygnębiało mnie to jeszcze bardziej.
    Jednak w końcu znalazłem czarne spodnie i żółtą koszulkę, stwierdzając, że to wygodny oraz odpowiedni strój, a potem poszedłem do Taehyunga, wrzucając Miso sporo jedzonka i zabrałem placek.
    Zapukałem, nerwowo zagryzając wargę, ale gdy tylko go zobaczyłem, uśmiechnąłem się szeroko.
    Zaśmiałem się cichutko na jego zaskoczenie, aż w końcu lekko uniosłem mu brodę, by zakrył usta, a potem jak to ja, mocno się do niego przytuliłem, wtulając w niego głowę.
    - Jakiś tydzień, może lekko ponad - powiedziałem z zadowoleniem, a potem się odsunąłem. - Zrobiłem ciasto! Troszkę chyba możesz zjeść, prawda? - spytałem, przyglądając mu się uważnie i poklepałem go po brzuszku.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  54. [Pomysł na spotkanie mam dość banalny. SenJun ma młodszą siostrę, która mogłaby być fanką Taehyuna. Młoda mogłaby wystawać pod jego domem, a SunJun próbować ją stamtąd zabrać. Albo firma ojca mogłaby szukać modela do nowej kampanii i wybrać Taehyuna. SunJun mogłaby utknąć z nim w windzie.
    Chyba że wolisz żebyśmy coś wymyślili z Hoseokiem. Daj znać.]
    SunJun

    OdpowiedzUsuń
  55. Widziałem jak się na mnie spojrzał. Każdy patrzył na mnie tak samo. Znaczy... ci którzy znali mnie wcześniej i widzieli mnie teraz. Takiego chudego, wręcz wychudzonego. Wiedziałem, że to nie jest dobrze dla mojego zdrowia, że tak wyglądam, ale... ja naprawdę się nie odchudzałem, nie stosowałem żadnej diety i jadłem naprawdę dużo! Tylko, że nikt mi nie chciał w to wierzyć zważywszy jak wyglądam. No fakt, był okres, po stracie mojej pracy i może nawet trochę wcześniej, gdzie jadłem naprawdę mało, ale teraz już naprawdę jadłem więcej niż powinienem i nie mogłem schudnąć. Denerwowało mnie to, ale co ja mogłem z tym zrobić.. Nic.
    Nalałem nam soku do szklanki i zmarszczyłem lekko brwi, gdy powiedział, że trochę schudłem. Chwilę stałem odwrócony do niego tyłem, a potem westchnąłem i się do niego przytuliłem, zaciskając rączki na jego plecach jak małe dziecko.
    - Ja naprawdę dużo jem... Ale nie mogę przytyć - powiedziałem cicho, zagryzając wargę. - Straciłem pracę... Obie i ja... to ze stresu, ale ja naprawdę dużo jem - mruknąłem, przyciskając mocniej głowę do jego torsu.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  56. Poczułem się pewniej na takie zapewnienia i naprawdę ucieszyłem się z faktu, że mam takiego przyjaciela. Taehyung byl cudowny i naprawdę się dogadywaliśmy, byłem mu wdzięczny, że tak mi pomagał, wspierał i po prostu przy mnie był. Miałem ochotę dzisiaj wytulić go za wszystkie czasy i spędzić z nim miły wieczór.
    - Myślałem, ale... - zacząłem, idąc do kuchni. Wyjąłem dwa talerzyki i ułożyłem na nich po kawałku. - Muszę mieć jakiś kurs skończony by je sprzedawać, a ja nic taiego nie mam - wyjaśniłem, nawet nie wspominając, że po prostu mnie na taki kurs w tej sytuacji nie stać.
    Jednak nie chciałem psuć nam spotkania moimi problemami. Musiałem sobie jakoś poradzić, bylem już dużym chłopcem i radzenie sobie to podstawa. Nie mogłem ciągle liczyć na innych.
    - Mówiłem ci, że się z kimś spotykam? - spytałem cicho, czując jak moje policzki ogromnie się czerwienią, a mi robi się okropnie gorąco.
    Ale chciałem mu się pochwalić, chciałem mu o tym powiedzieć. W końcu to mój przyjaciel.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń